Barcelona – Real Madryt: kogo sędziowie krzywdzą bardziej?
Kibice Barcelony i Realu Madryt licytują się, której z tych drużyn sędziowie bardziej pomagają, a której bardziej szkodzą, ale w tym sezonie niezwykle trudno rozstrzygnąć, kto ma rację. Arbitrzy, szczególnie w ostatnich kolejkach, jakby umówili się, że udowodnią całemu światu, że ani Barcelona ani Real Madryt nie cieszą się ich specjalnymi względami. I mylą się seryjnie.
Zabrakło czerwonej kartki, zabrakło rzutów karnych
W meczu Celta – Barcelona sędzia Cesar Soto Grado nie odgwizdał faulu Gerarda Martina na Iago Aspasie. To był błąd. Natomiast kontrowersja polegała na tym, czy piłkarzowi Barcelony należało pokazać żółtą kartkę, która byłaby już drugą w tym meczu, więc oznaczałaby również czerwoną i wykluczenie z gry. Trudno stwierdzić, czy Aspasa oburzył brak kartki czy tylko brak gwizdka, w każdym razie zaczął protestować w sposób skandaliczny. On ewidentnie zasłużył na wykluczenie z gry, ale i wobec niego arbiter był łaskawy.
W tej samej kolejce w meczu Leganes – Real Madryt sędzia Javier Alberola Rojas przegapił dwa faule na piłkarzach trenera Carlo Ancelottiego w polu karnym gospodarzy. Tym razem wielkiej afery nie było, bo mecz zakończył się wynikiem 0:3.
Zabrakło rzutów karnych, znowu zabrakło punktów
W sobotnim spotkaniu Barcelona – Las Palmas drużyna Roberta Lewandowskiego przegrała 1:2, ale znowu poważne błędy popełnił sędzia. Adrian Cordero Vega też nie podyktował dwóch rzutów karnych – dwa razy pomylił się na niekorzyść gospodarzy.
W jednym przypadku bardziej zawiódł VAR, który nie pokazał sędziemu powtórki faulu Mikiego na Pau Cubarsim, natomiast w drugiej sytuacji winny jest zarówno Cordero Vega, jak i VAR, bo faul Scotta McKenny na Pau Victorze – pociągnięcie za koszulkę – był celowy, wyraźny i ewidentny. Ten błąd sędziów był bulwersujący i karygodny.
Zabrakło rzutu karnego, znowu zabrakło punktów
W środę awansem rozegrano mecz 19. kolejki La Ligi: Athletic Bilbao – Real Madryt. Również w tym spotkaniu zdarzył się poważny błąd sędziowski.
W 15. minucie Kylian Mbappe strzelił gola, ale ta bramka musiała zostać anulowana, ponieważ Francuz przyjął piłkę będąc spalonym. VAR wezwał sędziego Jose Sancheza Martineza do monitora, ale nie z powodu spalonego, który był ewidentny, lecz z powodu zdarzenia, do którego doszło chwilę wcześniej.
Zanim piłka trafiła do Mbappe przy piłce był Rodrygo. Zagrał w prawo, próbując minąć Andoniego Gorosabela, który chwilę wcześniej odstawił nogę. Wyglądało na to, że zawodnik Athletic próbował w ten sposób zatrzymać piłkę. Zrobił to z takim wyprzedzeniem, że Rodrygo musiał to widzieć i powinien był uwzględnić. Gdyby po prostu wpadł na „zastygniętego” Gorosabela, można by to rozpatrywać jako faul w ofensywie. Ale Rodrygo próbował prawidłowo ominąć przeszkodę w postaci rywala. Wtedy Gorosabel ruszył nogą i zmienił jej położenie w taki sposób, że trącił Rodrygo i go przewrócił. To z tego powodu VAR wezwał arbitra do monitora.
Niestety Sanchez Martinez nie dostrzegł faulu ani na boisku, ani w kolejnych powtórkach na monitorze. Zamiast rzut karnego dla Realu podyktował rzut wolny pośredni dla Athletic z powodu spalonego. Gospodarze wygrali 2:1.
Barcelona i Real tracą punkty przez sędziów
Trudno stwierdzić, ile punktów w wyniku błędów sędziowskich straciła w tym sezonie Barcelona, a ile Real Madryt, ale pewne jest, że niepodyktowanie aż kilku rzutów karnych dla każdego z tych klubów mogło w dużym stopniu przyczynić się do straty punktów w ostatnich kolejkach przez oba kluby.