Dość powiedzieć, że 2. Bundesliga, pod względem zainteresowania widzów, przebija momentami 1. Bundesligę. W minionym sezonie trzykrotnie zdarzały się kolejki, w których frekwencja na stadionach niższej klasy rozgrywkowej przebijała tę z wyższej. W Gelsenkirchen, Hamburgu, Berlinie czy Kaiserslautern kibice nie przywiązują większej wagi do poziomu rozgrywkowego i do wyników swojej drużyny. Do tego grona doszlusowała jeszcze Kolonia, a to oznacza, że takich kolejek z przewagą widzów na trybunach drugoligowych stadionów, może być w tym sezonie jeszcze więcej.
Kto faworytem? Ja widzę czterech głównych, ale 2. Bundesliga nie raz pokazała, że faworyci sobie, a rzeczywistość sobie. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że ktoś spoza tego kwartetu mocno zamiesza w czołówce i odegra w niej niepoślednią rolę. Ale najpierw o tych największych, którzy jednak też mają swoje kłopoty.
Kolonia, czyli kto ma strzelać gole?
A propos Kolonii – przez długi czas wydawało się, że Kozły czeka arcytrudny sezon. Nad klubem ciągle przecież wisi zakaz transferowy, dodatkowo można było zakładać, że po spadku wielu czołowych piłkarzy zdecyduje się na odejście. Wyszło jednak zupełnie inaczej. Kolonia straciła jedynie dwóch kluczowych piłkarzy – Jeffa Chabota na rzecz Stuttgartu i Daviego Selke, który przeszedł do HSV, a z Greuthera Fuerth po okresie wypożyczenia wrócili do klubu Jonas Urbig i Tim Lemperle i obaj są przewidywani do gry w podstawowym składzie. Urbig uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych bramkarzy młodego pokolenia w Niemczech i jego rywalizacja z Marvinem Schwaebe będzie niezwykle ciekawa.
Drużyna w tej konstelacji nadal ma wystarczająco dużo jakości i doświadczenia, by walczyć o najwyższe cele, choć pojawia się przy niej kilka znaków zapytania. Największym jest obsada ataku. Po odejściu Selkego nie ma w drużynie nikogo, kto dałby gwarancję zdobywania goli. Lemperle w całym poprzednim sezonie na drugoligowym poziomie trafił tylko 6 razy, a Damien Downs był do tej pory głębokim rezerwowym i dopiero zacznie przejmować na swoje barki odpowiedzialność za losy drużyny. Dodatkowo, problemem mogą się okazać kontuzje, przez które cała lewa strona musi zostać przemeblowana. Na dłuższy czas wypadli z obiegu i Max Finkgraefe, i Florian Kainz, ale nowy trener Gerhard Struber ma ich kim zastąpić, bo przecież Leart Paqarada czy Dejan Ljubicic to w warunkach drugoligowych bardzo klasowi piłkarze.
A propos Strubera – gra Kolonii będzie mocno przypominała tę z czasów Steffena Baumgarta. Struber to piewca futbolu spod znaku Czerwonego Byka. Kolonia będzie więc próbować wysoko odbierać piłkę i jak najszybciej przedostawać się pod bramkę przeciwnika. Wydaje się, że kadra, jaką ma do dyspozycji, pasuje do takiego grania. Dla Kolonii kluczem będzie runda jesienna. Jeśli uda się ją przetrwać bez dużej straty do czołówki, na wiosnę Kozły mogą być trudne do zatrzymania, bo zimą z pewnością dokonają paru wzmocnień drużyny.
Hertha, czyli szpital
W moim prywatnym rankingu faworytem numer 1 do awansu byłaby Hertha Berlin. Byłaby, ale nie wiem, czy faktycznie jest, a wszystko przez sytuację zdrowotną w zespole. Ale po kolei. Przez lata Pal Dardai zabijał kreatywność tego zespołu. Zdarzało się, że cały środkowy w obronie i w pomocy tworzyli nominalni środkowi obrońcy. Na Herthę patrzyło się z dużym trudnem. Nowy trener Christian Fiel chce grać zupełnie inaczej. Choć to Niemiec urodzony w Szwabii, to jednak ma hiszpańskie korzenie i o piłce też myśli po hiszpańsku, Hertha ma grać piłką i dominować, ma radzić sobie w ataku pozycyjnym i być efektowna.
Wreszcie, chciałoby się powiedzieć. W tym celu całkowicie przebudowano środek pola i ściągnięto do Berlina bardzo solidnych, jak na 2. Bundesligę, piłkarzy. Nową „szóstką” będzie znany z gry dla Lipska czy Napoli Diego Demme, a przed nim docelowo operować mają Kevin Sessa (przyszedł z Heidenheim) i Mikael Cuisance, znany z gry dla Borussii Moenchengladbach czy Bayernu Monachium. Obaj są agresywni, ale i kreatywni, napastnik Haris Tabakovic nie powinien narzekać na serwis przez środek. Nowy system gry (4-3-3) powinien też sprzyjać Michałowi Karbownikowi, który u Fiela będzie pełnił na lewej obronie podobną rolę do tej, jaka miał w Fortunie u Daniela Thioune’a.
W sparingach było widoczne, że Karbownik w fazie posiadania piłki pełni rolę środkowego pomocnika. Jego zadania na boisku można porównać do tych, które w Lechu na prawej stronie ma Joel Pereira. I wszystko układałoby się po myśli kibiców Herthy, gdyby nie kontuzje. Na długie miesiące Fielowi wypadli wspomniany wyżej Sessa i Fabian Reese, a więc lider i najlepszy zawodnik tego zespołu. To z pewnością obniża wartość całej drużyny, co nie zmienia faktu, że z Herthą wszyscy w lidze będą się musieli w tym sezonie mocno liczyć.
HSV, czyli pożar na środku obrony
Po raz siódmy (!) do walki o 1. Bundesligę przystąpią piłkarze HSV, ale po raz pierwszy w historii będą grać na niższym szczeblu niż ich lokalny rywal St. Pauli, co jeszcze bardziej rozsierdza wszystkich fanów ekipy prowadzonej przez Steffena Baumgarta. Hamburg tradycyjnie należy do ścisłego grona faworytów, choć także i w jego przypadku nasuwają się na myśl pewne wątpliwości. Po pierwsze – duże braki na środku obrony. Hamburczycy do tej pory nie potrafią zastąpić zawieszonego za doping Mario Vuskovicia, a notoryczne problemy zdrowotne Sebastiana Schonlaua sprawiają, że obsada tej pozycji przyprawia kolejnych trenerów o palpitację serca, bo żaden z pozostałych defensorów nie daje stabilizacji i pewności.
Baumgart będzie próbował grać na dwie wieże z przodu. Docelowo Selke i Glatzel mają tworzyć duet napastników, problem w tym, że obaj lecza urazy i Baumart nie miał czasu, bo to rozwiązanie taktyczne przetestować w sparingach. A przecież granie na dwie wysokie „dziewiątki” do najłatwiejszych nie należy. Zagadką też pozostaje to, jak drużyna poradzi sobie z zastąpieniem Laszlo Benesa, który przeniósł się do Unionu Berlin. W jego miejsce wypożyczono Adama Karabeca ze Sparty Praga, który swego czasu uchodził za ogromny talent, ale ostatnio jego kariera nieco wyhamowała. To jednak wciąż bardzo młody piłkarz i niewykluczone, że w Hamburgu wróci na właściwe tory.
Fortuna, czyli jak zastąpić Tzolisa?
Bardzo wysoko należy też ocenić szansę Fortuny Duesseldorf, która w dramatycznych okolicznościach przegrała w barażach awans do 1. Bundesligi. Z drużyny odeszli co prawda dwaj kluczowi piłkarze, czyli Christos Tzolis i Yannick Engelhardt, ale udało się te ubytki uzupełnić ciekawymi, młodymi talentami (Tim Rossmann, Noah Mbamba, Dzenan Pejcinovic, Danny Schmidt). Kadra Fortuny wydaje się być szersza niż w poprzednim sezonie, choć oczywiście kluczem będzie rozłożenie liczb Tzolisa na większą liczbę zawodników. Ważne dla Fortuny jest też to, że udało się (przynajmniej na razie) zatrzymać w zespole Ao Tanakę i wykupić Isaka Johanessona po okresie wypożyczenia. W odwodzie pozostają jeszcze Shinta Appelkamp czy wspomniany wyżej Rossman, a to oznacza, że środek pola Fortuny można chyba określić jako jeden z najsilniejszych w całej lidze.
Kto zaskoczy?
Kto może zaskoczyć spoza tego grona? Wielką niewiadomą pozostaje Schalke 04, które gruntownie przebudowało swoją kadrę i chce odważnie postawić na młodych piłkarzy, a nowy dyrektor sportowy Ben Manga pokazał choćby we Frankfurcie, że ma oko do „anonimowych’ piłkarzy. Na dziś trudno powiedzieć, w którym kierunku podąży rozwój tego zespołu, ale czas powinien pracować na ich korzyść i niewykluczone, że na wiosnę „die Koenigsblauen” włączą się do rywalizacji o ambitne cele. Mocny zespół zdaje się mieć też Hannover 96. Warto zwrócić baczniejsza uwagę szczególnie na pozyskanego właśnie z Elversbergu skrzydłowego Jamnika Rochelta. Mocny powinien być beniaminek z Ulm, który jest zespołem świetnie zorganizowanym i uchodzi za bardzo niewygodny do gry dla przeciwnika. A może Miro Klose i jego Norymberga wypłyną na szerokie wody? Może wreszcie odrodzą się Czerwone Diabły z Kaiserslautern? Oglądajcie i śledźcie 2. Bundesligę, bo emocji w tym sezonie na pewno w niej nie zabraknie.