Michał Pol: – Czy pierwszy z trzech goli Roberta Lewandowskiego dla Barcelony w meczu z Valencią powinien zostać uznany? Fermin Lopez był tuż przed Jaume, bramkarzem Valencii. Trudno sobie wyobrazić, żeby swoją obecnością nie wpływał na bramkarza.
Rafał Rostkowski: – Sprawa wcale nie jest taka prosta. Pytanie podstawowe brzmi: czy w momencie „główki” Roberta Lewandowskiego Fermin Lopez w ogóle był na pozycji spalonej? Realizator transmisji nie pokazał dobrze zrobionej stopklatki z kamery ustawionej na linii spalonego, nie pokazał też żadnych wyrysowanych linii, więc jesteśmy skazani na własną „analogową” analizę tego, co widzieliśmy w transmisji.
– Jak to wygląda okiem byłego sędziego?
– W ujęciu z kamery ustawionej na trybunie głównej na wysokości linii spalonego wygląda na to, że w momencie, w którym Robert Lewandowski główkował piłkę, Fermin Lopez był na pozycji spalonej. Jeśli nie stopą, choć ona chyba też była bliżej linii bramkowej niż stopa obrońcy Valencii Javiera Guerra’y, to prawie na pewno biodrem lub barkiem. Obserwując powtórki ujęcia z kamery ustawionej po drugiej stronie boiska można odnieść wrażenie, że Lewandowski główkując, dotknął piłkę dwukrotnie. To ciekawe, że wskazuje na to tylko powtórka z tej jednej kamery, a przynajmniej ta jedna z tych, które widzieliśmy w transmisji. Jeśli ta podwójna „główka” nie jest tylko złudzeniem optycznym, to w kontekście potencjalnego spalonego należałoby rozpatrywać ten drugi kontakt głowy „Lewego” z piłką. W tym przypadku też wygląda na to, że Fermin Lopez był na pozycji spalonej.
– Czyli skłaniamy się do spalonego?
– Tak, ale raczej delikatnie, bo obiektywnie sprawa nie jest oczywista. Nawet jeśli Fermin Lopez był na pozycji spalonej, to kluczowe jest to, co na niej zrobił i jaki to miało wpływ na grę lub na przeciwnika.
– Było widać, że poruszał się bardzo blisko toru lotu piłki, więc bramkarz nie mógł skupić się tylko na piłce. Trochę grałem na bramce, więc mogę się domyślić, że Jaume widział ruchy zawodnika Barcelony, cały czas „brał rezerwę” na wypadek, gdyby odbił albo kopnął piłkę, a to mogło zmniejszać szanse na złapanie piłki ostatecznie niedotkniętej przez nikogo po strzale Lewandowskiego.
– Otóż to, to jest to, o czym rozmawiałem z Lukasem Brudem, szefem The IFAB, czyli organizacji ustalającej „Przepisy gry”. Powiedział mi kiedyś, że The IFAB dostaje głosy, głównie od bramkarzy i byłych bramkarzy, że napastnicy będący na pozycji spalonej bardzo im przeszkadzają, utrudniają obronę, gdyż absorbują uwagę i ograniczają możliwości interwencji. Myślę, że to jest właśnie taki przypadek.
– Dlaczego więc gol został uznany?
– Ponieważ sędziowie muszą kierować się „Przepisami gry” i aktualnymi interpretacjami. One niestety nie są zbyt precyzyjne i wiele pozostawiają do oceny sędziom. Czy Fermin Lopez swoim postępowaniem zasłużył na uznanie go za spalonego, to kwestia ocenna, interpretacyjna, dyskusyjna i bardzo trudno tutaj jednoznacznie stwierdzić, że to był ewidentny spalony, albo że ewidentnie to nie był spalony. Wiem, ze piłkarze i kibice nie lubią takich sytuacji, czasem mówią, że „sędzia się wybroni”, ale akurat ta sytuacja rzeczywiście przez różnych sędziów może być różnie interpretowana.
– A twoim zdaniem?
– Gdybym miał oceniać sędziów jako obserwator, powiedziałbym im swoje zdanie, ale nie miałbym pretensji ani za uznanie gola, ani za anulowanie. Gdybym sam miał podjąć decyzję, bliżej mi tutaj do spalonego. Tak, gdybym zza linii bocznej z poziomu boiska zobaczył to samo, co widzę na powtórkach telewizyjnych, podniósłbym chorągiewkę sygnalizując spalonego.
– Cały czas rozmawiamy o zaledwie jednej sytuacji. Czy spalonych nie dałoby się uprościć?
– Można, ale raczej nieznacznie. Większa nadzieja w sztucznej inteligencji. Już wkrótce będzie tak, że AI będzie przekazywać sędziom najważniejsze informacje jeszcze w czasie akcji. Dzięki temu sędziowie asystenci już nie będą musieli tak długo czekać z sygnalizacją spalonego. Dostaną sygnał, że zawodnik, który włączył się do akcji, był na pozycji spalonej ileś tam centymetrów, dzięki czemu będą mogli od razu podnieść chorągiewkę. W tej sytuacji też sędziowie szybko dowiedzieliby się, czy Fermin Lopez był na pozycji spalonej. Inna sprawa, jak oceniliby jego postępowanie. W tej kwestii nawet sztuczna inteligencja mogłaby być bezradna, bo jak miałaby odgadnąć, o czym w tej sytuacji myślał Jaume i co by zrobił, gdyby nie ruchy Fermina Lopeza?
Rozmawiał Michał Pol