Pięć goli i ekspresowe trafienia Chorwatów
Obie drużyny przystępowały do tego spotkania w odmiennych nastrojach. Raptem trzy dni wcześniej biało-czerwoni przegrali na PGE Narodowym 1:3 z Portugalią, natomiast Chorwaci ograli u siebie 2:1 Szkocję. W starciu rozegranym nieco ponad miesiąc wcześniej w Osijeku lepsi byli podopieczni Zlatko Dalicia – po pięknym golu Luki Modricia wygrali 1:0.
Podobnie jak w starciu z Portugalią, reprezentanci Polski bardzo dobrze weszli w ten mecz, a nagrodę za to otrzymali już w piątej minucie. Po bardzo dobrym odbiorze Jana Bednarka, na lewym skrzydle znalazł się Kacper Urbański. Po chwili zbiegł do środka i pięknie podał do Piotra Zielińskiego w pole karne, a ten sprytnym uderzeniem otworzył rezultat tego spotkania.
Przewaga biało-czerwonych w tych fragmencie meczu była bezdyskusyjna, ale wszystko co dobre dobiegło końca tak naprawdę w 20. minucie. Wtedy to, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i wybiciu piłki z pola karnego, przepięknym uderzeniem z pierwszej piłki popisał się Borna Sosa. Marcin Bułka nie miał żadnych szans przy obronie tego uderzenia.
Był to początek wstrząsu, jaki Chorwaci zapewnili Polakom w ciągu kilku kolejnych minut. Niedługo po pierwszej bramce zrobiło się 1:2 – bardzo ładną, dwójkową akcję z Martinem Baturiną wykończył Petar Sucic, trafiając do siatki uderzeniem po długim słupku. 120 sekund później zrobiło się 1:3. Paweł Dawidowicz popełnił błąd, po którym autorzy drugiego gola zamienili się rolami i to Baturina znalazł drogę do siatki.
Winowajca przy trzeciej bramce nie dograł nawet do końca pierwszej połowy – w 38. minucie Dawidowicz został zastąpiony przez Kamila Piątkowskiego. Tuż przed zejściem do szatni Polacy nieco się ożywili i efekt tego nastąpił w 45. minucie. Nicola Zalewski wykorzystał drobny błąd Josipa Sutalo i wbiegł w pole karne, po czym ładnym strzałem po długim słupku trafił na 2:3. Chwilę później znakomitą okazję miał jeszcze Jakub Kamiński, ale nie zdołał przed zejściem do szatni wyrównać na 3:3.
Odrobienie strat i końcówka w przewadze
Od rozpoczęcia drugiej połowy Polacy nie rzucili się już do tak odważnych ataków, jak na początku meczu. Wręcz przeciwnie – to Chorwaci mieli więcej z gry i to oni byli groźniejsi pod bramką. Po upływie kwadransa świetne okazje mieli Igor Matanović i Ante Budimir, ale znakomicie dysponowany był Marcin Bułka, który wybronił oba te uderzenia.
W 62. minucie na murawie pojawili się Robert Lewandowski, Maxi Oyedele i Michael Ameyaw. Obecność kapitana reprezentacji Polski dała impuls, który już sześć minut później przełożył się na trafienie wyrównujące. Gwiazdor FC Barcelony dograł do Sebastiana Szymańskiego, a ten popisał się precyzyjnym, bardzo ładnym uderzeniem tuż sprzed pola karnego.
Obecność Roberta Lewandowskiego na boisku była widoczna w praktycznie każdej sytuacji. Poza asystą, doprowadził do gry w przewadze. W 76. minucie Dominik Livaković wybiegł daleko od własnej bramki i wybijając piłkę, brutalnie sfaulował napastnika polskiej kadry, za co zasłużenie wyleciał z boiska. Na szczęście Lewandowskiemu nie stało się nic poważnego, a miejsce między słupkami zajął Nediljko Labrovic.
Dzięki grze w przewadze liczebnej, to Polacy mieli inicjatywę w końcowych fragmentach tego starcia. Mieli także kilka okazji na przechylenie szali w tym meczu na swoją stronę, ale finalnie nie udało im się strzelić czwartego gola i spotkanie zakończyło się remisem 3:3.
Polska – Chorwacja 3:3
Gole: Zieliński 5′, Zalewski 45′, Szymański 68′ – Sosa 20′, Sucic 24′, Baturina 26′
Żółte kartki: Zieliński – Gvardiol, Baturina
Czerwone kartki: Livaković
Wyjściowy skład Polski: Bułka – Kiwior, Bednarek, Dawidowicz – Zalewski, Kamiński, Zieliński, Moder, Szymański – Urbański, Świderski
Wyjściowy skład Chorwacji: Livaković – Gvardiol, Erlić, Sutalo – Sosa, Sucic, Modric, Perisic – Kramaric, Matanovic, Baturina