Stojilković był oferowany Lechowi
Pasy szukały na rynku podczas tegorocznego letniego okienka transferowego snajpera, który mógłby z powodzeniem zastąpić Benjamina Kallmana. Ostatecznie Cracovia pozyskała za 500 tysięcy euro Filipa Stojilkovicia, 25-letniego Szwajcara, który wcześniej grał w niemieckim Darmstadt 98. Teoretycznie niepozorny transfer za przystępną cenę okazał się całkowitym strzałem w dziesiątkę. Stojilković błyskawicznie zaaklimatyzował się w zespole i zaczął strzelanie.
Po dziesięciu kolejkach tej kampanii 25-latek ma na koncie sześć bramek i dwie asysty. Imponuje pod wieloma względami – jest okrutnie silny fizycznie, przez co wygrywa większość pojedynków z defensorami. Świetnie wykorzystuje swoje warunki i ma kliniczne wykończenie. Doszło do tego, że krótko po jego dołączeniu do Cracovii klub już otrzymał za niego oferty, chociażby ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Teraz okazuje się, że Stojilković mógł grać również w Lechu Poznań. Kolejorz także szukał w minionym okienku snajpera, jednak z jakiegoś względu nie doszło do tej transakcji. — Czy Benjamin Mendy był nam oferowany? Tak, te wszystkie nazwiska są w obrocie największych klubów w Polsce. Przecież Stojilković był oferowany też Lechowi, bo rozmawiałem z prezesem… Nie wypowiadam się, dlaczego tam nie trafił, ale chodzi o to, że jeśli skauting jest już wytworzony, a w Polsce jest on coraz lepszy, to obracamy się w gronie podobnych nazwisk – mówił Mateusz Dróżdż, prezes Cracovii, w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą.