Real Madryt wygrał z Atletico
Mecz rozpoczął się perfekcyjnie z perspektywy Realu Madryt. Pierwsza bramka padła już w 4. minucie, gdy Federico Valverde świetnym prostopadłym podaniem uruchomił Rodrygo. Brazylijczyk prawidłowo zaatakował przestrzeń za plecami Galana, następnie ścinając do środka i oddając precyzyjny strzał lewą nogą.
Real Madryt wyczuł najprawdopodobniej słaby punkt Atletico w postaci Galana, gdyż chwilę po strzelonym golu ponownie udało się posłać piłkę w jego obszar. Rodrygo wówczas padł w polu karnym, choć arbiter nie uznał tej sytuacji za wystarczającej do podyktowania jedenastki. Można było oczekiwać, że Królewscy – szczególnie wobec gry na własnym obiekcie – będą kontynuowali natarcie. Tymczasem rzeczywistość była całkowicie inna.
Z czasem coraz częściej inicjatywę zaczęło przejmować bowiem Atletico. Trudno było to mówić o jakiejś dominacji, czy ostrzeliwaniu bramki Realu, ale stopniowo defensywa gospodarzy obniżała swoje ustawienie. Efekt przyszedł w 32. minucie w postaci fantastycznego gola Juliana Alvareza. Posłał on idealnie dokręcone i niemożliwe do obrony uderzenie ze skraju pola, doprowadzając tym samym do wyrównania.
W następnych minutach gra była wyrównana – zespoły wymieniały się posiadaniem, praktycznie w ogóle nie ryzykując. Następny cios w postaci drugiego gola Realu Madryt przyszedł dopiero w 55. minucie. Brahim Diaz wówczas poczarował na małej przestrzeni, generując sobie miejsce w polu karnym Atletico. Po zmyleniu Gimeneza posłał dobry strzał po długim słupku.
Nawet po tym trafieniu Brahima mecz ciągle wyglądał tak, jakby obie drużyny bały się zaryzykować. Diego Simeone zdecydował się na ofensywne zmiany, wpuszczając na boisko między innymi Sorlotha, czy Correę. Finalnie nie poskutkowało to jednak posłaniem groźnych strzałów na bramkę Courtois. Właściwie najlepszą okazję na zdobycie kolejnej bramki miał Real Madryt w samej końcówce, gdy Mbappe mógł wystawić piłkę Viniciusowi na praktycznie pustą bramkę. Francuz posłał jednak zbyt słabe podanie, które zostało przecięte.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1 na korzyść zespołu Carlo Ancelottiego. Można spokojnie obstawiać, że Atletico w rewanżowym meczu na Metropolitano będzie miało zdecydowanie bardziej ofensywne nastawienie.