W 45. minucie Fede Valverde huknął z dystansu, ale świetną interwencją popisał się Michele Di Gregorio, następca Wojciecha Szczęsnego w Juventusie. I była to najlepsza sytuacja Realu w pierwszej połowie.
– Di Gregorio rzucił się jak Buffon w najlepszych latach. To kandydat na paradę turnieju – zachwycali się polscy komentatorzy DAZN.
Mecz rozkręcił się dopiero po przerwie. Już w 54. minucie Trent Alexander-Arnold, nowy nabytek Królewskich, dośrodkował celnie na głowę Gonzalo Garcii, 21-letniego wychowanka, który pokonał bramkarza Juve. Chwilę później mogło być 2:0, ale Di Gregorio znowu kapitalnie zatrzymał Valverde, choć kapitan Realu z bliska strzelał z przewrotki!
W 68. Garcię, autora gola, zastąpił Kylian Mbappe. Francuz zanotował kilka niezłych podań, ale nie oddał żadnego strzału. Real ostatecznie wygrał 1:0, choć Di Gregorio kończył mecz z aż dziesięcioma interwencjami! I to on powinien otrzymać nagrodę MVP spotkania, choć formalnie wyróżniony został Valverde. Juventus był tylko tłem dla Realu. Stara Dama rzadko kiedy atakowała bramkę Thibauta Courtoisa, który zaliczył zaledwie dwie interwencje.
Dramat Milika wciąż trwa
Arkadiusz Milik nie znalazł się nawet na ławce rezerwowej Juve, a ostatni raz na boisku był widziany w czerwcu 2024 roku. We wtorek jedynym Polakiem na murawie był sędzia – Szymon Marciniak. W ćwierćfinale Real zmierzy się z wygranym spotkania Borussia Dortmund – Monterrey, gdzie występuje Sergio Ramos, legenda Królewskich. W ćwierćfinale Klubowych Mistrzostw Świata zobaczymy też m.in. Fluminense, gdzie wciąż zachwyca niemal 41-letni Thiago Silva, którego droga na szczyt była długa i kręta.