Górnik włącza się do walki o najwyższe cele
Początek meczu wyglądał tak, jak można by się tego spodziewać – Raków próbował konstruować akcje w ataku pozycyjnym, Górnik starał się kontrować. Piłkarze Jana Urbana dość szybko – bo już w 11. minucie – wypracowali sobie groźną sytuację strzelecką. Sam na sam z debiutującym w bramce “Medalików” Dusanem Kuciakiem stanął Lawrence Ennali, lecz nie udało mu się pokonać doświadczonego Słowaka. Na swój rewanż Raków czekał do 26. minuty, gdy strzał głową Stratosa Svarnasa otarł się o słupek. Chwilę później doszło do kolejnego starcia pomiędzy Kuciakiem, a Ennalim. Tym razem sędzia Tomasz Musiał uznał, że 38-latek nieprzepisowo zatrzymał skrzydłowego, i wyrzucił bramkarza z boiska. Kuciak może jednak mówić o szczęściu, ponieważ decyzję arbitra cofnęła interwencja VAR-u.
W pierwszych 45 minutach spotkania Raków nie znalazł sposobu na defensywę “Górników”. Mimo tego mistrzowie Polski weszli w drugą odsłonę meczu lepiej od swoich rywali. Od utraty gola po strzale Ante Crnaca swoją drużynę uratował Daniel Bielica. Kluczowy moment starcia nadszedł w 58. minucie, gdy za faul na Szymonie Czyżu drugą żółtą kartkę obejrzał Giannis Papanikolaou. Podopieczni Dawida Szwargi grali w osłabieniu przez ponad 30 minut, lecz nie zachęciło to Górnika do częstszych ataków. To Raków miał więcej szans na objęcie prowadzenia. Tuż pod koniec spotkania fenomenalną okazję do zdobycia gola miał wspomniany wcześniej Crnac, lecz Chorwat znów musiał uznać wyższość Bielicy.
Gdy już wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, w doliczonym czasie gry gola po rzucie rożnym strzelił Sebastian Musiolik, a więc były napastnik Rakowa Częstochowa. Górnik nie wypuścił już zwycięstwa z rąk. Ten wynik oznacza, że piłkarze Jana Urbana wykonali poważny krok w stronę gry w europejskich pucharach. Z kolei szanse Rakowa Częstochowa na obronę mistrzowskiego tytułu wyraźnie maleją. Posada Dawida Szwargi jest coraz bardziej zagrożona.