Raków w głębokim kryzysie
Sytuacja ekipy Marka Papszuna w ligowej tabeli robi się coraz gorsza. Już przed startem meczu z zabrzanami – za sprawą słabych wcześniejszych rezultatów i konieczności rozegrania zaległych meczów – Raków Częstochowa znajdował się w strefie spadkowej. Potencjalne zwycięstwo z Górnikiem pozwoliłoby Medalikom opuścić te niechlubne miejsce i złapać trochę oddechu przez zbliżającymi się starciami z Legią Warszawa (20.09) i Lechem Poznań (24.09).
Raków od samego początku starcia z zabrzanami prezentował się jednak kiepsko. Ospale i przewidywalnie w ataku oraz elektrycznie w defensywie. Gol dla Górnika przyszedł w 14. minucie, po banalnej akcji: dalekim podaniu bramkarza, przedłużeniu Kubickiego i minięciu Arsenicia przez Ousmane’a Sowa.
W dalszych minutach Raków Częstochowa dominował pod względem posiadania piłki, ale to było na tyle. Nie przekładało się to na klarowne okazje bramkowe – zdecydowanie więcej strzałów oddawali zabrzanie. Po sześciu rozegranych kolejkach Medaliki wciąż znajdują się w strefie spadkowej i mają na koncie zaledwie sześć punktów. Z każdą kolejną stratą punktów robi się coraz bardziej gorąco w Częstochowie, a przypomnijmy, że niebawem dojdzie przecież konieczność gry w fazie ligowej Ligi Konferencji.
Górnik Zabrze tymczasem znajduje się na drugim miejscu tabeli z bilansem pięciu zwycięstw i trzech porażek. Ekipa Michala Gasparika wkrótce zagra przed własną publicznością z Widzewem Łódź (21.09) oraz z rezerwami Legii Warszawa w Pucharze Polski (24.09).