Raków stracił Rochę. To mu obiecano
Raków Częstochowa oddał na finiszu okna transferowego Leonardo Rochę. 28-latek trafił do Częstochowy tej zimy. Medaliki zapłaciły za niego Radomiakowi aż 700 tysięcy euro. Zostali skuszeni przede wszystkim fantastyczną formą Portugalczyka w Radomiu. Grając dla Zielonych, napastnik zdobył 21 bramek w 59 występach (we wszystkich rozgrywkach). Pod Jasną Górą nie szło mu jednak tak dobrze. Do tej pory rozegrał 24 spotkania, w których strzelił jedynie dwa gole. Dołożył trzy asysty. Teraz będzie grał w Zagłębiu Lubin., do którego jest wypożyczony.
– Moje sześć miesięcy w Rakowie było trudne. Na pewno nie udało mi się pokazać tego, na co naprawdę mnie stać. Do tego potrzebna jest pewność siebie i regularna gra. Kiedy podpisywałem kontrakt z Rakowem, miałem być pierwszym wyborem – tak mi obiecano. Dlatego zdecydowałem się zostać w Ekstraklasie. Nigdy się nie spodziewałem, że znajdę się w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłem. Uważam też, że byłem bardzo cierpliwy wobec wszystkiego, co się wydarzyło – powiedział w rozmowie z “Na wylot”.
Koniec końców Rocha nie żałuje jednak decyzji. – Nie mam do nikogo pretensji. Mam dobre relacje z większością osób w Rakowie, ale decyzje należały do klubu i muszę to uszanować. Nie spodziewałem się jednak, że zostanę skreślony z listy na Ligę Konferencji. To było dla mnie zaskoczenie, tym bardziej, że stało się to w ostatni dzień, gdy większość rynków było już zamkniętych. Więc, czy byłem wypychany z klubu? Myślę, że największym poszkodowanym byłem ja, bo musiałem szukać rozwiązań w ostatniej chwili. Ale jestem wdzięczny Bogu, że pojawiło się Zagłębie. Jestem szczęśliwy, że tu trafiłem, i gotowy, by ciężko pracować i dawać z siebie wszystko – dodał.