Raków pierwszy stracił gola i przegrał. Wielbłąd Berggrena
Raków Częstochowa przed tygodniem tylko zremisował z Cracovią. Mimo to w sobotnim starciu z GKS-em Katowice “Medaliki” były faworytem. – Powoli mam wrażenie, że Raków się rozpędza. To samochód zimą pracujący w dieslu, a kiedy temperatura wzrośnie, ten samochód pojedzie już troszkę szybciej – mówił nam przed tą kolejką ekspert Robert Podoliński.
Częstochowianie źle zaczęli mecz z beniaminkiem. Już po 19. minutach przegrywali 0:1 po golu Sebastiana Bergiera. Strzałem z ostrego kąta pokonał on Kacpra Trelowskiego. Przy Limanowskiego zaczęło pachnieć sensacją. Zwłaszcza że do przerwy Raków nie zdołał doprowadzić do remisu.
Niespełna 10 minut po zmianie stron na tablicy wyników było 1:1. Ivi Lopez wykorzystał błąd defensywy z Katowic i zdobył bramkę wyrównującą. Jak się później okazało nie był to jedyny fatalny błąd obrony w tym meczu.
W 65. minucie katowiczanie ponownie byli na prowadzeniu. Tym razem na listę strzelców wpisał się Mateusz Kowalczyk. To, co zrobił w obronie Gustaw Berggren, jest niewiarygodne. “Gieksa” prowadziła 2:1, a warto dodać, że kilka chwil wcześniej miała rzut karny, który obronił Kacper Trelowski.
Na boisku działo się do samego końca. W 89. minucie “Medaliki” reklamowały zagranie ręką, ale Wojciech Myć nie podyktował rzutu karnego. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i Raków, podobnie jak w piątek Jagiellonia, nie zmniejszył straty do Lecha. Za tydzień Raków zagra właśnie z Lechem, a GKS zmierzy się z Piastem.
Raków Częstochowa – GKS Katowice 1:2 (0:1)
Gole: 54′ Lopez – 19′ Bergier, 65′ Kowalczyk
Raków Częstochowa: Trelowski – Tudor, Barath (46′ Plavsic), Arsenić, Rundić (86′ Rodin), Silva – Adriano (72′ Diaz), Berggren, Kochergin, Lopez (76′ Makuch) – Brunes (76′ Rocha)
GKS Katowice: Kudła – Galan, Kuusk, Jędrych, Czerwiński (73′ Komor), Wasielewski (90′ Marzec) – Kowalczyk, Repka, Nowak, Błąd (90′ Milewski) – Bergier (73′ Szymczak)