Rajović jest bez formy
W lipcu Legia Warszawa zakończyła żmudny proces szukania nowego snajpera. Ostatecznie do stołecznej ekipy dołączył Mileta Rajović, za którego zapłacono Watfordowi trzy miliony euro. 26-latek przebił tym samym Rubena Vinagre i stał się najdroższym transferem w historii klubu. Oczekiwania co do jego gry były spore, ale póki co – mimo pięciu bramek na koncie – kompletnie on nie przekonuje.
— Jakiś czas temu powiedziałem, że dziwi mnie Mileta Rajović. Bo tak: w grze kombinacyjnej nie weźmie udziału, do sprintu nie pobiegnie, piłki nie rozrzuci. Dopiero jak mu wrzucisz na głowę, to coś z tego zrobi. Ale zastanawiam się, czy nie powinienem tej opinii zrewidować, bo ostatecznie nawet jak mu wrzucisz na głowę, to z tego też niewiele będzie. Nie ma z niego pożytku – jest wielki jak dąb, a jak rzucisz do niego piłkę, to jej nie przetrzyma. Zagrasz górną piłkę, to też nie wygeneruje przewagi. Te jego warunki fizyczne na nic konkretnego się nie przekładają. To jest pokraczny piłkarz – mówił Marcin Borzęcki w Kanale Sportowym.
Dotychczas Mileta Rajović zdobył trzy bramki w Ekstraklasie i dwa trafienia w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Początkowo był rezerwowym Jeana-Pierre’a Nsame, ale w związku z kontuzją Kameruńczyka stał się główną “strzelbą” legionistów. Jego kontrakt obowiązuje do końca czerwca 2029 roku, a portal “Transfermarkt” wycenia go na 2,5 miliona euro.