Kolejne błędne decyzje?
Sędzia z Bydgoszczy w rundzie wiosennej jest na świeczniku nie tylko kibiców, ale także dziennikarzy oraz ekspertów sędziowskich, którzy coraz mocniej wątpią w jakość występów Daniela Stefańskiego. W tym roku zdołał w kilka kolejek popełnić bardzo poważnych błędów, które w konsekwencji miały wpływ na wyniki meczów. Nie inaczej było wczoraj, gdzie zdumiewający był brak czerwonej kartki dla Berta Esselinka, po faulu na Velde.
– No cóż no… Prawdę powiedziawszy, o ile zeszły rok dla Daniela Stefańskiego był udany, tak ten nie jest taki jakiego by sobie pewnie życzył. Jest słaby, wręcz bardzo słaby. Nie będę owijał w bawełnę. Mówiono mi na szkoleniach zawsze, przez 20 lat, że nie można być adwokatkami boiskowych szkodników. Jeśli obrońca uznaje, że sytuacja jest stuprocentowa dla rywala i popełnia przewinienie, bo boi się, że zaraz padnie bramka, to jest to czerwona kartka. Nie bądźmy jego adwokatami. Trzeba ich karać zgodnie z tym czego oczekuje piłka nożna. Zastanawiające w tym meczu było to, że Daniel Stefański nie odgwizdał faulu – mówi były międzynarodowy sędzia.
– Skoro VAR wezwał sędziego głównego, a przecież nie wzywa z byle powodu, szczególnie poza polem karnym. Przypuszczamy, że sędzia mógł uznać, że jest to faul taktyczny i zaraz wyciągnie czerwoną kartkę. Daniel Stefański dostał szansę na podjęcie prawidłowej decyzji. Nie wiem jaki był pretekst za pokazaniem tylko żółtej kartki, ponieważ to była sytuacja stuprocentowa – podsumował Rostkowski.
Cały program Moc Futbolu w Kanale Sportowym w linku poniżej