Dwa gole Lecha do przerwy
„Kolejorz” przystępował do tego spotkania po nieudanym tygodniu. Najpierw mistrzowie Polski najedli się wstydu w Gibraltarze, przegrywając z tamtejszym Lincoln Red Imps 1:2 w Lidze Konferencji. W weekend natomiast bezbramkowo zremisowali z Legią Warszawa w hicie Ekstraklasy.
4-ligowy Gryf Słupsk mógł skorzystać na niezbyt dobrym stanie murawy, która została mocno naruszona przez intensywne opady deszczu. Jako pierwsi do siatki trafili jednak goście – w 19. minucie składną akcję całego zespołu sfinalizował Filip Jagiełło.
Choć piłkarze ze Słupska mieli swoje okazje, to Lech był skuteczniejszy, a efektem tego był drugi gol. W 38. minucie bramkarz gospodarzy obronił uderzenie głową Mikaela Ishaka, ale wobec dobitki Joela Pereiry z najbliższej odległości był bezradny.
Lech dowiózł zwycięstwo
Najaktywniejszym zawodnikiem Gryfa był Damian Wojda, który pod koniec pierwszej połowy przegrał pojedynek sam na sam z Bartoszem Mrozkiem. W 55. minucie już się jednak nie pomylił – dostał piłkę na wolne pole, uniknąć spalonego i tym razem wygrał starcie oko w oko z golkiperem „Kolejorza”.
W 86. minucie gospodarze byli niezwykle bliscy szczęśliwego scenariusza. Piłkę do własnej bramki skierował Mateusz Skrzypczak, ale uratował go VAR – arbiter dopatrzył się pozycji spalonej i nie uznał tego trafienia.
W ostatnich minutach ambitny 4-ligowiec szukał swoich szans na doprowadzenie do wyrównania, ale Lech Poznań zdołał utrzymać wynik i dowiózł zwycięstwo do ostatniego gwizdka.










