Puchacz łapie regularność
Ostatni sezon dla 15-krotnego reprezentanta Polski nie mógł być udany: w pierwszej części sezonu nie wywalczył sobie wyjściowego składu w Holstein Kiel, do którego trafił z Unionu Berlin. W związku z brakiem minut w styczniu dołączył na zasadzie wypożyczenia do angielskiego klubu Plymouth Argyle. Tam początkowo był ważnym zawodnikiem, ale w końcówce przygody wylądował już na ławce rezerwowych. Okazało się, że zarówno Kiel jak i Plymouth spadły ze swoich lig: Tymoteusz Puchacz zanotował zatem „podwójny” spadek.
Latem 26-latek szybko usłyszał od Holstein Kiel, że nie znajduje się w ich planach. Otrzymał wolną rękę na poszukiwanie klubu, a jego przedstawiciele zaczęli proponować go poszczególnym zespołom. Jako że zawodnik przez długi czas nie umiał znaleźć nowej drużyny, w pewnym momencie zaczął być intensywnie łączony z przenosinami do Ekstraklasy. Było bardzo blisko, by dołączył na zasadzie wypożyczenia do GKS-u Katowice. W ostatniej chwili zmienił jednak zdanie i trafił do Sabah FK – klubu z Azerbejdżanu.
Tam od samego początku jest zawodnikiem wyjściowej jedenastki. W pierwszych dwóch meczach – gdy jeszcze nie był w optymalnej dyspozycji fizycznej – był ściągany w okolicach 60. minuty. Teraz już zazwyczaj gra pełne 90 minut. W ostatnich dwóch meczach zanotował po asyście, co udowadnia jego dobrą formę. Gra jako szeroko i ofensywnie ustawiony lewy obrońca. Często decyduje się na dośrodkowania i utrzymuje w tym aspekcie gry dobrą celność (39%). Wygrywa wiele pojedynków na mecz (5.5) i ma imponującą skuteczność dryblingów (80%). Odzyskuje także średnio wiele piłek, bo aż 8,8.










