PSG źle weszło w pierwszą połowę
Sezon 2025/26 rozpoczął się starciem triumfatora Ligi Mistrzów (Paris Saint-Germain) z triumfatorem Ligi Europy (Tottenham Hotspur) w Superpucharze UEFA. W zeszłym roku prestiżowy mecz rozgrywano na PGE Narodowym w Warszawie. Tym razem piłkarzy obu drużyn ugościło Stadio Friuli we włoskim Udine.
W pierwszej połowie przy piłce dużo częściej utrzymywali się paryżanie. Podopieczni Luisa Enrique nie przypominali jednak zespołu, który zdemolował rywali w Lidze Mistrzów. Francuski gigant nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką Tottenhamu. Okazji brakowało też Anglikom. Zmieniło się to dopiero w 39. minucie. Po stałym fragmencie gry Joao Palhinha oddał strzał, po którym Lucas Chevalier wybił piłkę na poprzeczkę. Następca Gianluigiego Donnarummy był jednak bezradny wobec dobitki Micky’ego van de Vena.
Po krótkiej przerwie “Koguty” poszły za ciosem. W 48. minucie kolejny stały fragment gry wykorzystał Cristian Romero. Trzeba przyznać, że przy golu Argentyńczyka nie popisał się Chevalier, który debiutował w barwach Paris Saint-Germain.
PSG wróciło w wielkim stylu
Można powiedzieć, że po golu Romero PSG waliło głową w mur. W 67. minucie na listę strzelców wpisał się Bradley Barcola, lecz nie został uznany. Okazało się bowiem, że Francuz był na pozycji spalonej. Gdy już wydawało się, że Tottenham będzie spokojnie kontrolował wydarzenia boiskowe, do głosu doszedł Kang-In Lee. Koreańczyk pokonał Guglielmo Vicario w 85. minucie meczu.
Jak się okazało, w doliczonym czasie gry doszło do kolejnego zwrotu akcji. Po podaniu Ousmane Dembele do wyrównania doprowadził Goncalo Ramos. Stało się jasne, że zwycięzcę meczu wyłoni konkurs rzutów karnych. Choć z jedenastu metrów pomylił się Vitinha, lepiej spisali się piłkarze PSG. Swoje winy odkupił też Lucas Chevalier, który obronił strzał Micky’ego van de Vena.
Debiutujący na ławce trenerskiej Tottenhamu Thomas Frank może być rozczarowany. Piłkarze “Kogutów” dzielnie bronili się przez większość meczu, lecz w kluczowych momentach cofnęli się zbyt głęboko, co wykorzystał francuski gigant. Następca Ange Postecoglou kończy pierwszy mecz swojej kadencji bez trofeum.