Gorąco na linii Sadczuk – Królewski
Wisła Płock jest kolejnym pierwszoligowym klubem, który w tym sezonie nie wpuści na swój stadion kibiców Wisły Kraków. Klub poinformował o tym w czwartek, publikując na swojej stronie internetowej komunikat w tej sprawie. Ten nie spodobał się Jarosławowi Królewskiemu, który w reakcji na oświadczenie zdradził, że z Krakowa nie wyszło nawet zapotrzebowanie na bilety na to spotkanie.
W piątek na słowa prezesa Wisły Kraków odpowiedział jego płocki odpowiednik. Piotr Sadczuk nie ukrywał, że z jego perspektywy sprawa nie powinna być rozwiązywania w przestrzeni internetowej, ale mimo to zdecydował się udzielić Królewskiemu porady odnośnie rozwiązania impasu. Prezes Wisły Płock podkreślił również, że jemu, jak i reszcie piłkarskiego środowiska, zależy na szybkim zakończeniu bojkotu i powrocie do normalności.
– Podpowiadam – ta sprawa jest do załatwienia w samym Krakowie, wśród kibiców Wisły Kraków, a raczej niewielkiej grupy. Myślę, że PZPN i wszystkie kluby oczekują dobrego gestu z waszej strony, by zakończyć bojkot. To pierwszy krok, który należy do Wisły Kraków. Bez tego nie ruszymy. Wszyscy chcemy normalności. Nie wpuszczanie kibiców na mecze to nic przyjemnego – ocenił Sadczuk.
Włodarz Białej Gwiazdy nie pozostał dłużny względem sugestii Sadczuka i postanowił dopytać o to, jak w zasadzie ma wyglądać krok, który sugeruje Wiśle Kraków.
– Opisz proszę społeczności czym ma być ten gest Wisły Kraków i dlaczego to niby Wisła Kraków (instytucja prywatna) ma dziś wykonywać jakieś gesty? Z jakiego powodu? Z kim mam się skontaktować? Za co pokutować? Mamy iść na kolanach do Częstochowy? Kto ma uznać, że owy gest jest odpowiedni przecież to jest dopiero niepoważne o czym my piszemy – odpowiedział Królewski.