HomePiłka nożnaGutka: Starszy pan musi zniknąć? Złożony przypadek Davida Moyesa

Gutka: Starszy pan musi zniknąć? Złożony przypadek Davida Moyesa

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Wraz z końcem sezonu umowa Davida Moyesa z West Hamem wygasa i jak do tej pory nie zapadła żadna decyzja, co dalej. Wyniki bronią Szkota, a mimo tego większość kibiców jest za tym, żeby mu podziękować i poszukać następcy, który byłby w stanie wykrzesać więcej.

David Moyes

Gareth Evans/News Images/SIPA USA/PressFocus

Puchary to zbyt mało

Nad głową Davida Moyesa znów zbierają się ciemne chmury. Seria ostatnich sześciu meczów, z których jego drużyna wygrała tylko jedno, przypomniała wszystkim o tym, dlaczego mimo że doświadczony Szkot ma na swoją obronę wiele argumentów, to tak wielu kibiców West Hamu liczy na zmianę. Moyesowi kończy się umowa i wszystko wskazuje na to, że po zakończeniu sezonu klub znów stanie na rozdrożu.

Kończący niebawem 61 lat menedżer od pewnego czasu musi mierzyć się z krytyką i głosami zmęczonych fanów, choć obiektywnie osiągnął we wschodnim Londynie wiele. Nawet jeśli Młoty nie będą w stanie odrobić straty z pierwszego meczu ćwierćfinału Ligi Europy z Bayerem Leverkusen (0:2), to i tak ostatnie lata są ich najlepszymi od dawna. Patrząc tylko przez pryzmat pucharów, nie będzie przesadą powiedzieć, że najlepszymi w ogóle.

West Ham nigdy wcześniej nie grał w Europie przez trzy sezony z rzędu, a za Moyesa stał się tam poważną siłą. Trzeci raz z rzędu awansował przynajmniej do najlepszej ósemki w rozgrywkach pucharowych. Rok temu wygrał przecież Ligę Konferencji, a sezon wcześniej był w półfinale Ligi Europy, eliminując po drodze m.in. Sevillę czy Olympique Lyon. W międzyczasie Młoty ustanowiły też nowy rekord dla angielskiej drużyny w liczbie meczów z rzędu bez porażki w pucharach (17 kolejnych spotkań). Z Bayerem nie były faworytem przed dwumeczem, więc nikt się po odpadnięciu nie obrazi – szczególnie, że czwarty z rzędu awans do pucharów jest jeszcze możliwy poprzez miejsce w lidze. To wyniki, których zazdrościć West Hamowi może wiele innych angielskich klubów z ambicjami.

Rok na kredyt

Mimo tego Moyes nie jest przesadnie ceniony, a niektórzy kibice mają go zwyczajnie dość. W niedawno przeprowadzonej ankiecie aż 75% kibiców londyńskiego klubu wskazało, że najlepszym rozwiązaniem będzie zmiana menedżera po sezonie. Wielu było podobnego zdania już po poprzednich rozgrywkach, ale słabą postawę w Premier League, gdzie West Ham finiszował na 14. miejscu, przykryło zdobycie pierwszego trofeum w historii klubu od czasu sięgnięcia po FA Cup w 1980 roku. Triumf w Lidze Konferencji dał również bilet do fazy grupowej Ligi Europy i wydłużył serię lat w pucharach.

Władze klubu nie chciały żegnać się z trenerem w takich okolicznościach. Niektórzy twierdzili wprawdzie, że lepszych nie będzie – w końcu Moyes odszedłby na szczycie i zostawiając po sobie wyłącznie dobre wspomnienia – ale właściciele West Hamu uznali taki ruch za bezduszny. Teraz, mimo że Młoty są w tabeli Premier League tylko dwa punkty za szóstym Newcastle i znów dobrze poradziły sobie w Europie, sentymentów może nie być. Można odnieść wrażenie, że Szkot dostał kolejny rok na kredyt, a skoro i tak miał kontrakt do czerwca 2024 roku, to lepiej było mu pozwolić pracować niż zrywać zobowiązanie i wypłacać odprawę.

Przeciąganie liny w gabinetach

Ten temat od początku sezonu 2023/24 wracał jednak bardzo często. W końcu w lutym Moyes zdradził nieco więcej szczegółów. – Umowa na mnie czeka. Dostałem propozycję ze strony klubu, kontrakt leży na stole i to ja uznałem, że poczekam z decyzją do końca sezonu. Najpierw chcę się skoncentrować na finiszu, a potem zobaczę, czy wszystko się zgadza – mówił. Nie wszyscy wierzą jednak w to, że decyzja należy wyłącznie do niego. Sam przecież jest zadowolony z pracy w Londynie – dlaczego więc miałby zwlekać?

Powód może leżeć w gabinetach. Już latem słychać było doniesienia o tym, że menedżer nie dogaduje się z nowym dyrektorem sportowym. Tym został Tim Steidten, który w przeszłości pracował w Werderze i Bayerze i zasłynął tam z kilku udanych ruchów. W Bremie zapamiętają mu wypożyczenie Kevina De Bruyne i kupno Serge’a Gnabry’ego i Thomasa Delaneya, a do Leverkusen sprowadził np. Moussę Diaby’ego, Jeremiego Frimponga, Edmonda Tapsobę, Piero Hincapiego czy Patricka Schicka. On także z akademii FC Köln wyłowił Floriana Wirtza.

Przed sezonem pojawiały się informacje o tym, że Steidten miał gotową listę piłkarzy pod kątem West Hamu, ale często jego opinie podważał Moyes. Trzeba było zastąpić sprzedanego do Arsenalu Declana Rice’a i menedżer, który sam jest znany z niezłego oka do piłkarzy, nadal chciał mieć decydujące zdanie. Rzekome tarcia ostatecznie nie zahamowały zakupów. West Ham działał szybko, a środki z Rice’a przeznaczył na kilku klasowych piłkarzy. Edson Alvarez i James Ward-Prowse mieli komisyjnie zastąpić reprezentanta Anglii, Konstantisos Mavropanos przyszedł ze Stuttgartu, by wzmocnić konkurencję w defensywie, a Mohamed Kudus miał oferty z innych klubów z Anglii, ale West Ham przebił je, płacąc Ajaksowi 40 milionów funtów. Jego ściągnięcie od początku zapowiadało się na sukces i takim się okazało.

Niskie noty za styl

Zarzut wobec Moyesa nie dotyczy więc ani nosa do transferów, ani tak do końca wyników. Sprawa rozbija się o to, że Szkot to jeden z ostatnich menedżerów w Premier League, który wyraźnie stawia na defensywę, przez co wielu kibiców ma poczucie marnowania potencjału.

Młoty są trzecie od końca pod względem średniego posiadania piłki. W liczbie oddanych strzałów są dopiero na 14. miejscu w stawce, za to tylko trzy zespoły przyjmują na własną bramkę więcej strzałów. Gra drużyny bazuje na zorganizowanej obronie, kontrach i stałych fragmentach. Ratuje ją niezła skuteczność, bo West Ham z niewielkiej liczby sytuacji zdobywa ósmą największą liczbę bramek w Premier League. Są mecze, gdy takie podejście przekłada się na zwycięstwa z silniejszymi ekipami – jak wygrane z Arsenalem 2:0 w lidze i 3:1 w Pucharze Ligi, 2:0 z Manchesterem United lub 2:1 na wyjeździe z Tottenhamem – ale nieraz kończy się wysokimi porażkami, np. 0:5 z Fulham, 1:4 z Aston Villą, 1:5 w Pucharze Ligi z Liverpoolem czy 0:6 z Arsenalem, gdy kibice wygwizdali zespół i po 60 minutach w większości opuścili stadion.

To wszystko Moyes robi ze składem, w którym są zawodnicy pokroju Lucasa Paquety, Jarroda Bowena, Mohameda Kudusa, Jamesa Ward-Prowse’a czy Michaila Antonio. Jest też duet dobrych w ofensywie bocznych obrońców, czyli Emerson i Vladimir Coufal. Owszem, West Ham ma silnie obsadzoną bramkę za sprawą Łukasz Fabiańskiego i Alphonse’a Areoli, dzięki czemu Polak w tym sezonie częściej gra w pucharach, a Francuz w lidze (we wcześniejszych latach było na odwrót, a teraz Fabiański broni wszędzie, bo Areola się leczy), a w środku pola Tomaš Souček i Edson Alvarez świetnie czują się w tzw. „meczach walki”, ale trudno nie odnieść wrażenia, że wielu menedżerów osiągałoby tak samo dobre lub lepsze wyniki, proponując jednocześnie ładniejszą grę.

Przestroga z przeszłości

Związek Moyesa z West Hamem to przykład relacji, w której obie strony dużo sobie zawdzięczają, jednak coraz więcej w nim frustracji. Szkot w Londynie wrócił na karuzelę po latach tułaczki po nieudanym przejęciu Manchesteru United po sir Aleksie Fergusonie, choć potrzebował do tego dwóch podejść. Najpierw zastąpił zwolnionego w trakcie sezonu Slavena Bilicia i uspokoił sytuację. Później przyszedł Manuel Pellegrini, ale przetrwał tylko półtora roku i pozostający na bezrobociu Moyes znów ratował West Ham, choć tym razem dostał już długoterminową umowę.

Na ich tle Moyes ma lepsze wyniki. Wygrywa z Młotami ponad 43% spotkań i ma średnią punktów na mecz wyższą nawet niż podczas długiego pobytu z Evertonem. Dla porównania Pellegrini wygrywał 37,5% meczów, a Bilić 38,5%. Sięganie po znane nazwiska wyszło West Hamowi bokiem, więc pojawiają się również głosy, że lepszy jest sprawdzony doświadczony Szkot niż kolejny zagraniczny wynalazek, jednak z drugiej strony klub mocno się zmienił. Ewentualny następca objąłby silniejszą drużynę niż jego poprzednicy w 2015 i 2018 roku, a cały klub jest w bardziej stabilnej sytuacji finansowej i stawia sobie ambitne cele.

Mimo wszystko przykłady Bilicia i szczególnie Pellegriniego służą jako przestroga. Ostatnie lata pokazują, że lepszy Moyes w garści niż menedżer z bogatym CV na dachu. Jeśli faktycznie sam będzie decydował o swojej przyszłości, kibice West Hamu mogą się o tym przekonywać jeszcze w kolejnym sezonie.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Wyjątkowy gość na sparingu Rakowa! “Obecność była nieoficjalna”
Centrostrzał i… gol! Trafienie rodem z Ekstraklasy na kobiecym Euro [WIDEO]
Królewski komentuje. “Polska piłka takiego człowieka jeszcze nie miała”
Były prezes Liverpoolu nowym akcjonariuszem Wisły Kraków! Prawdziwa bomba
Biały dym, Kulesza zdecydował. Oto prawdopodobna data komunikatu ws. selekcjonera!
Boniek skomentował słowa Kuleszy. Chodzi o selekcjonera. “Ja też”
Kolejny Japończyk w Ekstraklasie? Media: Trwają negocjacje
“Totalny skandal w Legii Warszawa”! Rumuni oskarżają zarząd, chodzi o Iordanescu
Barcelona wznawia rozmowy z napastnikiem! Chce go już tego lata
Hiszpanie zachwyceni Robertem Lewandowskim! “Przykład”