Polacy nagle zaczęli skandować nazwisko Nawrockiego
Polacy pokonali Nową Zelandię 1:0 po przepięknym golu Piotra Zielińskiego. Można śmiało powiedzieć, że trafienie piłkarza Interu Mediolan było ozdobą spotkania, w którym Jan Urban postanowił dać szansę kilku rezerwowym. Na boisku nie działo się zbyt dużo, a Stadion Śląski w Chorzowie świecił pustkami. Nie było mowy o takiej frekwencji, jaką odnotowano chociażby podczas wrześniowego meczu z Finlandią w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata 2026.
Wówczas w słynnym “Kotle Czarownic” pojawił się m.in. Karol Nawrocki. Prezydent RP został zaproszony do loży honorowej przez prezesa PZPN, Cezarego Kuleszę. Co więcej, po meczu Nawrocki wszedł do szatni i przywitał się z piłkarzami. Choć tym razem prezydenta nie było na stadionie, kibice reprezentacji Polski nie zapomnieli o nim.
– Mimo to kibice, których też nie pojawiło się zbyt wielu (nieco ponad 30 tys.), pamiętali o prezydencie. Konkretnie w 72. minucie, gdy Polacy próbowali zbudować kolejną nieporadną akcję. To właśnie wtedy z trybuny za bramką Nowej Zelandii poniosło się nazwisko Nawrockiego, do skandowania szybko przyłączyli się też kibice z innych trybun – pisze portal Sport.pl.
Nie od dziś wiadomo, że Karol Nawrocki jest wielkim miłośnikiem piłki nożnej. Choć prywatnie jest kibicem Lechii Gdańsk, na początku października obejrzał mecz A-Klasy pomiędzy Jaguarem Wolanów a Młodzikiem 18 Radom.