Pierwsze pytanie jakie można ci zadać, to na pewno jak zdrowie? Kontuzję, przez którą straciłeś zeszły sezon, zostawiłeś już za plecami?
Tak, to już za mną. Na szczęście cały okres przygotowawczy trenowałem bez większych problemów. Mam nadzieję, że te wszystkie problemy to już przeszłość. Teraz wdrażam się do zespołu.
Teraz Spezię prowadzi trener Luca D’Angelo. Jak twoje szansę na grę u niego?
Jesteśmy po rozmowie. Klub chce mnie wprowadzać na spokojnie, nie grałem w piłkę przez rok. Nie chcą mnie rzucić na hurra. Wiedzą, po jakiej jestem kontuzji. Nie rozegrałem zbyt wiele meczów. Ok – sparingi wszystkie, ale ten pucharowy mecz z Salernitaną (poniedziałek, 12 sierpnia – padł remis 3:3, Salernitana wygrała w rzutach karnych – red.) przed tygodniem był pierwszym od roku, w którym zagrałem 90 minut. Tak że planują wprowadzać mnie na spokojnie, dawać coraz więcej minut, aż będę w stu procentach gotowy.
Tak fizycznie i mentalnie jeśli chodzi o kolano to jestem gotowy, teraz tylko ciężko pracuję i prędzej czy później wskoczę na najwyższe obroty.
*Reklama
Oglądaj ZA DARMO mecze Bundesligi, Serie A i La Liga w STS TV! Zarejestruj się z kodem KSVIP
Sprawdź18+ | Hazard może uzależniać | Graj legalnie
A jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o twoją pozycję? Środek obrony czy coś się zmieniło pod tym względem?
Trener widzi mnie na trzech pozycjach – półprawy, półlewy i środkowy obrońca. Ale jeśli spojrzymy na potrzebny drużyny to bardziej środkowy lub półprawy.
Szymon Żurkowski w zeszłym sezonie powiedział, że w zasadzie to nie ma pojęcia, dlaczego Spezii nie wyszło. W klubie teoretycznie jest wszystko, żeby walczyć o ponowny awans, a wyszła walka o utrzymanie w Serie B.
Podtrzymuję słowa Szymona. Nie wiem, dlaczego tak to się potoczyło. Skład mieliśmy dobry. Teraz tych rotacji zaszło już więcej. Wiadomo, że jak przychodził trener D’Angelo (w listopadzie ubiegłego roku – red.) to z myślą o utrzymaniu, więc nie mógł wdrożyć pełni swoich umiejętności. Mieliśmy zdobywać punkty. To była gra brutalna dla oczu, ale utrzymaliśmy się. Wtedy nie było dobrej sytuacji też pod względem mentalności, ale teraz jest inaczej.
Bardzo ciężko przepracowaliśmy okres przygotowawczy i teraz fajnie wchodzimy sezon. W obu pierwszych meczach prowadziliśmy, ale nie wyszły nam końcówki (oprócz wspomnianego meczu z Salernitaną, Spezia zremisowała także 2:2 z Pizą na start Serie B – red.).
Przyzwyczailiśmy się do „Speziowianki”, rekordowo było nawet czterech Polaków naraz w drużynie. A teraz możesz zostać sam jeśli potwierdzą się doniesienia i odejdzie Arkadiusz Reca.
Co do Arka to jeszcze na pewno długa droga. Może coś się wydarzy, może nie. Może będzie więcej niż jeden Polak, a może nie będzie żadnego… (śmiech) Żartuję, nigdzie się nie wybieram.
Wybierałeś się rok temu. W maju strzeliłeś gola Milanowi, w czerwcu dostałeś powołanie do kadry, a w lipcu fatalna kontuzja. Zerwane więzadło i z szybkiego powrotu do Serie A nici. Możesz powiedzieć z kim wtedy negocjowałeś?
To była jedna z czołowych drużyn Serie A. Jeśli chodzi o konkretną nazwę to zostawię to już w historii. Było bardzo blisko tego transferu. Kontuzji doznałem w tygodniu podczas treningu, a w kolejnym tygodniu – gdyby nie ta sytuacja – to właśnie miałem odchodzić do tego zespołu. Mentalnie poradziłem sobie z tą kwestią od razu, ale gorzej było z nogą. Pojawiło się trochę problemów podczas rehabilitacji, na szczęście wszystko jest już w porządku.
To jeszcze pytanie odnośnie kadry. Michał Probierz osobiście lub za pomocą kogoś ze swojego sztabu wysłał ci sygnał, że jesteś obserwowany i temat reprezentacji Polski może wrócić?
Nie, nic takiego nie było.