Podoliński komentuje zachowanie kibiców Legii
Legia Warszawa pokonała Puszczę Niepołomice 2:0 w sobotnim meczu 21. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Uwagę zwróciło jednak to, co przed pierwszym gwizdkiem zrobili kibice stołecznej ekipy. Sympatycy Legii zaczęli opuszczać trybuny stadionu przy ul. Łazienkowskiej. Podczas spotkania uwagę zwracały hasła uderzające w członków klubowego zarządu.
W Warszawie atmosfera jest coraz bardziej napięta. Swoim protestem kibice dali do zrozumienia, że nie widzą szans na odzyskanie upragnionego mistrzostwa Polski. Robert Podoliński uważa jednak, że sytuacja stołecznej ekipy nie jest wcale taka zła. Zdaniem eksperta problemem podopiecznych Goncalo Feio jest głównie brak napastnika.
– Smutno i straszno trochę. W lidze jeszcze nic wielkiego się nie wydarzyło. Legia wczoraj zagrała bardzo dobre spotkanie, gra w europejskich pucharach. Razem z tymi piłkarzami, którzy wrócili po kontuzjach, wygląda to na całkiem niezłą pakę. Zobaczmy, jak jest skonstruowany środek pola. Wrócił Oyedele i Elitim – to jak dwa nowe transfery. Natomiast jeśli chodzi o napastnika, to jest wyraz, który w rozmowach kibiców przewija się najbardziej. Nie bardzo widać zastępstwo dla Guala – powiedział były trener Cracovii.
– Wszystkie nazwiska z zarządu Legii zostały pokazane. Przede wszystkim niepokoi mnie rozdźwięk między tym, co dzieje się na ławce trenerskiej, a tym, co dzieje się w zarządzie. Informacje wyciekają, nie wygląda to na klub zjednoczony w jednym celu. Legia nie ma przodu piłkarzy skrojonych do tego, co proponuje Goncalo Feio, i to jest główny problem. […] Nie wiem, co się dzieje w gabinetach, widocznie taki protest jest potrzebny. Jeśli to ma przynieść efekt, to rzeczywiście wolę taki protest niż pójście na noże. To na pewno Legii nie pomoże – dodał.
Dzięki wygranej z “Żubrami” Legia Warszawa odrobiła punkt straty do Lecha Poznań, który wciąż zajmuje pierwsze miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Czas pokaże, jak zareagują kibice Legii.
Program Kanału Sportowego pt. “Loża Piłkarska” można obejrzeć poniżej.