HomePiłka nożnaGutka: Pociąg do Ligi Mistrzów odjeżdża. Sezon trudnych lekcji dla Tottenhamu

Gutka: Pociąg do Ligi Mistrzów odjeżdża. Sezon trudnych lekcji dla Tottenhamu

Źródło: Własne

Aktualizacja:

Przed sezonem oczekiwania wobec Tottenhamu nie były zbyt wysokie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, a szczególnie po najlepszym starcie w erze Premier League. Marzenia o powrocie do Champions League trzeba jednak odłożyć na bok, a kolejne miesiące pokazały, gdzie są braki.

Son z Totenhamu FOT. Will Palmer/SPP/SIPA USA/PressFocus

Chelsea jako spięcie klamrą

Jeśli na finiszu nie stanie się cud, w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów zabraknie Tottenhamu. Londyńczycy mieli dwa zaległe mecze w stosunku do Aston Villi, którą ścigają, ale tracili już wtedy siedem punktów, więc nawet wygranie obu nie gwarantowałoby niczego. Po czwartkowej porażce z Chelsea (0:2) różnica w liczbie spotkań zmalała, a punktowa pozostała taka sama i może się okazać, że Spurs obejdą się smakiem.

Pod tym względem mecze z Chelsea mogą stanowić pewną klamrę. To od starcia z ekipą Mauricio Pochettino zaczęły się problemy Tottenhamu i to na starciu z nią mogą się ostatecznie rozbić marzenia o pierwszej czwórce. Na początku listopada to właśnie The Blues jako pierwsi zatrzymali tę maszynę. Spurs w pierwszych dziesięciu kolejkach wygrali osiem meczów i dwa zremisowali i zaczęli sezon w imponujący sposób. Świetnie do drużyny wkomponował się James Maddison, nie było czuć braku Harry’ego Kane’a i fani Premier League zachwycali się stylem gry oraz samą postacią Ange’a Postecoglou. W tamtym spotkaniu jednak Cristian Romero wcześnie dostał czerwoną kartkę, a po przerwie z boiska wyleciał Destiny Udogie, a mimo tego Australijczyk kazał piłkarzom grać wysoką obroną i podejmować ryzyko. Skończyło się porażką 1:4, po której i tak nie brakowało pochwał dla brawury i konsekwencji Postecoglou.

Po drugim starciu pomiędzy tymi zespołami już trudno doszukać się pozytywów dla Tottenhamu. Czwartkowy mecz był kolejnym ich słabym występem ostatnich tygodniach, a dla Chelsea był jednym z najlepszych w tym sezonie, szczególnie z punktu widzenia gry w obronie. Spurs nie stworzyli sobie klarownych sytuacji, Heung-min Son był niewidoczny, wracający do jedenastki Richarlison też był mocno schowany, a do tego doszły standardowe problemy przy stałych fragmentach gry.

Stały problem przy stałych fragmentach

Ta ostatnia kwestia to spora zagadka. W tym sezonie Premier League więcej bramek po stałych fragmentach gry tracą tylko cztery ostatnie ekipy w tabeli – Sheffield United, Burnley, Luton oraz Nottingham Forest. Na Stamford Bridge pierwszy gol padł po dośrodkowaniu Connora Gallaghera z rzutu wolnego na głowę Trevoha Chalobaha, a drugi to strzał Cole’a Palmera z rzutu wolnego, którego dobił Nicolas Jackson. Tylko w samym siedmiu ostatnich meczach Tottenham stracił siedem goli po stałych fragmentach gry przeciwnika. Postecoglou bagatelizował problem jeszcze przed meczem, jednak później padł od tej broni.

– Nie interesuje mnie to – wypalił pytany o dużą liczbę bramek straconych w ten sposób. – Nigdy nawet w najmniejszym stopniu nie zwracałem na to uwagi. Nie pierwszy raz w trakcie swojej kariery podnoszona jest ta kwestia w grze mojej drużyny, więc jestem spokojny. W końcu stworzę tu drużynę, która odniesie sukces i gwarantuję, że nie weźmie się to z pracy nad stałym fragmentami – mówił Australijczyk.

Krótka kołdra

To jednak tylko jeden aspekt, przez który Tottenham cierpi. Największym jest fakt, że ten sezon obnażył wiele braków. Tu znów za przykład może posłużyć rywalizacja z Chelsea i pierwszy mecz w listopadzie. Wtedy po imponującym wejściu do nowego zespołu kontuzji doznał James Maddison, a w tym samym meczu mięsień uda zerwał Micky van de Ven i misternie układana przez Postecoglou konstrukcja zaczęła się sypać. Obaj wypadli na dwa miesiące i bez Anglika ucierpiała kreatywność, a bez Holendra trudno było ustawiać linię defensywną tak wysoko jak wcześniej.

Wtedy wyszło na jaw, jak krótką kołdrę ma Postecoglou. Po listopadowej porażce z Chelsea nie tylko nie miał bowiem tych dwóch graczy, bo jeszcze Romero i Udogie pauzowali za kartki i były takie spotkania, w których linię obrony Spurs tworzyli sami nominalni boczni defensorzy. Pierwsza porażka w sezonie pociągnęła za sobą serię pięciu spotkań, w których drużyna zdobyła tylko jeden punkt. Później wygrała kilka meczów, jednak zaraz odezwały się braki kadrowe. W styczniu musiała sobie radzić bez Sona, który wylatywał na Puchar Azji, a ponadto bez Pape Sarra i Yvesa Bissoumy, którzy brali udział w Pucharze Narodów Afryki. W listopadzie i w marcu urazy pachwiny i kolana leczył Richarlison. Ciągle trzeba było coś zmieniać.

Kombinacje w środku

Najbardziej symptomatyczny jest przykład Maddisona. Na początku sezonu wyglądał jak zawodnik, który znów oddycha świeżym powietrzem i który potrzebował przejścia z Leicester City do lepszego klubu. W północnym Londynie Anglik szybko się zaaklimatyzował i został nawet jednym z wicekapitanów drużyny, choć był w niej nowy. Na boisku biła od niego pewność siebie i szły za nią liczby. Maddison zaliczył trzy gole i pięć asyst w trakcie niepokonanego startu i kontuzja przeciwko Chelsea przyszła w najgorszym momencie. Po powrocie rozgrywający pogorszył się pod każdym względem. Maddison po kontuzji ma niższą średnią sytuacji tworzonych na mecz, podań w pole karne, strzałów, udanych dryblingów, kontaktów z piłką w polu karnych i przede wszystkim konkretnych liczb. W 13 spotkaniach ligowych od powrotu na boisku strzelił tylko jednego gola i zaliczył dwie asysty.

Postecoglou dość niespodziewanie posadził go w czwartek na ławce, bo znowu szukał odpowiedniego ustawienia w środku boiska. W derbach z Arsenalem (2:3) grali Pierre-Emile Hojbjerg i Rodrigo Bentancur, a przed nimi Maddison. Cztery dni później wymienił całą trójkę na układ Sarr, Bissouma i Dejan Kulusevski, z którego wycofał się po ponad godzinie słabej gry. Nieskuteczny i mało zaangażowany w akcje podbramkowe jest Son, Richarlison wyszedł w pierwszym składzie po ponad dwóch miesiącach przerwy, a do tego wypadł Timo Werner, który nieźle spisywał się po wypożyczeniu zimą. Resztę sezonu straci też Udogie, przez to Postecoglou nie może stosować manewru z bocznymi obrońcami wchodzącymi w środek pola, co stanowi podstawę jego gry i co zachwycało na początku sezonu.

Sprawdzian przed ważnym latem

Wiele wskazuje na to, że przez to wszystko nie uda się wejść do Ligi Mistrzów. Tottenham przegrał trzy ostatnie mecze, a przed nim wymagająca końcówka. Już w niedzielę zagra na Anfield z Liverpoolem, a 14 maja spotka się u siebie z Manchesterem City. Jeszcze niedawno wydawało się, że Spurs będą rozdawać karty w wyścigu o tytuł, bo zagrają z całą czołową trójką i choć stać ich na niespodzianki, to dziś trudno na to liczyć.

Postecoglou ma wciąż powody do zadowolenia. Transfery Maddisona, Van de Vena, bramkarza Vicario czy Brennana Johnsona okazały się udane, a z graczy, którzy już byli w klubie, jak Udogie, Pedro Porro czy Sarr udało się stworzyć bardzo wartościowych piłkarzy. Im dłużej trwał jednak sezon, tym bardziej okazywało się, że Spurs potrzebują jeszcze wzmocnień i szerszej ławki.

Końcówka to miał być sprawdzian tego, na jakim etapie jest drużyna. Australijski menedżer pytany o walkę o Ligę Mistrzów bagatelizował nieraz temat, mówiąc, że czwarte miejsce nie może być celem klubu ambitnego, a jemu zależy na budowie ekipy, która ma niebawem bić się o mistrzostwo Anglii. Starcia z czołówką pokażą, ile jeszcze do tego celu brakuje i przed Tottenhamem bardzo ważne lato. Przed sezonem nikt nie obraziłby się na piąte miejsce, jednak po imponującym starcie oczekiwania szybko urosły. Teraz Postecoglou będzie musiał nimi odpowiednio zarządzać.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Edward Iordanescu musi to zrobić. “Trzeba wymagać”
Legia zgłosiła kadrę na Ligę Konferencji! Wiadomo, kto został skreślony!
Wyjaśniła się przyszłość piłkarza Lecha Poznań. “Nie ma tu żadnej tajemnicy”
Dobre wieści dla polskich klubów. Chodzi o Ligę Konferencji!
Iordanescu opowiedział o rozmowach z gwiazdą. Prawda wyszła na jaw!
Holendrzy piszą o reprezentacji Polski. Tego obawiają się najbardziej!
Marek Papszun postanowił. Piłkarz Rakowa na wylocie!
Kamil Grosicki zdradził, dlaczego wrócił do reprezentacji! Szczera wypowiedź
Roma podjęła decyzję ws. Jana Ziółkowskiego! Już wszystko jasne
Napastnik może odejść z Legii. Chce go klub Ekstraklasy!