Piszczek zdradza kulisy
“Piszczu” rozpoczął przygodę trenerską z Borussią Dortmund w lipcu zeszłego roku, jako współpracownik Nuriego Sahina. Turek został jednak szybko zwolniony, bo już w styczniu zarząd BVB podziękował mu za jego pracę. Wówczas Piszczek otrzymał od klubu możliwość pozostania w zespole – odrzucił ją jednak, tak by pozostać lojalnym wobec Sahina.
— Po tym, jak zwolniono Nuriego, mogłem zostać, ale chciałem być lojalny. Odszedłem razem z nim, bo czułem się odpowiedzialny za ten projekt. Z Nurim mieliśmy umowę, że jeśli on zostaje zwolniony, to nie chciałby, by ktoś zostawał w klubie – wyznał 40-latek w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Następnie Piszczek wyjawił, co udało mu się wyciągnąć z tej półrocznej pracy w BVB.
— Ogólnie dla mnie ten czas w Dortmundzie jest cennym doświadczeniem. Pokazał, jak można pewne rzeczy jako pierwszy trener poukładać. I tak chcę pracować – kontynuował. — Na pewno zapamiętam mecz-plan Nuriego, jak przygotować drużynę do spotkania. Bardzo zbliżony do trenera Tuchela. Miał swoje niuanse, które ciekawie wprowadzał. Zapamiętam rozmowy taktyczne, jakie rozwiązania stosować.
Teraz Łukasz Piszczek wrócił do pracy w roli pierwszego trenera trzecioligowego KS Panattoni Goczałkowice-Zdrój. Wcześniej odrzucił opcję współprowadzenia reprezentacji Polski w roli asystenta. Jak sam bowiem przyznał, uważa, że aktualnie potrzebuje dalszego zdobywania doświadczenia jako pierwszy szkoleniowiec.