Raków powoli wraca na dobre tory?
Choć ekipa Marka Papszuna ostatnie zwycięstwo w lidze odniosła ponad miesiąc temu, to przynajmniej przestała przegrywać. Po porażkach z Pogonią Szczecin (0:2) i Górnikiem Zabrze (0:1), Medaliki znalazły się w strefie spadkowej. Wiadomo było, że w następnych kolejkach Raków czeka trudna przeprawa: starcia z Legią Warszawa i Lechem Poznań. Ostatecznie oba te mecze zostały przez częstochowian zremisowane.
Mnóstwo się działo szczególnie w spotkaniu z Kolejorzem. Łącznie padły cztery bramki, z czego kolejne cztery zostały anulowane przez VAR ze względu na spalone lub faule. Do tego bezpośrednią czerwoną kartkę zobaczył Luis Palma. Marko Bulat w rozmowie z Przeglądem Sportowym został zapytany, czy kiedykolwiek wcześniej brał udział w meczu, w którym wydarzyło się tak dużo.
— Nie, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. To było szaleństwo, niesamowity mecz! Nie jesteśmy zadowoleni z wyniku, bo stworzyliśmy tak wiele szans w drugiej połowie, że powinniśmy zwyciężyć. Z drugiej strony, jeśli przegrywasz 0:2 i doprowadzasz do remisu, to wynik należy uszanować – mówił 24-letni chorwacki piłkarz.
Marko Bulat mógł zamknąć mecz i zapewnić Rakowowi trzy punkty w samej końcówce spotkania, gdy znalazł się sam na sam z bramkarzem rywala. — Bardzo tego żałuję, bo to była świetna sytuacja. Uderzyłem instynktownie, myślałem, że ominę strzałem wybiegającego golkipera, ale on błyskawicznie wyciągnął ręce i nogi jak bramkarz w piłce ręcznej. Tym mnie zaskoczył – mówił pomocnik.
Marko Bulat dołączył do Rakowa w sierpniu tego roku w ramach transferu z Dinama Zagrzeb za 800 tysięcy euro. Podpisał kontrakt do końca czerwca 2030 roku.