Już nie „Peszkin”
Na starcie rozmowy Borek zapytał Peszki, czy ten zakochał się w byciu trenerem. Szkoleniowiec Wieczystej odpowiedział bez wahania:
„Czy zakochałem się w trenerce? Jak na razie ją polubiłem i wydaje mi się, że to jest ten kierunek, w którym powinienem podążać. Natomiast jest to mój pierwszy klub i jestem pewien że w innej drużynie niż Wieczysta na pewno czułbym się zupełnie inaczej. Tutaj mogę sobie pozwolić na wiele, mogę być ambasadorem SuperBetu, mogę brać udział w konferencjach czy galach Clout MMA, w innym klubie nie byłoby na to przyzwolenia. Tutaj jest zupełnie inaczej, moja relacja przede wszystkim z właścicielem, panem Wojtkiem Kwietniem jest od wielu lat bardzo dobra, czujemy do siebie zaufanie, i widać że idziemy w jednym kierunku. Zazwyczaj się ze sobą zgadzamy, więc o tyle łatwiej jest mi na starcie.”
„Wszedłem do tej szatni na luzie, wiem jak piłkarz lubi się swobodnie czuć i kiedy jest dobra atmosfera to jemu się lepiej funkcjonuje i trenuje, a nie od A do Z: ma być tak, tak i tak. Ja też sam potrafię się przyznać do błędu i przyznałem to po meczu z Siarką, na który dobrałem niewłaściwą taktykę.” – dodaje Peszko.
Na pytanie czy według niego zbyt luźne, wręcz kumpelskie relacje z piłkarzami mogą odbić mu się czkawką, były reprezentant Polski odpowiedział, że raczej nie jest mu to straszne, bo i on i piłkarze bardzo pilnują tego, by nie przekraczać granicy trener/zawodnik.
„Nie jest to co prawda łatwe, może gdzieś mniej teraz jest tych spotkań na kawę, wyjść wieczorem na piwko czy Ligę Mistrzów, bo po prostu lepiej się z tym czuję, kiedy tego nie ma. Nie zabraniam im jednak pytać mnie po treningu „Co tam u Ciebie?” – przecież nasze żony się znają, widuję się z nimi na jednym osiedlu bo blisko siebie mieszkam, więc nie omijam ich bokiem, wręcz przeciwnie. Ale na treningu jest ten dystans, jest ta granica, widzę że oni też siebie pilnują.”
Peszko opowiedział też o atmosferze w drużynie, rozmowach z zawodnikami, a zapytany przez Borka o to czy któryś z zawodników nie przekroczy granicy kiedy będzie niezadowolony z braku gry czy dobranej taktyki odpowiedział że wątpi, by któryś z jego graczy tak się zachował. Stara się bowiem z każdym z nich rozmawiać i na bieżąco tłumaczyć swoje decyzje.„Jeśli przekroczą granicę no to wtedy tak zwany „plaskacz” i: „obudź się!” (śmiech). Nie, ale czy przekroczyłby te granice aż tak? Wiesz, ja mam 34 piłkarzy w szatni. Dałem teraz 10 do drużyny rezerw. Ja wiem, że jest niezadowolenie z tytułu tego że nie grają czy grają za mało. Tylko że ja do każdego z nich podchodzę i mówię o tym otwarcie, tak jak na początku do Sasy Ziveca: „Słuchaj, Sasa, zmieniliśmy taktykę, młodzieżowiec gra na skrzydle, mam na Was czterech czyli Ciebie, Maka, Torresa i Danielaka jedno miejsce. I czasem będzie tak że jednego nie będzie w kadrze, drugi zagra 10 minut, musicie to zrozumieć że jest duża rywalizacja i mamy w taki sposób ułożoną drużyna”. Ale wątpię, że ktoś podejdzie do mnie po meczu i powie: „ej, Peszkin, co tam, dawaj, idziemy na imprezę”. To chyba już się skończyło.”