Kontuzje wyhamowały rozwój Dawidowicza
Lista drobniejszych i poważniejszych kontuzji, z jakimi musiał się mierzyć Paweł Dawidowicz właściwie od początku kariery, jest bardzo długa. Najpoważniejszą z nich było zerwania więzadła krzyżowego w grudniu 2021 roku. Wskutek urazów opuścił wiele meczów, również w reprezentacji Polski.
Teraz sytuacja 29-latka jest znacznie lepsza. Sam wytłumaczył, co się zmieniło. – 6-7 miesięcy temu zmieniłem dietę i od tego czasu nie miałem już żadnej kontuzji mięśniowej. Myślę, że w tym tkwił klucz. Teraz w sezonie grałem wszystko, jedynie dwa razy sam nalegałem, żeby nie grać, bo byłem lekko poturbowany. Fizycznie czułem się dobrze i wciąż tak jest – powiedział w programie “Bez Ściemy” na YouTube.
Dawidowicz myślał o zakończeniu kariery
Liczne urazy sprawiały, że w kilku przypadkach Dawidowicz stracił szansę na przenosiny do lepszych klubów. – Uciekały mi niekiedy najlepsze mecze i szanse. Dostawałem znaki, że dogram 4-5 meczów i może dojść do fajnego transferu. A tymczasem trzeci mecz i kontuzja – dodał.
Obrońca Hellasu Werona wrócił również wspomnieniami do lat 2016-2017, kiedy to był wypożyczony z Benfiki B do VfL Bochum. – Grałem dobrze, ale więcej nie grałem. Miałem nawet taki moment, że powoli chciałem odpuścić i rezygnować z piłki nożnej, choć tylko chwilowo. We Włoszech było już lepiej. Teraz jest jednak najlepiej. Myślę, że klucz był w diecie – wyjaśnił.
O ile zdrowie nie stanie na przeszkodzie, Dawidowicz ma szansę na występy w pierwszym składzie reprezentacji na Euro. 29-latek zagrał w pełnym wymiarze w obu marcowych meczach w barażach o awans. Rozegrał także 45 minut w poniedziałkowym sparingu z Turcją.