Palmer bohaterem Chelsea
W roli faworyta przed pierwszym gwizdkiem oczywiście było stawiane PSG. Paryżanie – jako triumfator Ligi Mistrzów i zespół, który pokonał po drodze chociażby Real Madryt – byli w absolutnie wybitnej formie. The Blues również świetnie radzili sobie na tym turnieju, choć należy podkreślić, że mieli zdecydowanie łatwiejszą drabinkę. Spodziewano się, że przebieg spotkania, przynajmniej przez większość czasu, będzie kontrolował zespół z Paryża.
Tymczasem od samego początku to Chelsea dyktowała warunki. I to nie zawsze posiadając futbolówkę. Londyńczycy bronili w sposób niezwykle zorganizowany, wyprowadzając błyskawicznie kontrataki i radząc sobie z pressingiem rywala. Pierwsze dwa ciosy, w 22. i 30. minucie, wyprowadził Cole Palmer po asystach Malo Gusto i Leviego Colwilla.
Były zawodnik Manchesteru City wyglądał w tym starciu fantastycznie – i to mimo pojedynkowania się z Nuno Mendesem, przez wielu uważanych za najlepszego lewego defensora świata. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej odsłony Palmer do dwóch bramek dołożył również asystę przy trafieniu Joao Pedro. Chelsea schodziła na przerwę z wysoką i bezpieczną zaliczką.
I dlatego też w drugiej połowie The Blues mogli koncentrować się na defensywie i uspokojeniu gry. Choć PSG kilkukrotnie zagroziło bramce londyńczyków, to za każdym razem na posterunku był świetnie spisujący się Roberto Sanchez. Wraz z upływem minut paryżanie byli coraz bardziej sfrustrowani, co przełożyło się chociażby na czerwoną kartkę Joao Nevesa za pociągnięcie Marca Cucurelli za włosy. Ostatecznie w drugiej odsłonie nie zobaczyliśmy bramek i spotkanie zakończyło się zwycięstwem Chelsea 3:0.