Real Madryt w obliczu zmian
Bieżący sezon Królewskich można rozpatrywać w kategoriach wielkiego rozczarowania. Po przegranym niedzielnym Klasyku nikt już nie ma wątpliwości, że mistrzostwo ligowe padnie łupem Barcelony. W Lidze Mistrzów zespół Carlo Ancelottiego został wyeliminowany już na etapie ćwierćfinału, po bolesnej porażce 1:5 w dwumeczu z Arsenalem. Finał Pucharu Króla obfitował w kolejną przegraną z Dumą Katalonii, która zawsze zostawia gorzki posmak. Jedyne dopisane przez Real Madryt po tej kampanii trofea to Superpuchar Europy i Puchar Interkontynentalny. Umówmy się: miało to wyglądać całkowicie inaczej.
Oczekiwania wobec Los Blancos przed startem sezonu były przecież olbrzymie. Do drużyny która zdemolowała ligę hiszpańską i wygrała Ligę Mistrzów dołączył Kylian Mbappe. Prawdziwy goleador postrzegany za jednego z najlepszych piłkarzy świata. Choć zespół został osłabiony kilkoma odejściami, w tym zakończeniem kariery Toniego Kroosa, to nikt wewnątrz Królewskich nie spodziewał się tak rozczarowujących wyników. Choć należy podkreślić, że to nie tylko rezultaty Realu Madryt były słabe. Gra była jeszcze gorsza.
Stąd przedwczesne zakończenie współpracy z Carlo Ancelottim, którego kontrakt obowiązywał do końca czerwca 2026 roku. Włoch wraz z końcem sezonu ligowego przestanie pełnić funkcję szkoleniowca madryckiego zespołu i rozpocznie pracę w zupełnie innych warunkach. Zostanie selekcjonerem reprezentacji Brazylii. Jego następca jest doskonale znany, nawet jeśli nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony. Odpowiedzialny za Real Madryt będzie Xabi Alonso.
Nowa era, nowy trener
To były legendarny piłkarz, który reprezentował barwy Realu Madryt w latach 2009-2014. Karierę trenerską rozpoczął właśnie w akademii Królewskich, a następnie objął rezerwy Realu Sociedad. Jego pierwszym przystankiem w pełnoprawnym, seniorskim futbolu był Bayer Leverkusen. Powiedzieć, że napisał tam fenomenalną historię, to jak nie powiedzieć niczego.
Objął przecież zespół znajdujący się w strefie spadkowej Bundesligi, by w pierwszym pełnym sezonie wygrać mistrzostwo i puchar krajowy będąc jednocześnie niepokonanym. Dotarł również do finału Ligi Europy, choć go boleśnie przegrał z Atalantą. Sposób w jaki rozwinął piłkarzy zrobił ogromne wrażenie na zarządzie Realu Madryt, który upatrzył w nim idealnego następcę “Carletto”. Oczekiwania? Ofensywny i odważny futbol gwarantujący dobre rezultaty. By ułatwić Baskowi wejście do nowej drużyny, dyrektorzy madryckiego klubu już planują transfery. Wzmocnienia mają być pokaźne.
Jako pierwszy szeregi Królewskich zasili Trent Alexander-Arnold, 26-letni prawy obrońca Liverpoolu. Oficjalnie ogłosił on już, że wraz z końcem sezonu opuści Anfield i kwestią czasu jest, aż Los Blancos zakomunikują jego zakontraktowanie. Będzie on następcą Daniego Carvajala i zawodnikiem, który doda wiele kreatywności oraz nieszablonowości w ofensywie. Anglik jest doskonale znany ze swoich umiejętności gry w ataku, gdzie błyszczy precyzyjnymi dośrodkowaniami, dalekimi podaniami, czy prostopadłymi i przeszywającymi zagraniami. Na jego mocnych stronach korzystać będą przede wszystkim napastnicy.
Obrona priorytetem
Dodatkowe zadania i trudności otrzymają z kolei defensorzy. Alexander-Arnold o ile jest ceniony za grę w ofensywie, o tyle równie często jest ganiony za popełniane błędy w obronie. Zostawia za sobą dziury, nie nadąża za odbudowaniem formacji, jest łatwo mijany przez dryblerów i zwyczajnie gubi krycie. Z pewnością często plecy Trenta będzie krył Federico Valverde, który charakteryzuje się odpowiedzialnością taktyczną i solidnością defensywną. Na posterunku będzie również Aurelien Tchouameni jako specjalista od gry w destrukcji na pozycji defensywnego pomocnika. Real Madryt potrzebuje jednak również niezawodnych środkowych obrońców.
Bo w tej kwestii niedociągnięcia są olbrzymie. Eder Militao i David Alaba mogą już nigdy nie wrócić na swój optymalny poziom po zerwanych więzadłach krzyżowych. Antonio Ruediger ma już swoje lata na karku i również cierpi na problemy zdrowotne. Raul Asencio jako jedyny nie ma żadnych dolegliwości, choć należy pamiętać, że wciąż jest niedoświadczonym piłkarzem. Nieodpowiedzialnie byłoby budować całą defensywę w oparciu na zawodniku, który jeszcze do niedawna grał w trzeciej lidze hiszpańskiej. W wymarzonym świecie Królewscy zakontraktowaliby dwóch nowych stoperów, choć media spekulują, że w tegorocznym letnim oknie dojdzie do składu tylko jeden zawodnik na tę pozycję.
Hiszpanizacja Realu Madryt
Najprawdopodobniej będzie to Dean Huijsen z Bournemouth. To obunożny 20-letni reprezentant Hiszpanii mierzący aż 1,97 metra, którego postrzega się za rewelację tego sezonu Premier League. Już w swojej pierwszej kampanii w Anglii oczarował wszystkich, skupiając na sobie uwagę czołowych klubów europejskich. Posiada w kontrakcie klauzulę odstępnego wysokości 60 milionów euro, którą najchętniej wpłaciłaby cała masa zespołów. Chrapkę na niego ma między innymi Liverpool, Chelsea, czy Arsenal, ale on ma priorytetowo traktować transfer do Realu Madryt. Zdaniem hiszpańskiej prasy to już tylko kwestia czasu, nim Królewscy faktycznie wpłacą jego klauzulę.
Na kolejnego środkowego obrońcę Xabi Alonso będzie musiał poczekać do 2026 roku. Spekuluje się, że wówczas zarząd madryckiego klubu spróbuje zakontraktować Konate z Liverpoolu jako wolnego agenta, bądź złoży ofertę za Salibę z Arsenalu. To będzie również czas, w którym Santiago Bernabeu opuści David Alaba, któremu będzie wygasał kontrakt. Stworzy to zatem miejsce dla nowego zawodnika.
Trzecim – po Trencie i Huijsenie – transferem Realu Madryt na tegoroczne letnie okienko transferowe będzie sprowadzenie lewego defensora. Tutaj jednomyślności w prasie nie ma. Co prawda wszyscy zgodnie informują, że Ferland Mendy i Fran Garcia to niewystarczająca obsada tej pozycji, ale decyzji w sprawie konkretnego zawodnika jeszcze nie ma. Faworytem zdaniem wielu ma być Alvaro Carreras, 22-letni piłkarz Benfiki, który grał w akademii Realu Madryt w latach 2017-2020. Podobnie jak w przypadku Huijsena, mówimy tutaj o dobrze zbudowanym (1,86 metra) Hiszpanie, który imponuje fizycznością i techniką. Kwota jego transferu nie byłaby niska, bo ma opiewać na około 50 milionów euro.
To nie koniec
Alternatyw dla Carrerasa nie brakuje. W mediach przewija się cała masa zawodników, w tym Alejandro Grimaldo, 29-letni piłkarz Bayeru Leverkusen, którego Xabi Alonso doskonale zna. Mówi się również o możliwym wykupieniu Miguela Gutierreza z Girony za zaledwie 8 milionów euro. Wśród innych opcji znajduje się Theo Hernandez z Milanu, czy młody Jorrel Hato z Ajaksu.
Szczególnie ekscytującą kandydaturą dla kibiców Realu Madryt może być właśnie Theo Hernandez. Nawet mimo aktualnie gorszej dyspozycji, ciągle mówimy o wysoko cenionym zawodniku, który wielokrotnie udowodnił swoją jakość. Aklimatyzacja w tym kontekście nie byłaby problemem, bo występował on przecież na Santiago Bernabeu, nim został sprzedany do Milanu latem 2019 roku.
Trent Alexander-Arnold, Dean Huijsen i jeden z wymienionych lewych obrońców to trzy transfery, które Real Madryt chce dopiąć jak najszybciej, jeszcze przed startem Klubowych Mistrzostw Świata. Po zakończeniu tej imprezy być może nadejdzie czas na kolejne wzmocnienia. Wiele będzie zależało od wyników i gry drużyny na turnieju, ale również od hipotetycznych sprzedaży.
Niewykluczone bowiem, że o zgodę na odejście poprosi Rodrygo, lub inny istotny zawodnik. Niektórzy eksperci podkreślają, że Królewskim przydałby się techniczny pomocnik o charakterystyce Toniego Kroosa. Inni z kolei są zdania, że pilnie do madryckiego składu należy dodać wysoką, typową dziewiątkę pokroju Joselu. To jednak dodatkowe kwestie, które będą poruszane wraz z upływem czasu, dopiero po sfinalizowaniu najważniejszych transferów.