Jean-Pierre Nsame trafił do Legii Warszawa jako były król strzelców ligi szwajcarskiej. A jednak Kameruńczyk długo rozczarowywał. Trener Goncalo Feio nie stawiał na niego. I choć Portugalczyk latem opuścił Legię, to sytuacja Nsame nadal była trudna. Ostatecznie napastnik został jednak w ekipie Edwarda Iordanescu i nieoczekiwanie stał się jej bohaterem. W sezonie 2025/26 strzelił już 10 goli. A dlaczego wcześniej nie dogadywał się z Feio? Teraz już to wiemy.
– Co więc się stało, że nagle panowie stracili kontakt? Po jednym z treningów, w szatni na forum drużyny, Nsame powiedział do trenera, że jego zdaniem “za dużo biegamy a za mało gramy w piłkę”. Dla Portugalczyka była to zniewaga. Od tej pory – jak słyszymy od jednego z pracowników Legii – zaczął rozpowiadać, że Nsame jest toksyczny, miał nawet nazwać go “żmiją”. Co ciekawe, podobną uwagę kilka dni wcześniej wygłosił Bartosz Kapustka, ale przeszła bez echa – donosi Marek Wawrzynowski.
– Z czasem zaognił się też konflikt między Feio i Radosławem Mozyrką, w tamtym czasie człowiekiem odpowiedzialnym za transfery. Jak słyszymy w klubie, szef skautingu uważał, że Feio “kasuje” Nsame również po to, by podważyć jego kompetencje i pokazać, że ściąga słabych zawodników – dodał dziennikarz “Przeglądu Sportowego Onet“.
A co teraz czeka Legię? W czwartek odbędzie się rewanżowe starcie z Hibernian o awans do fazy ligowej Ligi Konferencji. W zeszły czwartek piłkarze Iordanescu pokonali Szkotów 2:1 na Easter Road.