KRÓTKIE WAKACJE
Biało-Czerwoni 25 czerwca zremisowali z Francją 1:1 w meczu rozgrywanym w Dortmundzie. Już chwilę później rozjechali się na zasłużony wywczas, by najwcześniej dwa tygodnie później wrócić do treningów ze swoimi zespołami. Czasu na szlifowanie formy nie było jednak za wiele – przecież już w połowie lipca na Starym Kontynencie wystartowała eliminacyjna rywalizacja o awans do europejskich pucharów, chwilę później grać zaczęła Ekstraklasa, a potem dołączyły do niej kolejne rozgrywki. Bundesliga choćby – w której mamy kilku rodzynków – rywalizację wznowiła w ten weekend, za to w Serie A, La Liga czy Premier League grają od tygodnia.
Piłka nożna ma jednak ten urok, że w ciągu tygodnia może zmienić się wiele, a w ciągu miesiąca – właściwie wszystko. Dotyczy to między innymi położenia zawodników w oczach trenera Probierza, który myślami jest już przy wrześniowych meczach Ligi Narodów ze Szkocją i Chorwacją. Rewolucji w kadrze spodziewać się nie powinniśmy, natomiast delikatnych korekt – już tak. W końcu nie dla wszystkich Mistrzostwa Europy były udane, a są też tacy, którzy pragną trafić na zgrupowanie przez dobrą grę w klubie. Na dwa tygodnie przed wyjazdowym starciem w Glasgow warto więc zastanowić się, do jakich zmian może dojść w drużynie narodowej.
FILAR KADRY CZEKA NA TRANSFER
Najpierw weźmy na tapet tych szczęśliwców, którzy mieli możliwość dotknięcia atmosfery panującej podczas wielkiego międzynarodowego turnieju – i zacznijmy od bramkarzy. Wiele mówiło się bowiem jeszcze na przełomie maja i czerwca o potencjalnym zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Wojciecha Szczęsnego, a spekulacje te nasiliły się, gdy na ostatni mecz fazy grupowej w jedenastce wyszedł Łukasz Skorupski. Wciąż nie znamy jednak ostatecznej decyzji Szczęsnego, ale wiemy za to, że od kilkunastu dni nie ma on klubu. Spełnił on bowiem życzenie działaczy Juventusu i przyjął propozycję rozwiązania umowy. Na razie jednak nie podpisał nowego kontraktu z żadnym innym zespołem, a tak w ogóle to trudno wykluczyć scenariusz, w którym… zakończyłby karierę. Czy w obecnej sytuacji, gdy ani nie rozgrywa meczów, ani nie trenuje z żadnym zespołem, wciąż utrzymywałby miejsce między słupkami? Trudno powiedzieć, ale na pewno otwiera to furtkę dla innych graczy. Marcin Bułka niezmiennie jest w końcu podstawowym piłkarzem Nice, Skorupski włoskiej Bologni, a za ich plecami czai się choćby Kamil Grabara. Wychowanek Ruchu zdążył już zadebiutować w barwach Wolfsburga ale tylko w meczu towarzyskim. Teraz jednak czeka go zbieranie doświadczenia również w Bundeslidze i jeśli od początku będzie pokazywał klasę – powinien liczyć na powołanie.
Jan Bednarek w zeszłym sezonie przyzwoicie prezentował się w barwach Southampton na zapleczu Premier League, a po awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej wciąż ma uznanie w oczach trenera. Podobnie jest też z Sebastianem Walukiewicz w Empoli oraz Pawłem Dawidowiczem w Hellas. Na grę w Arsenalu nie może jednak liczyć Jakub Kiwior, zwłaszcza po transferze Riccardo Calafioriego, który był jednym z odkryć Euro 2024. Lewonożny defensor szuka drogi ucieczki, a właściwie – czeka na zielone światło od klubu. W tym oknie transferowym był już blisko przeprowadzki, czekał właściwie na walizkach, stacjonując na co dzień w hotelu, ale ostatecznie ten ruch zablokował Mikel Arteta, który obawia się tego, że będzie dysponował zbyt wąską kadrą. Zainteresowanie Polakiem na rynku jest jednak spore i niewykluczone, że w końcu uda mu się przenieść tam, gdzie będzie grał regularnie. Może nawet wróci do Włoch?
Sezon na drugoligowym poziomie w Italii zaczął właśnie grający w Sampdorii Bartek Bereszyński, który na Euro jechał jeszcze jako gracz pierwszoligowego Empoli. Barwy klubowe zmienił też Tymoteusz Puchacz, który z Unionu Berlin przeniósł się do beniaminka – Holstein Kiel. „Bociany” debiutują w Bundeslidze, a wychowanek Lecha będzie miał pewne miejsce w wyjściowej jedenastce (przynajmniej do momentu aż będzie grał dobrze, w debiucie zszedł z boiska po 45 minutach). Jego zespół jest bowiem bardzo ubogi kadrowo, a sam Tymek właściwie nie ma konkurenta w walce o plac. No i jest jeszcze Bartosz Salamon – wiele wskazuje że już tylko dżoker w zespole „Kolejorza”. To właśnie przy jego nazwisku – ale też wspomnianego Bereszyńskiego, z uwagi na poziom rozgrywkowy – warto postawić największe znaki zapytania, gdy zastanawiamy się nad sensem powołania ich na wrześniowe mecze.
KONTUZJE POMOCNIKÓW Z SERIE A
Czas na drugą linię i w tej formacji na szczęście nie jest łatwo znaleźć zawodników, którzy zdecydowanie zaminusowali, co mogłoby poskutkować utratą miejsca w kadrze. Wprawdzie w ogóle nie stawia na Jakuba Modera nowy szkoleniowiec Brighton, a więc Fabian Huerzeler, natomiast nie jest to jeszcze powód do załamywania rąk, zwłaszcza że nadal trwa okienko transferowe. Nie da się jednak ukryć – wychowanek Lecha nie figuruje w planach trenera i jeśli nie zmieni zespołu, jesienią sytuacja może stać się niewesoła. Selekcjoner postawił jednak na niego w każdym z trzech meczów fazy grupowej Euro 2024 i trudno spodziewać się, by odstawił go po raptem dwóch ominiętych meczach ligowych na starcie sezonu Premier League.
Poza tym regularnie w AEK-u gra Damian Szymański, kluczową postacią Fenerbahce Jose Mourinho jest Sebastian Szymański, Jagiellonia nie potrafi obyć się bez Tarasa Romanczuka a Łudogorec Razgrad – bez Kuby Piotrowskiego. Michał Skóraś – choć nie zawsze w wyjściowym składzie – łapie minuty w Brugii, Przemysław Frankowski w Lens, zaś Bartosz Slisz w Atlancie United, gdzie jest kluczową postacią. Pod znakiem zapytania jest z kolei forma Kacpra Urbańskiego, który w ostatnich tygodniach leczył kontuzję i trudno powiedzieć, w jakiej formie będzie na początku września. A już na pewno nie będzie w rytmie meczowym. Delikatny uraz złapał też Piotr Zieliński, który dopiero co zamienił Napoli na Inter, ale jego pozycja w kadrze jest oczywiście niezagrożona. Tuż przed przeprowadzką jest też prawdopodobnie Nicola Zalewski, o którego walczy wiele europejskich klubów i Daniele de Rossi najwyraźniej nie ma go w swoich planach. Tak czy owak – pomocnicy snu z powiek raczej selekcjonerowi nie spędzają. Jedynym który w ostatnim czasie mógł stracić nieco argumentów w walce o powołanie jest więc Urbański. Jest to spowodowane problemami zdrowotnymi, ale z drugiej strony – jeśli tylko będzie gotów podjąć rywalizację, powinien się na mecze Ligi Narodów załapać. Mowa w końcu zawodniku, który wiosną zrobił furorę w ekipie Probierza.
NOWI NA HORYZONCIE
I przechodzimy tym sposobem do napastników, a kwestię ich przydatności dla zespołu najlepiej wyjaśnią liczby. Robert Lewandowski zaczął sezon od 3 goli w 2 meczach dla Barcelony, Adam Buksa od 3 goli w 7 meczach dla Midtjylland, Krzysztof Piątek od 5 goli w 7 meczach dla Basaksehiru, Karol Świderski natomiast zagrał jak na razie w jednym meczu w MLS i też trafił w nim do siatki. Dyspozycja naszych snajperów jest więc co najmniej przyzwoita i wydaje się, że trener nie ma potrzeby nikogo z tego zestawu skreślać.
No dobrze, to kto w takim razie mógłby wzmocnić ten zespół? Wiemy już, że będzie to prawdopodobnie Michael Ameyaw z Piasta Gliwice, czyli przebojowy skrzydłowy, który dobrze wszedł w sezon i może być ciekawym urozmaiceniem na boku. Jeżeli jesteśmy już przy Ekstraklasie to selekcjoner powinien z pewnością zwrócić też uwagę na nowego piłkarza Rakowa Częstochowa – Ariela Mosóra. 21-latek rozpoczął już swój czwarty sezon z rzędu na tym poziomie ligowym i do dawna aspiruje do gry w drużynie narodowej. Na starcie rozgrywek podobać może się też 20-letni Antoni Kozubal z Lecha Poznań. On na co dzień gra pięterko wyżej i jako środkowy pomocnik wnosi sporo fajnych cech do drużyny „Kolejorza”. Jest odważny z piłką przy nodze, niezły technicznie, a po przechwycie szuka od razu opcji do ruszenia w stronę bramki rywala. Wprawdzie bywa jeszcze zbyt nonszalancki i nieodpowiedzialny, ale warto jednak go obserwować. Potencjalnie dużym wzmocnieniem drugiej linii może być też Mateusz Bogusz – gwiazda grającego w MLS Los Angeles FC. Aż 17 goli i 6 asyst we wszystkich rozgrywkach sprawiło, że już zwrócił na siebie uwagę wielu europejskich zespołów. A co mógłby dać naszej drużynie narodowej? Niezwykłą kreatywność w grze ofensywnej, nieszablonowość, ale i znakomite strzały z dystansu, bo sporo bramek zdobył za oceanem właśnie w ten sposób.
Naturalnym kandydatem do wzmocnienia prawej strony byłby oczywiście Matty Cash, który niezmiennie jest ważnym ogniwem Aston Villi. 27-latek w sobotnim meczu z Arsenalem doznał jednak kontuzji już w pierwszych minutach spotkania i w jego przypadku trzeba poczekać na dokładne raporty medyczne. Na przeciwległej stronie w ustawieniu z wahadłami mógłby za to zagościć Jakub Kamiński. Były piłkarz „Kolejorza” jest – jak przyznał sam trener Wolfsburga – największym zwycięzcą letnich przygotowań i w pierwszych kolejkach sezonu będzie miał zapewnione miejsce w wyjściowej jedenastce. A jeśli tylko zdoła nawiązać do występów z pierwszego roku spędzonego na niemieckich boiskach, powinien wręcz aspirować do regularnej gry z orzełkiem na piersi. I jest jeszcze Kamil Piątkowski, który w ostatnim czasie tułał się na wypożyczeniach, ale w lecie wrócił do Salzburga i niespodziewanie zaczął odgrywać w nim bardzo istotną rolę. Gra regularnie i gra bardzo dobrze. A to piłkarz o parametrach, jakich naszej defensywie brakuje – szybki, dobry z piłką przy nodze, agresywny i skuteczny w pojedynkach.