HomePiłka nożnaMourinho w Fenerbahce. Turcy oszaleli, a Portugalczyk już zaczął bajerować

Mourinho w Fenerbahce. Turcy oszaleli, a Portugalczyk już zaczął bajerować

Źródło: własne

Aktualizacja:

Fani Fenerbahce oszaleli z radości. Inne tureckie kluby też się cieszą, bo przyjście Jose Mourinho to wielki kop marketingowy dla całej ligi oraz doskonała wiadomość dla dziennikarzy, którzy nie będą narzekali na nudę. Pozostaje pytanie, czy zatrudnienie Mou pomoże Fenerbahce także na boisku? Tu pojawiają się wątpliwości.

Mourinho

Mourinho.
FOT. https://www.youtube.com/channel/Fenerbahce

Jose Mourinho przyleciał do Stambułu jako posiadacz 30 trofeów, w tym tych najcenniejszych, jak dwa puchary Ligi Mistrzów czy czterech nagród dla najlepszego trenera na świecie. A jednak dziś już nie traktuje się Portugalczyka jako przedstawiciela ścisłej elity. Po co gloryfikować sukcesy z przeszłości, skoro w ostatnich latach ”The Special One” głównie zawodził?

Wystarczy spojrzeć na rzymską przygodę Mourinho. Romę Portugalczyka można było chwalić właściwie tylko za dość szczelną defensywę. Na połowie rywali miała już jednak poważne problemy z kreowaniem sytuacji strzeleckich. Tam polegała, przede wszystkim na przebłysku geniuszu Paulo Dybali. Chowanie się za podwójną gardą nie przyniosło sukcesów w Serie A, bo Roma nie potrafiła awansować do Ligi Mistrzów, co było jej głównym celem. W Europie nieco przestarzała filozofia Mourinho, zdawała jednak egzamin. Szczególnie w fazie pucharowej Ligi Konferencji czy Ligi Europy, gdy Roma wychodziła na prowadzenie, to później potrafiła umiejętnie bronić wyniku, zabijając mecz. I właśnie dlatego już w pierwszym sezonie w Rzymie, Mourinho wygrał Ligę Konferencji.

Dla kibiców innych drużyn nie był to może wielki sukces, ale w Rzymie zapanowała euforia, bo dla Romy było to jej pierwsze międzynarodowe trofeum od 1961 r., kiedy wygrała Puchar Miast Targowych, archaiczne rozgrywki, których nawet UEFA nie traktowała jako poprzedniczka Pucharu UEFA. W kolejnym sezonie Mourinho zdołał awansować do finału Ligi Europy, przegranego z Sevillą.

A jednak w trzecim sezonie w Romie stracił pracę. Kibicom nie tylko przestały krwawić oczy, ale też mogli nieco odetchnąć na konferencjach prasowych, które w wykonaniu Mourinho sprowadzały się głównie do narzekania. Mou krytykował sędziów, stan murawy, a nawet swoich zawodników.

De Rossi odmienił Romę

Zastąpienie go Daniele De Rossim było jak przewietrzenie pokoju, w którym okna od lat były zabite deskami. Cieszący się ogromnym autorytetem Włoch, wielka legenda klubu, wniósł entuzjazm, który miał odzwierciedlenie w wynikach.

Wystarczy napisać, że Roma De Rossiego wyrównała zdobycz punktową Romy Mourinho już po 13 kolejkach z nowym trenerem, choć Włoch poprowadził zespół w siedmiu meczach mniej niż Mou. Ostatecznie De Rossi też nie dotarł do LM (zajął piąte miejsce) i przegrał finał LE, ale jego trenerskie decyzje unaoczniły błędy Mourinho.

To właśnie De Rossi zmienił formację z 1-3-5-2 na rzecz 1-4-3-3, co ożywiło niemrawą ofensywę. Rzymianin zmienił też bramkarza. Słabo spisującego się Ruiego Patricio zastąpił Mile Svilarem, który błyskawicznie stał się jednym z czołowych bramkarzy Serie A oraz LE. Odżył też Pellegrini, który wreszcie zaczął grać na miarę swojego talentu.

Ale dość już o Romie, bo przecież kariera Mourinho zaczęła się sypać znacznie wcześniej.

Już nikt nie płacze po Mourinho

Kiedyś piłkarze płakali po odejściu Mourinho. Kibice Chelsea pamiętają łzy Didiera Drogby, a fani Interu szloch innego twardziela – Marco Materazziego. A jednak w ostatnich latach zamiast płaczu, było poczucie ulgi. Mourinho był czołowym trenerem na świecie w Porto, Chelsea, Interze oraz Realu. Pomnik Portugalczyka zaczął się sypać po jego powrocie na Wyspy, bo nawet jeśli wciąż zdobywał trofea, to zostawiał po sobie spaloną ziemię.

W ciągu drugiej kadencji w Chelsea wygrał Premier League i zagrał w półfinale Ligi Mistrzów, ale klub ze Stamford Bridge opuścił, pozostawiając go na 16. miejscu w lidze z rekordową liczbą dziewięciu przegranych w 16 kolejkach. 

W Manchesterze United nie było wiele lepiej, choć Jose wygrał Ligę Europy i Puchar Ligi. Ale takie sukcesy przecież nie zaspokoiły ambicji klubu, którego potęgę zbudował sir Alex Ferguson.

Mourinho został zwolniony z United po 17 kolejkach sezonu 2018/19, gdy City miało już przewagę aż 19 punktów. Nie ma sensu rozpisywać się też o jego przygodzie z Tottenhamem. Mou przejął Kogutów w listopadzie 2019 r., kilka miesięcy po tym jak Tottenham dotarł do finału LM. Nie dość, że za jego kadencji klub nie potrafił grać tak atrakcyjnie jak za Mauricio Pochettino, to w dodatku wyniki były złe. A właściwie to wyniki i atmosfera wokół klubu. Po nieudanej kilkunastomiesięcznej przygodzie wszyscy odetchnęli ulgą. Toksyczny trener odszedł.

Najlepszym podsumowaniem Mourinho jest fakt, że kiedyś to on dyktował warunki i decydował, kiedy odchodzi. Teraz został zwolniony już czwarty raz z rzędu. I za każdym razem tracił pracę z powodu złych wyników. Oto pozycje ligowe drużyn w momencie, kiedy Mourinho tracił pracę:

Chelsea – 16. miejsce
Manchester United – 6. miejsce
Tottenham – 7. miejsce
Roma – 9. miejsce

Można też spojrzeć na karierę Mou pod względem liczby średniej punktowej na mecz. Tu też widać regres:

FC Porto (2002-2004) –  2.32 (średnia punktowa na mecz)
Chelsea (2004-2007) – 2.32
Inter (2008-2010) – 2.12
Real Madryt (2010-2013) – 2.30
Chelsea (2013-2015) – 1.96
Manchester United (2016-2018) – 1.97
Tottenham (2019-21) – 1.77
AS Roma (2021-2024) – 1.70

Czas na turecką przygodę

Choć Mourinho stracił pracę w styczniu, to jego telefon wcale nie był rozgrzany do czerwoności. ”The Athletic” twierdzi, że Fenerbahce zaczęło robić podchody pod Portugalczyka już w marcu, ale Mou wciąż czekał na lepsze oferty. Widocznie takich nie było. Gdyby Portugalczyk liczył tylko na dobrą pensję, to czmychnąłby do Arabii Saudyjskiej lub MLS-u. A jednak wybrał ofertę wicemistrza ligi tureckiej, a więc dopiero dziewiątej ligi w Europie (nawet belgijskie rozgrywki mają wyższe notowania!).

Jego defensywna filozofia futbolu oraz styl zarządzania ludźmi czy kontakt z mediami zaczął odstraszać czołowe kluby, a przecież teraz trenera szukały m.in.. Bayern, Barcelona, Chelsea czy Napoli. – Mourinho stał się jednoosobowym cyrkiem, którego niektóre czołowy kluby już po prostu nie tkną – pisze ”The Athletic”.

W miniony weekend Mourinho gościł na Wembley podczas finału Ligi Mistrzów jako ekspert telewizyjny. I można zaryzykować stwierdzenie, że nigdy bliżej finału LM już nie będzie.

Choć Fenerbahce przegrało tylko jeden mecz w lidze i zgromadziło aż 99 punktów, to i tak mistrzostwo zgarnęło Galatasaray Stambuł z niesamowitym Driesem Mertensem (9 goli i 19 asyst) oraz królem strzelców Mauro Icardim (25 trafień).

Polski akcent w Stambule

Wartościowych piłkarzy Mourinho spotka także w Fenerbahce. Za ofensywę zespołu odpowiadają 38-letni weteran Edin Dżeko (21 goli w minionym sezonie), Michy Batshuayi (były gracz Chelsea) oraz legenda Ajaksu Amsterdam – Dusan Tadić.

Wyróżnić trzeba też İrfana Cana Kahveciego, Sebastiana Szymańskiego czy Cengiza Undera, niegdyś nazywanego “tureckim Dybalą”. Środek pola trzyma w ryzach stary znajomy Mou z United, czyli Fred. Obok Brazylijczyka biega ściągnięty zimą z Milanu Rade Krunić. Bramki strzeże Dominik Livaković, doświadczony reprezentant Chorwacji.

Obronę celowo pomijam, bo Caglar Soyuncu wraca po sezonie do Atletico Madryt, Leonardo Bonucci zakończył karierę, a Rodrigo Becao miewał kłopoty zdrowotne. Problemem nie powinna być za to międzynarodowa szatnia, bo Jose zna portugalski, angielski, francuski, hiszpański oraz włoski.

Mourinho już bajeruje

Mourinho będzie miał okazje pokazać się z Fenerbahce w Lidze Mistrzów, gdzie 19-krotnego mistrza kraju nie było od sezonu 2008/09. Celem podstawowym będzie jednak odzyskanie mistrzostwa, na które Fenerbahce czeka od ponad dekady.

Na poniedziałkowej prezentacji Mourinho, gdzie przywitało go kilkadziesiąt tysięcy fanatycznych kibiców, trener opowiadał o swoich ambicjach. Opowiadał, rzecz jasna, w swoim stylu, wbijając szpilki poprzednim pracodawcom.

– Czym jest ambicja? Prowadzenie londyńskiego klubu i walka o szóste, siódme, ósme lub dziewiąte miejsce w lidze? Gdzie cudem będzie zakwalifikowanie się do Ligi Europy? A może ambicją jest walka we Włoszech, które kocham, gdzie cudem możesz wygrać europejski puchar i potem walczysz o piąte lub szóste miejsce w lidze? (…) Moją ambicją jest grać, by wygrywać i by codziennie czuć presję, że każdy kolejny mecz trzeba wygrać. A taka jest rzeczywistość w Fenerbahce – powiedział Mourinho. I po chwili znowu puścił oko do tureckich kibiców.

– Zazwyczaj trenerzy są kochani po osiągniętych sukcesach. Tutaj poczułem miłość już przed pierwszym zwycięstwem. Od tej pory należy do waszej rodziny, a koszulka Fenerbahce to moja skóra. Wasze marzenia stały się teraz moimi – zapowiedział Mou, którego tłum przywitał, jakby w Stambule pojawiła się Taylor Swift.

W Turcji, gdzie Fenerbahce kibicuje blisko 10 milionów fanów, Mourinho szybko poczuje miłość fanatycznych kibiców. Ale jego ostatnie lata kariery podpowiadają, że musi być także gotowy na ich gniew. Jeśli wyników nie będzie, to sama bajera nie wystarczy.

ANTONI PARTUM

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Kane się nie zatrzymuje! Kolejny hattrick na koncie. Bayern rozbił Augsburg
Wisła dzieli się punktami ze Stalą. Piękny gol Zwolińskiego [WIDEO]
Odmieniony Śląsk remisuje z Jagiellonią! Jezierski z wejściem smoka
“Płuca Barcelony” wracają na dobre. Kibice długo czekali na tę wieść
Neymar zasugerował gdzie trafi? To może być hit
Dwie kontuzje w Śląsku. Klub oficjalnie potwierdził
Zwoliński z cudowną bramką! Ależ się zabawił! [WIDEO]
Amorim zabrał głos przed swoim debiutem! Jasna deklaracja
Guardiola w piątej lidze angielskiej? Kibice dostali słowo
Kolejna porażka ekipy Ronaldo. Al-Nassr pogrążone przez znanego piłkarza