Widzew stracił gola “do szatni”
Widzew Łódź wrócił na stadion przy al. Piłsudskiego z myślą o tym, by zmazać plamę po porażce 1:2 z Koroną Kielce. Z kolei Motor Lublin chciał zapomnieć o porażce z Lechem Poznań na własnym terenie. Jako pierwsi zagrożenie stworzyli gracze gospodarzy. W 8. minucie obiecujący strzał Lubomira Tupty został zablokowany przez Filipa Lubereckiego.
W 22. minucie podopieczni Zeljko Sopicia poszli za ciosem. Kamil Cybulski próbował wykończyć świetny kontratak, lecz piłka odbiła się od jednego z obrońców Motoru i trafiła w słupek. Po 30 minutach gry do głosu wreszcie doszedł beniaminek. Po dośrodkowaniu Mbaye Ndiaye Samuel Kozlovsky musiał ratować swój zespół. Senegalczyk nie dał jednak za wygraną. W 41. minucie dał się sfaulować Słowakowi w polu karnym Widzewa. Jarosław Przybył od razu wskazał na “wapno”. Rzut karny wykorzystał Bartosz Wolski, który kompletnie zmylił Rafała Gikiewicza.
Motor wyszarpał zwycięstwo
Po przerwie łodzianie zabrali za odrabianie strat. O dużym pechu mówić może Kamil Cybulski. W 54. minucie młody pomocnik popisał się pięknym uderzeniem, z którym nie mógł poradzić sobie Gasper Tratnik. Sędzia musiał jednak anulować gola ze względu na spalonego.
Gospodarze dopięli swego w 70. minucie. Po rzucie wolnym Sebastiana Kerka piłkę do własnej bramki skierował Arkadiusz Najemski. Cieszących się kibiców Widzewa uciszył Piotr Ceglarz. Pomocnik Motoru dostał podanie prostopadłe od Mathieu Scaleta, minął jednego z obrońców i zmieścił piłkę obok Rafała Gikiewicza.
Choć ekipa z Łodzi chciała doprowadzić do wyrównania, trzy punkty ostatecznie pojadą do Lublina. Dzięki kolejnej wygranej na terenie rywala Motor wskoczył na szóste miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Z kolei Widzew utrzymał się na 12. pozycji.