Był styczeń 2013 roku. Robinho z kolegami balował w mediolańskim nocnym klubie Sio Cafe. I jak później się okazało, te kilka godzin zamieni się w kilka lat więzienia. Ale po kolei. Feralnej nocy Robinho i jego koledzy dopuścili się gwałtu na 22-letniej kobiecie albańskiego pochodzenia. Co ciekawe już w 2009 roku piłkarz był przesłuchiwany ws. rzekomego zgwałcenia pewnej brytyjskiej 18-latki, jednak umorzono sprawę z braku dowodów. Tym razem nie miał jak się wykręcić, bo w samochodzie Robinho zainstalowano podsłuch, a piłkarz przyznał się do winy w jednej z nagranych rozmów.
W 2017 roku mediolański sąd skazał byłego zawodnika Realu i Milanu na dziewięć lat pozbawienia wolności, jednak Brazylijczyk unikał więzienia, przesiadując w ojczyźnie, gdzie nie działało prawo ekstradycji. Ostatecznie Robinho trafił za kratki dopiero w 2024 roku, po tym jak włoski wymiar sprawiedliwości złożył wniosek, by zawodnik wykonał karę na terytorium Brazylii. Sąd Najwyższy w Brazylii przychylił się do wniosku.
Oto kulisy życia Robinho w więzieniu
Robinho trafił do zakładu karnego w Tremembe, nieopodal Sao Paulo, który nazywane jest “więzieniem celebrytów”. Trafiają tam też przestępcy znani z pierwszych stron gazet. Niedawno powstała książka “Tremembe: The Prison for the Famous”, której autor Ulisses Campbell ujawnia to co za kratami.
Robinho dzieli ośmiometrową celę z 22-latkiem skazanym za podżeganie do samobójstwa. Campbell pisze, że były piłkarz otrzymał nieco więcej przywilejów niż inni, co ma zapewnić mu dodatkowe bezpieczeństwo. Od kiedy 100-krotny reprezentant Brazylii trafił za kratki, to znacząco zwiększyła się liczba odwiedzających więzienie, którzy podczas tzw. widzeń próbują sobie załatwić autograf gwiazdora. Mowa nawet o trzydziestoprocentowym wzroście! Ale nawet w więzieniu Robinho ma czas, aby grać w piłkę, a nawet trenować innych.
– Zazwyczaj więźniowie dzielą się na drużyny ze względu na to, czy są singlami, czy mają żony, albo ze względu na kolor skóry czy wyznanie. W Tremembe jest inaczej. Kryterium podziału opiera się na przestępstwie, którego dokonałeś. Dlatego dochodzi tam np. do meczu “mordercy kontra g…ciciele”, a Robinho nie tylko gra, ale i trenuje swój zespół – zdradził Campbell w podcaście “Inteligencia Ltda”.
Robinho elektrykiem?
Kilka miesięcy wcześniej o pobycie Robinho często rozpisywały się brytyjskie brukowce. “The Sun”, na podstawie rozmów z prawnikiem piłkarza, donosiło, że Brazylijczyk zapisał się do 600-godzinnego podstawowego kursu elektroniki, gdzie szkolił się jak naprawiać telewizory, radia i inne urządzenia elektryczne. Zgłosił się również jako ochotnik do prowadzenia “programu czytelniczego”, czyli rozdawania książek pozostałym osadzonym.
Skąd taka aktywność u Robinho? Nie chodzi tylko o zabicie nudy. W brazylijskim systemie więziennictwa każde przepracowane 12 godzin może skrócić pobyt za kratkami o jeden dzień. Niedawno sąd odrzucił apelacje Robinho, więc ten najprawdopodobniej wyjdzie z więzienia dopiero za osiem lat.
Robinho – historia niedosytu
Robinho to jedna z ikon brazylijskiej piłki w pierwszej dekadzie XXI wieku. Ofensywny skrzydłowy był wychowankiem Santosu, gdzie zyskał przydomek “Nowy Pele”. Ba! Pele publicznie nazywał Robinho swoim następcą. W 2005 roku kupił go Real Madryt za 25 milionów euro. “W naszej lidze właśnie wylądował geniusz” – witała go wówczas “Marca”, ale choć Robinho zdobył dwa mistrzostwa Hiszpanii, a także miał przyzwoite statystyki indywidualne (35 goli i 26 asyst w 137 meczach), to nie spełnił oczekiwań Los Blancos.
Pewnie dlatego, że mocno interesowały go imprezy. “Mundo Deportivo” twierdziło, że przez Brazylijczyka “w szatni Realu pachnie alkoholem”. W 2008 roku Królewscy sprzedali go za 43 mln Manchesterowi City, w którym dopiero rodziła się era szejka Mansoura bin Zayeda Al Nahyana. Robinho występował także w Milanie, z którym w 2011 roku zdobył mistrzostwo Włoch, a na boisko biegali obok niego m.in: Alessandro Nesta, Clarence Seedorf czy Zlatan Ibrahimović. Następnie Brazylijczyk grał w kilku bardziej egzotycznych miejscach. Zwiedził Chiny (GZ Evergrande) i Turcję (Sivasspor i Basaksehir), a karierę kończył w Santosie.
W reprezentacji Brazylii rozegrał sto spotkań, jednak nie załapał się na złoto z 2002 roku, zadebiutował rok później. Może poszczycić się jedynie wygraniem Copa America z 2007 r.. ale choć ma bogate CV, to jednak często miał łatkę niespełnionego talentu. Teraz będzie miał dużo czasu, aby zastanowić się, dlaczego nie wycisnął z kariery, tyle ile mógł.