Nie było karnego na Bulacie?
Środowy mecz Kolejorza z ekipą Marko Papszuna odwrócił się, gdy w 55. minucie bezpośrednią czerwoną kartkę zobaczył Luis Palma. Wówczas Lech Poznań wygrywał dwoma bramkami. Ostatecznie Raków zdołał wywalczyć remis za sprawą bramek Petera Baratha i Iviego Lopeza z rzutu karnego. To drugie trafienie wzbudziło spore kontrowersje – zdaniem wielu bowiem w tej sytuacji nie należała się częstochowianom “jedenastka”. Adam Lyczmański, ekspert sędziowski Canal+Sport, twierdzi, że sędzia Szymon Marciniak jak i arbitrzy VAR popełnili tu błąd.
— Moja ocena tej sytuacji jest taka, że mamy do czynienia z dużym cwaniactwem zawodnika Rakowa, który wyolbrzymia ten kontakt, przy podkurczonych obu nogach. Decyzja sędziego o rzucie karnym natychmiastowa, być może był za blisko ustawiony. Ja tego karnego absolutnie nie czuję. Wczoraj doszły do mnie wiadomości, że jest to rzut karny zdaniem sędziego bezsprzeczny.
— Ja widzę trochę paradoks, bo wrócę do meczu Legia – Jagiellonia z Pucharu Polski, gdzie był podyktowany rzut karny. To tam dla mnie była bezsprzeczna jedenastka – natomiast w tej sytuacji nie. Ja oceniam, że nie jest to rzut karny: nawet powiem więcej, bliżej mi do galerii “padolino” ze strony zawodnika Rakowa. Ten kontakt jest wyolbrzymiony, a te dwie podkurczone nogi są nienaturalne, tylko po to, by coś z tej sytuacji ugrać – kontynuował ekspert.