HomePiłka nożnaMiał być niewypał, a będzie jedenastka sezonu? Życiowa forma Moisesa Caicedo

Miał być niewypał, a będzie jedenastka sezonu? Życiowa forma Moisesa Caicedo

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Łatka najdroższego pomocnika w historii Premier League ciążyła Moisesowi Caicedo, ale dziś to motor napędowy Chelsea. Na boisku głównie wykonuje niewidoczną na pierwszy rzut oka robotę, to zbiera masę pochwał. W tej formie jest pewniakiem do miejsca w jedenastce sezonu.

Moises Caicedo

Sportimage Ltd / Alamy Stock Photo

Moda na środkowych pomocników

Od kilku sezonów rynek w Premier League podbijają środkowi pomocnicy, za których kluby płacą coraz większe kwoty, a oni sami są zdobywają indywidualne nagrody. Złota Piłka dla Rodriego to jedno. Kolejny przykład to Arsenal, który z myślą o tym, żeby dogonić Manchester City, sam sprowadził klasowego piłkarza na tę pozycję i wydał 100 mln funtów na Declana Rice’a. Chelsea Todda Boehly’ego też szła tą drogą. Najpierw zimą 2023 roku zapłaciła dziewięciocyfrową kwotę za Enzo Fernandeza, by pół roku później w letnim oknie poprawić wydatkiem 115 mln funtów na Moisesa Caicedo.

Plan zakładał, by stworzyć środek pola przyszłości. Fernandez, jeden z bohaterów mundialu w Katarze, miał być graczem, który z tylnego siedzenia będzie pociągał za sznurki jako głęboko ustawiony rozgrywający. Caicedo, który w Brighton dał się poznać jako zawodnik skuteczny w destrukcji, miał odciążyć Argentyńczyka od brudnej roboty. Do nich Chelsea sprowadziła jeszcze Romeo Lavię, który niejako łączy wszystkie cechy i jako najmłodszy miał być ich zmiennikiem oraz się od nich uczyć. To miała być linia środkowa, która zadba o rozwój drużyny na kolejne 10 lat i ważny element przebudowy pod wodzą nowych właścicieli z USA.

Chaos, który wszystko utrudnił

Chaos, który wszystko utrudnił
Razem na cały tercet The Blues wydali w sumie ogromne pieniądze, bo Lavia kosztował około 55 mln funtów z potencjalnymi bonusami. Z uwagi na te kwoty oczekiwania były wysokie, mimo że cała trójka jest wciąż młoda – Fernandez w momencie transferu miał 22 lata, Caicedo 21 lat, a Lavia 19. Do końca zeszłego sezonu żaden z nich ich jednak nie spełniał. Enzo trafił jeszcze do Chelsea w środku zawirowań i tylko przez pierwsze pół roku grał u Grahama Pottera, Bruno Saltora, Franka Lamparda i Mauricio Pochettino. Pozostali byli już pozyskiwani za kadencji tego ostatniego.

Początki w Chelsea dla każdego były trudne. Lavia w poprzednim sezonie ciągle leczył kontuzje, przez co we wszystkich rozgrywkach uzbierał zawrotne 32 minuty w klubie. Fernandez zaczynał u poprzedników Pochettino jako najgłębiej ustawiony pomocnik, ale przeskok z ligi portugalskiej do angielskiej był dla niego trudny. Gdy nowym menedżerem został jego rodak, wymyślił, by Enzo ustawić wyżej, jako „dziesiątkę”, jednak ten manewr niewiele zmienił. Na tej pozycji mistrz świata z 2022 roku miał paradoksalnie najgorsze liczby. Gdy w klubie był jeszcze Conor Gallagher – idealny pomocnik typu „box to box”, który do agresywnej gry w obronie dokładał bramki oraz asysty – często można było odnieść wrażenie, że Argentyńczyk to ciało obce.

Fatalny debiut i ciężka metka z ceną

Wciąż jednak to na Caicedo spadała największa krytyka. Lavia był kontuzjowany, więc nie zdążył kibicom podpaść, a Enzo Fernandez potrafił czasami oczarować błyskotliwym zagraniem i brało się poprawkę na to, że znalazł się w nowym środowisku. Od Caicedo oczekiwano więcej i szybciej – w końcu przyszedł z innego klubu Premier League, gdzie spisywał się doskonale, a poza tym percepcja była taka, że jego rola jest łatwiejsza. Przecież głównym zadaniem Ekwadorczyka była gra w odbiorze i nikt nie rozliczał go z goli i asyst.

Caicedo sam po czasie przyznawał, że tuż po transferze do Chelsea miał mętlik w głowie. Najpierw temat transferu stał się tak obecny w mediach, że trener Brighton Roberto De Zerbi odsunął go od drużyny na finiszu okresu przygotowawczego. Później, mimo że miał być dogadany z londyńskim klubem od kilku miesięcy, do rywalizacji o jego podpis włączył się Liverpool i starał się go jeszcze sprowadzić. Przez to Caicedo stracił pierwsze kolejki.

Ostatecznie trafił do Chelsea, jednak wejście do zespołu miał fatalne. Już w debiucie z West Hamem wszedł z ławki, gdy drużyna przegrywała i tylko pogorszył sprawę, gdy sfaulował na wagę rzutu karnego i The Blues przegrali w derbach 1:3. Caicedo wyglądał jak piłkarz nieco „zardzewiały”, jednak wyroki zapadają dziś bardzo szybko i momentalnie przypięto mu łatkę przepłaconego niewypału. Widział to Pochettino, który starał się go otoczyć opieką. – Brakowało mi pewności siebie. Wiedziałem, że umiem grać w piłkę, ale wszystko wokół tego transferu było trudne. Zmiana otoczenia, negocjacje trwającego do końca, bardzo duża cena, potem słaby debiut… Znam swoją jakość, jednak było trudno. Zacząłem w siebie wątpić i zastanawiałem się, czy naprawdę jestem tyle wart – przyznawał Ekwadorczyk po czasie.

Odpowiedzialność i rozwój

Przed obecnym sezonem doszło kolejne zawirowanie, bo Pochettino odszedł i zastąpił go Enzo Maresca. Nowy menedżer dostrzegł w nim ogromny potencjał i dał na boisku jeszcze większą odpowiedzialność. – Po kilku treningach i analizach poświęcił mi dużo czasu. Wie, jakie są moje silne strony i kiedy jest okazja, mam wspomagać drużynę w atakowaniu. Chcę rozwijać się jako pomocnik w obie strony – pilnować ustawienia i być skuteczny w pojedynkach oraz pomagać w wygrywaniu swoim podłączaniem się do akcji. Nasza współpraca z trenerem układa się bardzo dobrze – chwalił Mareskę w rozmowie z Goal.com.

Maresca nieco zmodyfikował ustawienie Chelsea. Gdy zespół rozgrywa, najczęściej ustawia się w formacji 1-3-2-4-1, a Caicedo tworzy duet z Enzo lub Lavią. Dzięki temu oś środkowa ma trochę więcej wsparcia za plecami, a gdy uda się przejąć piłkę, robi się miejsce do zaatakowania. To nie przypadek, że po 11 kolejkach Premier League, Caicedo ma w tym sezonie już niemal takie same liczby, co w 35 występach w poprzednim sezonie – teraz strzelił gola i dorzucił dwie asysty, a rok temu miał gola i trzy asysty.

W końcu jest gwiazdą

23-latek oddaje w tym sezonie średnio więcej strzałów i ma więcej podań kluczowych, choć ogólna liczba wykonywanych przez niego zagrań spadła. Jego parametry zbliżają się do tych z Brighton, gdzie oddawał jeszcze więcej uderzeń i tworzył średnio 1,23 szansy na mecz, choć teraz poprawił skuteczność. Jest drugi w Chelsea w liczbie celnych podań i tylko Cole Palmer ma w sumie więcej strzałów, wykreowanych sytuacji i asyst drugiego stopnia. Co więcej – Caicedo to lider drużyny w liczbie udanych odbiorów, a ich średnia liczba na mecz oraz skuteczność wzrosła w porównaniu do najlepszego sezonu w Brighton.

Dużo pracy, jaką wykonuje pomocnik The Blues, widać dopiero po głębszej analizie, chociaż ma też zagrania efektowne i rzucające się w oczy. Asysta przeciwko West Hamowi (3:0) do Nicolasa Jacksona była podaniem, jakiego nie powstydziłby się Luka Modrić czy Xavi u szczytu formy, a dla samego piłkarza powrót na ten stadion i tytuł piłkarza meczu był świetnym odrodzeniem po fatalnym debiucie niewiele ponad rok temu. Bramka z Manchesterem United (1:1) uratowała punkt na Old Trafford i może kandydować do miana trafienia miesiąca w Premier League. W końcówce uratował jeszcze Chelsea od straty gola, gdy odebrał piłkę Joshui Zirkzee.

Caicedo staje się piłkarzem nie tylko pożytecznym, ale również piłkarzem ważnych momentów. Niedawno skończył 23 lata i ma ogromną przestrzeń do rozwoju, dlatego głosy o tym, że był niewypałem, są dobrą przestrogą. Kibice i media mają tendencję do zbyt wczesnego wydawania wyroków i można odnieść wrażenie, że w futbolu nigdy nie ma na nic czasu. Albo jesteś dobry z marszu, albo zawiodłeś. Dla samego piłkarza ostatnie miesiące są ważne i widać, że zyskał mnóstwo pewności siebie.

To od początku był piłkarz, któremu zależało na dobrych występach na Stamford Bridge i wreszcie je pokazuje. Tuż po transferze do Chelsea krążyła po sieci fotografia kilka lat młodszego Moisesa, który w koszulce tego klubu pozował z mamą w samochodzie w rodzinnej miejscowości w Ekwadorze i podczas prezentacji scenka została odtworzona. Dziś Caicedo w końcu może błyszczeć w barwach klubu, do którego sentyment odczuwał jeszcze jako nastolatek marzący o grze na największej europejskiej scenie.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Norris: Pokazałem, że mogę być mistrzem świata!
Rusza Puchar Świata w skokach narciarskich. Co warto wiedzieć przed sezonem?
Eliminacje MŚ 2026: Koszyki, format, baraże [ZASADY, TERMINY]
Mieli walczyć o tytuł, są najgorsi w NBA. Philadelphia 76ers w coraz większej dziurze
Sędziowie Malec i Stefański ukarani. PZPN odsunął ich od pracy w kolejnych meczach
Najlepszy ofensywny trener – Julian Nagelsmann. Sekrety taktycznego geniusza
Jakub Mądrzyk: Gra w Bayernie Monachium jest moim marzeniem [WYWIAD]
Gutka: Guardiola chce uczestniczyć w zmianach w Manchesterze City. Wyzwań nie brakuje
To może być następny rywal Mameda Chalidowa! Hit marketingowy i sportowy
Nie ma goli napastników, nie ma mistrzostw. Bezkrólewie w Legii