Juventus pożegnał się z Thiago Mottą po zaledwie kilku miesiącach, ale trudno się dziwić władzom turyńskiego klubu, bo Juve odpadło z Ligi Mistrzów już w 1/16 finału, z Pucharu Włoch w ćwierćfinale, a w Serie A zajmuje dopiero 5. miejsce. Zespół pod wodzą Motty nie zanotował żadnego progresu, a na domiar złego były reprezentant Włoch nie miał najlepszych relacji z wieloma piłkarzami. To właśnie przez Mottę klub zimą opuścił kapitan Danilo oraz wychowanek Nicolo Fagioli. Przedwczesne zwolnienie trenera będzie kosztowało Juventus około 20 milionów euro.
Turyńczycy musieli podjąć trudną decyzję, bo chcą uratować bieżący sezon, by klub wywalczył awans do LM. Klub rozważał zatrudnienie Roberto Manciniego, ale tańszą opcją okazał się Igor Tudor, który wcieli się w rolę trenera-strażaka. Dla Chorwata to już trzeci raz, gdy ląduje w turyńskim klubie. Najpierw grał w nim jako piłkarz, później był asystentem Andrei Pirlo, a teraz zostanie pierwszym trenerem. Ale od początku.
Tudor, czyli medalista mundialu i boiskowy zakapior
Tudor to wychowanek Hajduka Split, który w 1998 roku zdobył z kadrą brązowy medal na mundialu we Francji. Choć trzeba dodać, że pierwszoplanowymi postaciami tamtej Chorwacji byli Davor Suker, Slaven Bilić czy Zvonimir Boban. W lipcu 1998 roku Tudor trafił do Juventusu. I trafił tam z metką dużego talentu. Tomislac Ivić, kultowy jugosłowiański szkoleniowiec, przedstawiał go Włochom jako połączenie Marcela Desailly’ego i Franka Rijkaarda. Trudno o lepszą renomę.
Dziś środkowi obrońcy często muszą brać na siebie także rozgrywanie piłki, ale wtedy Desasilly oraz Rijkaard byli pionierami w tej kwestii. Tudor też dobrze się czuł z piłką u nogi, o czym świadczy, że występował czasami także jako defensywny pomocnik. Ale Tudor przede wszystkim imponował warunkami fizycznymi (193 cm wzrostu), siłą, świetną grą w powietrzu, no i charakterem. Był zadziornym stoperem, który nie bał się wsadzać głowy tam, gdzie inni nie włożyliby nogi.
W Juventusie wygrał dwa mistrzostwa Włoch, wystąpił w finale Ligi Mistrzów (przegrany z Milanem), grał u boku wielkich gwiazd, jak Gianluigi Buffon, Zinedine Zidane, Pavel Nedved czy Alessandro Del Piero. W obronie rywalizował z Ciro Ferrarą, Lillianem Thuramem, Paulo Montero czy Markiem Iuliano. W barwach Starej Damy rozegrał 174 spotkania. Na więcej nie pozwoliły częste kontuzje. Udanych meczów z pewnością byłoby znacznie więcej, gdyby nie liczne urazy. To właśnie problemy zdrowotne sprawiły, że w 2008 roku zakończył karierę jako 30-letni piłkarz Hajduka, do którego wrócił po włoskiej przygodzie.
Tudor jako trener długo się rozkręcał
Wcześnie zakończył karierę piłkarską, więc szybko poszedł w trenerkę. Początkowo szkolił młodzież w Hajduku, a następnie był asystentem w reprezentacji Chorwacji. W latach 2013-17 trenował seniorską drużynę Hajduka, ale zwiedził też Grecję (PAOK Saloniki) oraz Turcję (Karabuksuor i Galatasaray Stambuł). Ale nigdzie nie zrobił większej kariery.
Nazwisko zaczął sobie wyrabiać, gdy wrócił na Półwysep Apeniński. Co prawda nie odmienił siermiężnego stylu gry Udinese, ale przynajmniej uratował klub przed spadkiem, gdy w sezonie 2018/19 pełnił rolę strażaka. W kolejnym sezonie zanotował falstart, więc pożegnał się z posadą. Odszedł z Udinese, ale pozostał wierny biało-czarnym barwom, bo wrócił do Juventusu. Tym razem w roli asystenta Andrei Pirlo. Ale ich relacje nie były najlepsze, bo Pirlo miał bardziej polegać na radach innego asystenta – Roberto Baronio. Tudor po jednym sezonie w Juve stwierdził, że już nigdy więcej nie będzie asystentem.
Stado spuszczonych ze smyczy bulterierów
Tudor-trener wyrobił sobie renomę w Hellassie Werona, który objął we wrześniu 2021 roku. Przejął klub, który w poprzednim sezonie zajął 10. miejsce w Serie A z dorobkiem 45 punktów. Tudor poprawił ten wynik o osiem punktów i jedną lokatę w tabeli.
Dziewiąte miejsce było wynikiem ponad stan, ale nie przypadkowym, bo Hellas potrafił się postawić lepszym. Ograł Juventus, Romę, Lazio, Atalantę czy zatrzymał Napoli. Drużyna przejęła cechy Tudora-piłkarza. Zawodnicy przypominali na boisku stado spuszczonych ze smyczy bulterierów, które chcą zagryźć przeciwnika. I to na jego połowie. Hellas Juricia charakteryzował intensywny pressing. Jego zespół był w czubie Serie A pod względem ofensywnych przechwytów, czyli tych na połowie rywala; strzelonych goli po odbiorach, oraz pod względem przebiegniętych kilometrów i zdobytych bramek.
Dzięki pracy w Weronie trafił do Marsylii, którą prowadził w sezonie 2022/23. W Ligue 1 Marsylia zajęła trzecie miejsce, ale rozczarowała w LM, gdzie była ostatnia w grupie z Tottenhamem, Sportingiem czy Eintrachtem. W Marsylii Tudor spotkał Milika, ale Polak pod jego wodzą rozegrał zaledwie dwa mecze i udał się na wypożyczenie do Juventusu.
– Polubiłem Arka i chciałem na niego stawiać, ale podjął decyzję, że chce odejść. To był jego wybór – tłumaczył Tudor.
W trakcie poprzedniego sezonu Tudor przejął Lazio. Rzymski klub zdążył poprowadzić w 11 meczach. W tym czasie zanotował sześć wygranych, trzy remisy i dwie porażki. Gdy Maurizio Sarri odchodził, to Lazio było dziewiąte w tabeli. Chorwat doprowadził je do siódmego miejsca i kwalifikacji do Ligi Europy. Teraz czas na Juventus.
Tudor w Juventusie? To szansa dla Milika
Tudor podpisał do końca sezonu, z opcją przedłużenia w przypadku zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów. Umowa jednak nie zostanie automatycznie przedłużona. Klub zachował sobie prawo do jednostronnego rozwiązania umowy do 30 lipca 2025 roku, nawet jeśli Tudor spełni określone warunki. A co czeka teraz Juventus na boisku?

Włoska prasa sugeruje, że Tudor będzie wierny swojemu ulubionemu ustawieniu, a więc 1-3-4-2-1. Bramki dalej będzie strzegł Di Gegorio. Przed nim tercet środkowych obrońców mają tworzyć: Kalulu, Veiga oraz Gatti. Na wahadłach mają biegać: Conceicao raz Cambiaso, a w środku pola Locatelli i Koopmeiners (lub Thuram). Na szpicy Vlahović, a za jego plecami Kolo Muani oraz Yildiz.
Sky Sport także podaje skład, w którym Muani i Vlahović graj obok siebie. A to dobra wiadomość dla Arkadiusza Milika.

Dlaczego? Zmieszczenie Francuza i Serba w jednym składzie sprawia, że Polak będzie jedynym rezerwowym napastnikiem. Na razie jednak Arek wciąż leczy uraz i nie wiadomo, kiedy wróci. Wiadomo za to kiedy zadebiutuje Tudor. Już w sobotę przeciwko Genoi.