Real ze skromnym zwycięstwem
Real Madryt rozpoczął erę Xabiego Alonso od Klubowych Mistrzostw Świata. W półfinale Królewscy zostali rozbici przez Paris Saint-Germain. Kibice wicemistrzów Hiszpanii czekali jednak na 1. kolejkę LaLiga. W Madrycie nikt nie chce, by powtórzył się scenariusz z minionego sezonu.

Były trener Bayeru Leverkusen postawił na kilka nowych twarzy. W wyjściowym składzie na mecz z Osasuną znalazł się Trent Alexander-Arnold, Dean Huijsen oraz Alvaro Carreras. W pierwszej połowie nowy blok defensywny skutecznie bronił dostępu do własnej bramki. Do przerwy piłkarze Osasuny oddali tylko jeden strzał na bramkę Realu. Rzecz w tym, że “Los Blancos” nie potrafili wykorzystać bardzo dużego posiadania piłki. Poza okazją Edera Militao z 26. minuty w polu karnym gości nie działo się zbyt dużo. Następca Carlo Ancelottiego mógł być zawiedziony.
Przez pierwsze 45 minut meczu Real bił głową w mur. Tuż po przerwie swego dopiął Kylian Mbappe, a więc król strzelców LaLiga. Francuz dał się sfaulować Juanowi Cruzowi w polu karnym Osasuny. Sędzia bez wahania wskazał na “wapno”, a poszkodowany wykorzystał jedenastkę w 51. minucie.
Po golu Mbappe piłkarze z Pampeluny wciąż mieli problem, jeśli chodzi o wyjście z własnej połowy. Real kontrolował mecz, który momentami zaczął przypominać sparing. Serca kibiców Królewskich mogły jednak przyspieszyć w 85. minucie. Po stałym fragmencie gry dobrą okazję zmarnował Ante Budimir. Jakby tego było mało, w doliczonym czasie gry czerwoną kartkę zobaczył Abel Bretones, który uderzył Goncalo Garcię w twarz.
Trzeba przyznać, że madrytczycy mają przed sobą jeszcze sporo pracy. Warto jednak odnotować, na kogo postawił Xabi Alonso w drugiej połowie. Hiszpan wprowadził m.in. Franco Mastantuono, który zaliczył obiecujący debiut. Na boisku pojawił się też Dani Carvajal, który wrócił do gry po poważnej kontuzji. Santiago Bernabeu przywitało swojego ulubieńca gromkimi brawami.