HomePiłka nożnaŻółtodziób z techniką w nogach. Dlaczego Probierz powołał Oyedele?

Żółtodziób z techniką w nogach. Dlaczego Probierz powołał Oyedele?

Źródło: własne

Aktualizacja:

Przez pryzmat liczby minut spędzonych na boiskach Ekstraklasy powołanie dla Maxiego Oyedele przyszło bardzo wcześnie, może nawet za wcześnie. Tylko czy to powinno być kluczowym czynnikiem determinującym sens zaproszenia piłkarza do reprezentacji?

Maxi Oyedele Legia vs Betis

Sipa US / Alamy

JESIENNA FAZA EKSPERYMENTÓW

Jak dotychczas Michał Probierz poprowadził drużynę narodową w 13 spotkaniach. Łącznie w tych meczach zostało wypróbowanych aż 41 piłkarzy. Niektórzy w dłuższym wymiarze czasowym, niektórzy w krótszym, byli też tacy, którzy przyjechali na zgrupowanie, potrenowali, zjedli kilka wspólnych posiłków i załapali się na pamiątkowe fotki, ale w trakcie meczów nie mieli okazji do wykazania się. Tak czy owak trener biało-czerwonych nie boi się dawać szans świeżym piłkarzom, sporo eksperymentuje i testuje różne warianty personalne. A robi to w warunkach niezwykle wymagających, bo przecież na starcie przygody z nową pracą od razu musiał złapać byka za rogi i stanąć przed wymagającą misją wprowadzenia Polski na Euro 2024. Nie zdążył jeszcze za dobrze ochłonąć po rywalizacji z Estonią i Walią, a już trzeba było szykować się na grupowe starcia z Holendrami, Austriakami i Francuzami. Pole do testów było więc ograniczone, podobnie jak i margines błędu. Rywalizacja w Lidze Narodów jest więc pierwszą poważniejszą okazją do tego, by sprawdzić na boisku rozrysowane wraz ze sztabem szkoleniowym wizje, choć z drugiej strony – nie są to też w pełni komfortowe warunki do żonglowania nazwiskami. Choć spotkania w ramach tych rozgrywek zastąpiły w kalendarzu mecze towarzyskie, to jednak mają nieco inną wagę i – o czym sami się przekonaliśmy – potrafią być niezwykle istotne.

Wydaje się więc, że faza eksperymentów i testowania piłkarza – choć trochę już trwa – wkrótce powinna dobiec końca. Na razie jednak nie widać tego oznak, a wnioski można wyciągnąć choćby na bazie powołań. Na wrześniowe zgrupowanie przyjechali choćby Mateusz Kowalczyk z GKS-u Katowice czy Mateusz Bogusz z Los Angeles FC. Podczas październikowego zjazdu też pojawiły się – lub w niektórych przypadkach miały się pojawić – nowe twarze. Mateusza Skrzypczaka i Kacpra Kozłowskiego, którzy znaleźli się na liście Probierza, wykluczyły kontuzje, natomiast nic nie stanęło na przeszkodzie Maxiemu Oyedele. I to właśnie osoba byłego zawodnika Manchesteru United wywołała najwięcej dyskusji wśród kibiców. W momencie gdy młody pomocnik odbierał telefon od selekcjonera, był bowiem od pięciu tygodni zawodnikiem Legii Warszawa i miał za sobą ledwie 100 minut rozegranych w barwach zespołu z Łazienkowskiej.

POSZUKIWANIA TECHNICZNEJ SZÓSTKI

Od samego początku pracy z reprezentacją selekcjoner konsekwentnie podkreśla, że chce, by jego zespół grał piłkę odważną i ofensywną. Oczywiście najważniejsze są wyniki, a przede wszystkim było tak w pierwszej fazie prowadzenia kadry, gdy rzeczywiście czasu na przygotowanie do drużyny było niewiele, ale z czasem biało-czerwoni już samym sposobem prowadzenia spotkań mają przyciągać kibiców na trybuny. Dlatego też tak często 52-latek decyduje się na nieoczywiste rozwiązania. Na lewym wahadle pewne miejsce ma przecież grający na wskroś ofensywnie Nicola Zalewski, szybko do składu przebił się młody Kacper Urbański, który na boisku myśli przede wszystkim do przodu, dobierając środkowych obrońców również uwagę zwraca się na to, jak wyprowadzają piłkę spod własnej bramki. Na pozycji defensywnego pomocnika testowanych było już wielu zawodników – długo taką rolę pełnił wybiegany i skuteczny w destrukcji Bartosz Slisz, pojawiał się tam świetnie czytający grę Taras Romanczuk, testowano również Patryka Dziczka czy Damiana Szymańskiego. Na największe szaleństwo selekcjoner zdobył się w ostatnich meczach Ligi Narodów ze Szkocją i Chorwacją, gdy tuż przed obrońcami ustawił Piotra Zielińskiego i obudował go dwoma innymi technicznymi zawodnikami – Urbańskim i Sebastianem Szymańskim.

Domyślnie zabieg taki miał usprawnić transport piłki z obrony do ataku, pozwalać wychodzić Polsce krótkimi podaniami spod własnej bramki i dzięki nagromadzeniu tylu wirtuozów w centralnej części boiska – szybko móc tworzyć w tym sektorze przewagę. Efekt jednak nie mógł zadowolić selekcjonera – gry na małej przestrzeni było mało, odległości między piłkarzami były zbyt wielkie, a poza tym mieliśmy ogromne problemy z zatrzymaniem szarż rywala środkiem. Żaden z tych trzech zawodników nie czuje się bowiem dobrze w rozbijaniu ataków rywali.

Nic więc dziwnego, że Probierz dalej szuka właściwego rozwiązania i w takim układzie z nieba spadł mu Oyedele. Z nieba – a właściwie z Manchesteru. 19-latek w lecie trenował z pierwszym zespołem Manchesteru United, zresztą nie pierwszy raz, a w obliczu jednak małych szans na to, by grać w pierwszej drużynie w Premier League, udał się na wypożyczenie do Legii. W połowie września zagrał w barwach stołecznego zespołu po raz pierwszy, gdy dostał 22 minuty w meczu z Pogonią Szczecin, tydzień później spędził na boisku 78 minut w konfrontacji z Górnikiem Zabrze i po chwili jego nazwisko pojawiło się na liście powołanych. Potem wystąpił jeszcze przeciwko Jagiellonii (86 minut) oraz Betisowi w Lidze Konferencji (83 minuty).

UMIEJĘTNOŚCI WAŻNIEJSZE OD DOŚWIADCZENIA

Gdy spojrzymy zatem na powołanie przez pryzmat rozegranych spotkań i wybieganych minut, rzeczywiście można podrapać się po głowie w poszukiwaniu sensu tej kandydatury. Nie mówimy bowiem ani o piłkarzu doświadczonym, który wiele już w piłce widział i przeżył, ani o epokowym talencie wchodzącym z buta do mocnej ligi czy nawet Ekstraklasy. Przyjęło się w końcu twierdzić, że jednak na zaszczyt w postaci powołania do pierwszej reprezentacji trzeba uczciwie i rzetelnie pracować, pokazać coś więcej niż półtorej godziny w Ekstraklasie, błysnąć na arenie międzynarodowej. Mieć rytm gry i regularność w występach. To w końcu najczęściej wykorzystywany przez kibiców sposób weryfikacji – czy ktoś regularnie w klubie gra, czy nie gra.

W tym momencie trzeba sobie jednak postawić istotne pytanie: czy właśnie taki powinien być kluczowy czynnik determinujący sens powołania kogoś do reprezentacji? Oczywiście nie chodzi o to, by zebrać 20 zawodników, którzy weekendy spędzają w pozycji siedzącej na ławkach rezerwowych, lecz jeśli tacy pojawią się w mniejszości lub – jak w przypadku Oyedele – dopiero wchodzą do nowego zespołu i zaczynają łapać minuty, nie powinno to raczej zaburzyć planu trenera.

Reprezentację warto by więc czasami potraktować po prostu jak każdą inną drużynę – również klubową. Skoro trenera ma na nią pewien pomysł, wizję jak grać, kto co musi potrafić na konkretnych pozycjach, powinien też wedle tego wyobrażenia zestawiać skład. Jeśli chciałby defensywnego pomocnika o dobrych warunkach fizycznych, ale też zaawansowanej technice i opanowaniu, to właśnie po takiego powinien sięgnąć – a nie po wątłego, gorszego z piłką przy nodze, ale za to mającego kilkaset minut więcej w nogach. Z perspektywy ostatnich powołań do kadry, eksperymentów z Zielińskim na „szóstce” i pragnienia stworzenia ofensywnego zespołu, zaproszenie na zgrupowanie Oyedele jest więc w pełni uzasadnione. I przy tej wierze w umiejętności 19-latka nie zdziwi więc, jeśli na mecz z Portugalią wyjdzie on nawet w wyjściowej jedenastce.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Zieliński docenia kolegę z reprezentacji. To on może być jego następcą
Bruno Fernandes wychwala Oyedele. Wielkie słowa uznania
Podolski udał się do szpitala. Odwiedził poszkodowanego kibica
Puchacz przyznał się do błędu. Wyjaśnił swój gest
WTA w Wuhan: Sabalenka nie ma sobie równych. Jest już w finale
Prezydent Brazylii szokuje. Wpadł na absurdalny pomysł
Toni Kroos zrobił ważny krok. Nie wyklucza tej pracy
Był jedną z twarzy sukcesów Liverpoolu. Ogłosił zakończenie kariery
Zieliński wyróżnił Lewandowskiego. Co za słowa o rodaku
Zieliński nie jest fanem tego eksperymentu Probierza. Szczere słowa