HomePiłka nożnaGutka: Wizerunkowa katastrofa. Odejście Pochettino każe wątpić w plan Chelsea

Gutka: Wizerunkowa katastrofa. Odejście Pochettino każe wątpić w plan Chelsea

Aktualizacja:

Zatrudnienie Mauricio Pochettino miało dać Chelsea stabilizację i dzięki niemu rozwinąć mieli się młodzi piłkarze, w których klub wiele zainwestował. Spełnił się jednak tylko ten drugi warunek, bo Argentyńczyk sensacyjnie pożegnał się ze Stamford Bridge po ledwie roku.

Mauricio Pochettino

Mauricio Pochettino. Fot. Alamy

Stan permanentnych zmian

Od lat Chelsea przyzwyczaiła kibiców do tego, że w jej przypadku należy oczekiwać nieoczekiwanego, a mimo tego wtorkowe informacje wzbudziły duże zaskoczenie. Mauricio Pochettino pożegnał się z klubem po jednym sezonie i trudno stwierdzić, co bardziej dziwi – fakt, że w ogóle do tego doszło, czy doniesienia o tym, że Argentyńczyk rozstał się w zupełnej zgodzie z Toddem Boehlym. Angielskie media piszą o tym, że Pochettino był umówiony na kolację z amerykańskimi właścicielami po zakończeniu sezonu, podczas której wyłożył im, co jego zdaniem działa niewłaściwie, oni również mieli swoje wnioski i po ich wymianie obie strony miały rzekomo stwierdzić, że najlepszą opcją dla wszystkich będzie rozwiązanie umowy i podanie sobie dłoni.

Na Stamford Bridge nici więc ze stabilizacji. The Blues być może nie wracają do punktu wyjścia, jednak wizerunkowo wygląda to fatalnie. Boehly i spółka rządzą w klubie od dwóch lat, a to już trzeci trener zatrudniony na stałe, którego zwalniają. Najpierw nagle wyrzucili Thomasa Tuchela, później już po kilku miesiącach pożegnali się z Grahamem Potterem, a teraz do listy dochodzi Pochettino. Amerykanie mieli być przeciwieństwem Romana Abramowicza pod tym względem, a za chwilę nowy menedżer – licząc tymczasowych – będzie szóstym, który poprowadzi The Blues pod ich rządami.

Przemiany i wielki szpital

O rozstaniu się z Argentyńczykiem z pewnością nie zdecydowały wyniki. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności towarzyszące mu przez rok, trudno było zrobić lepszą robotę. Pochettino obejmował przecież kadrę, która była zbudowana chaotycznie – najpierw naściągano masę młodych piłkarzy, po omacku obsadzając nimi poszczególne pozycje, a później latem pozbyto się wielu doświadczonych graczy. Przed sezonem z Chelsea odeszli chociażby Kai Havertz, Mason Mount, N’Golo Kante, Christian Pulisic, Cesar Azpilicueta, Kalidou Koulibaly, Hakim Ziyech, Mateo Kovacić czy dwaj bramkarze Kepa i Edouard Mendy. W międzyczasie – do graczy sprowadzonych wcześniej – doszli jeszcze Christopher Nkunku, Nicolas Jackson, Moises Caicedo, Cole Palmer, Romeo Lavia czy Axel Disasi. Przemiał był tak brutalny, że w ciągu trzech lat od zwycięskiego finału Ligi Mistrzów z Manchesterem City, do sezonu przystąpili trzej piłkarze, którzy byli w drużynie podczas tamtego spotkania – Thiago Silva, Ben Chilwell i Reece James.

W takiej sytuacji Pochettino musiał zbudować kręgosłup drużyny niemal od nowa, ale miał z tym duży problem. Chelsea była drużyną, która miała w tym sezonie Premier League najwięcej kontuzji. Łączna suma urazów wszystkich zawodników przebiła ostatecznie 60, a wśród nich nie brakowało tych, na których argentyński menedżer liczył najbardziej. W sumie wystawiał w lidze aż 33 piłkarzy – więcej zagrało tylko w Nottingham Forest, które przecież sprowadza ich bez ładu i składu odkąd awansowało dwa lata temu.

Trudno było postawić nowe filary. Kontuzje ograniczyły Nkunku do ledwie dwóch ligowych występów w pierwszej jedenastce, a Lavia najpierw leczył jeden poważny uraz, a później drugi i rozegrał w lidze zawrotne 32 minuty. Po przewlekłych kontuzjach rehabilituje się również Wesley Fofana, zaraz na starcie sezonu wypadł obiecująco spisujący się Carney Chukwuemeka, a problemy trapiły też Leviego Colwilla i Enzo Fernandeza. Wahadłowi, którzy mieli stanowić o sile drużyny, znów byli nieobecni. James i Chilwell stracili większość sezonu i wciąż kibice bardziej snują mity o tym, jak ważni są to dla Chelsea piłkarze, niż mogą przekonać się o tym na własnej skórze. Od początku rozgrywek 2020/21 obaj wyszli w tej samej jedenastce w ledwie 25 meczach w lidze, z czego od wspomnianego finału LM w czerwcu 2021 tylko dziewięciokrotnie.

Budowa w trudnych warunkach

Mimo tego Pochettino udało się zbudować kilka postaci. Oczywistym wskazaniem jest tu Palmer, który był rewelacją całej Premier League i w pełni zasłużenie zdobył nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza. Ale sam ten fakt pokazuje, jak przewrotne są losy Chelsea, skoro mowa o graczu kupionym w ostatnim dniu okna transferowego na pozycję, która wydawała się dobrze obsadzona.

Poza nim jednak w ciągu roku urosło na Stamford Bridge kilku innych zawodników. Liderem pełną gębą został Conor Gallagher, który często zakładał opaskę kapitańską, miał najwięcej asyst i odbiorów w drużynie i na boisku dawał przykład swoim zaangażowaniem. Z miesiąca na miesiąc coraz ważniejszą postacią stawał się Noni Madueke. Do czasu kontuzji na środku i na lewej stronie obrony znakomicie spisywał się Colwill. Mychajło Mudryk też zaliczył kilka bardzo dobrych występów i u Pochettino spisywał się lepiej niż wcześniej. Wiosną błysnął Marc Cucurella, na którym wielu już stawiało krzyżyk. Po niemrawym wejściu do zespołu, w drugiej połowie rozgrywek świetnie radził sobie Caicedo. Jamesa bardzo dobrze zastępował Malo Gusto – po Palmerze chyba drugi najbardziej udany nabytek ery Boehly’ego. Skuteczność z czasem poprawił Jackson, który skończył ostatecznie z przyzwoitym jak na debiutanta w Premier League dorobkiem 14 goli.

Wydawało się, że przy masie zawirowań Pochettino udało się znaleźć odpowiednią formułę. W drugiej połowie sezonu Chelsea była jedną z najlepszych ekip. Licząc od Boxing Day, tylko Manchester City, Arsenal i Liverpool zdobyły od niej więcej punktów, a kubłem zimnej wody okazała się porażka 2:4 z Wolverhampton na początku lutego. Po niej The Blues przegrali już tylko raz – wprawdzie wysoko, bo 0:5 z Arsenalem, ale w mocno przetrzebionym składzie i bez Palmera. To wywindowało ją na szóste miejsce i zapewniło występy w europejskich pucharach. Jeśli FA Cup zdobędzie Manchester City, Chelsea wystąpi w Lidze Europy. Jeśli wygra Manchester United, czeka ją Liga Konferencji.

Nie zostawia spalonej ziemi

Pochettino pożegnał się jednak z klubem, a powodem miał być inny punkt widzenia od właścicieli. Nie podobało mu się, że Boehly i jego ludzie wtrącają mu się w obsadę sztabu trenerskiego i chcą kupować zawodników według swojej koncepcji. Już po przegranym finale Pucharu Ligi z Liverpoolem Argentyńczyk miał naciskać na spotkanie z przełożonymi i przekazać im swoje uwagi co do tego, jak zbudowali ekipę i choć publicznie do końca stał murem za piłkarzami, to za kulisami był niezbyt zadowolony. Widocznie na kolacji po ostatnim meczu jego wizja mocna różniła się od wizji Amerykanów i żadna ze stron nie chciała zaczynać nowego sezonu na niepewnym gruncie.

Chelsea szuka więc od nowa i to najgorsza wiadomość dla piłkarzy, którzy cały czas potrzebują rozwoju. Pochettino był pod tym kątem dobrym wyborem – umiał zadbać o atmosferę i gdy to potrzebne, to kogoś pogłaskać, a kiedy widział niewłaściwe podejście, to nie bał się swoich graczy zbesztać. Z biegiem sezonu rozwinął styl gry drużyny i pokazał, że w tym zlepku sprowadzonych w mniej lub bardziej przemyślany sposób talentów jest potencjał. W lidze wycisnął maksimum (przecież w połowie grudnia The Blues byli na 12. miejscu), drużyna pod jego wodzą podwoiła liczbę bramek w porównaniu z wcześniejszym sezonem (przeskok z 38 na 77 goli), w krajowych pucharach doszła do finału EFL Cup i finału FA Cup, a także potrafiła zaprezentować się świetnie przeciwko ekipom z Big Six, by przypomnieć remisy 2:2 z Arsenalem i 4:4 z Manchesterem City czy wyszarpane zwycięstwo 4:3 z Manchesterem United. Wiele razy z czołówką prezentowała się lepiej niż w meczach, w których była faworytem, gubiąc chociażby punkty z beniaminkami czy zespołami pokroju Brentford i Evertonu.

Pochettino na pewno nie zostawia spalonej ziemi, ale dalszy rozwój zespołu zależy od tego, kto go zastąpi. Z nim u sterów dałoby się to w jakimś stopniu przewidzieć i następnym krokiem miała być dla Chelsea stabilizacja – zarówno w gabinetach, w kontekście budowy kadry drużyny i formy na boisku. Teraz trzeba jednak klub czekają kolejne zmiany. Źle starzeją się słowa Boehly’ego o tym, że najważniejsza jest cierpliwość i w świat idzie kiepski przekaz o tym, że jeżeli jakiś trener ma swoje zdanie, to z zarządem na Stamford Bridge na pewno się nie dogada. Być może decyzja o rozstaniu zapadła w tym przypadku za porozumieniem stron, ale każe ona wątpić w całym plan właścicieli i całkiem możliwe, że jedna z nich szybko tego pożałuje. I nie chodzi tu na pewno o Pochettino, który na brak ofert nie powinien narzekać.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Jens Gustafsson zalicza bolesny początek w Arabii. Nie tak to miało wyglądać!
Ekipa filmowa na meczu Ekstraklasy! Śledzili gwiazdę naszej ligi
Krystian Bielik wraca do formy. Polak bohaterem Birmingham City
Pogoń Siedlce zmieni trenera? Zaskakujący ruch
Reprezentant Polski w coraz trudniejszej sytuacji! Znów znalazł się poza kadrą
Legia dzieli się punktami z Górnikiem. Hit Ekstraklasy rozczarował [WIDEO]
Barcelona dotkliwe rozbita. Nokaut na Estadio El Sadar [WIDEO]
Górnik skrzywdzony w meczu z Legią?! Vinagre złamał przepisy!
Śląsk Wrocław bez kolejnej wygranej. Jacek Magiera nie gryzł się w język
Luquinhas pomylił dyscyplinę. Komiczne zagranie w meczu Legii [WIDEO]