Mateusz Dróżdż rozwiał wątpliwości w sprawie Kallmana
W sezonie 2024/25 Benjamin Kallman stał się jedną z gwiazd Ekstraklasy. Fin ma na swoim koncie 11 bramek i siedem asyst w 18 ligowych meczach. Jeśli chodzi o dorobek strzelecki, dorównuje mu jedynie Leonardo Rocha z Rakowa Częstochowa i Efthymios Koulouris z Pogoni Szczecin. 26-latek dołożył swoją cegiełkę do sukcesów Cracovii, która liczy się w walce o europejskie puchary.
Wiadomo jednak, że reprezentant Finlandii wzbudza duże zainteresowanie na rynku transferowym. Wszystko przez to, że kontrakt snajpera wygasa w czerwcu 2025. Pasy nie chcą jednak pozbywać się piłkarza w środku sezonu. Powody tej decyzji wyjaśnił prezes klubu, Mateusz Dróżdż.
– Żeby uciąć wszelkie spekulacje – wiemy o zainteresowaniu Benego ze strony innych klubów. Nawet dziś odbyłemspotkanie w Turcji w sprawie jego ewentualnego transferu. Ale jasno postawiłem sprawę, ile chcemy zarobić. Nie chcemy schodzić z tej ceny, bo celem stała się walka o puchary. Gdyby udało się do nich awansować, to zarobiliśmy za ten awans więcej, niż gdybyśmy połakomili się na jakieś 500 tys. euro. Podchodzimy do tej sprawie racjonalnie, ale byłbym zdziwiony, gdyby coś się wydarzyło w zimie. Wiemy, że Ben prowadzi też rozmowy z innymi klubami, w tym w Polsce. Zasłużył na taką możliwość – powiedział Dróżdż w rozmowie z portalem Goal.pl.
W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje, że Legia Warszawa zaczęła rozmowy w sprawie transferu Kallmana. Te doniesienia potwierdził Dróżdż. Prezes Cracovii został też zapytany o to, czy klub rozważyłby sprzedaż Fina, gdyby dostał ofertę o wysokości 1,5 miliona euro.
– Myślę, że to racjonalna kwota, która by zrekompensowała ewentualną stratę miejsca w ligowej tabeli – odpowiedział były prezes Zagłębia Lubin i Widzewa Łódź.