Legii, mimo kiepskiego meczu, udało się zremisować z Broendby (1:1, 3:2 w pierwszym starciu) i ostatecznie wyeliminować Duńczyków z el. Ligi Konferencji. Po spotkaniu jednak zawrzało. Trener warszawian pokazał gest powszechnie używany za obelżywy w kierunku rywali. Jak tłumaczył na pomeczowej konferencji prasowej, wynikało to z tego, że on i jego drużyna była wielokrotnie obrażana i prowokowana, a cała sytuacja zaczęła się jeszcze podczas pierwszego meczu w Kopenhadze.
– Gdyby to było pierwsze takie zachowanie Goncalo Feio i by później to uzasadnił odpowiednio na konferencji, to część dziennikarzy by stanęła za nim. Jednak jest on obciążony kilkoma zachowaniami z okresu pracy w Motorze Lublin, więc było pytanie nie “czy”, a “kiedy” Feio odpali się w Legii – mówił Borek w programie “Tylko Sport”.
– Takie gesty są oczywiście złe, nieeleganckie, niepotrzebne. Każdy z nas robi błędy. Ale wyobraźcie sobie, co by było gdyby Goncalo pokazał Duńczykom ułożone z palców serduszko. Każdy by mówił: “Ale kozak, jaka klasa. Potrafi tak elegancko to rozegrać mimo temperatury spotkania”. Wszyscy by go chwalili. Ale piłka to niesamowite emocje i ludzie czasami zachowują się irracjonalnie – dodał komentator.
Borek zwrócił uwagę na to, że bardzo impulsywne zachowania sztabu i rezerwowych stają się normą, i że sytuacja wymyka się ostatnio spod kontroli. – Zróbmy porządek z ławkami rezerwowych. Dzisiaj wyskakują kierownicy, masażyści, tak jest co pięć minut – do czego to zmierza? Wywieranie presji na arbitrze przekracza granice. Z tego miejsca zwracam się do sędziego Mikulskiego, szefa sędziów – żeby posprzątać ten bałagan na własnym podwórku – zakończył myśl współwłaściciel “KS”.