Rumak bije się w pierś
Kryzys Lecha Poznań nie ma końca. W piątek piłkarze “Kolejorza” przyjechali na Stadion Śląski, by zmierzyć się z Ruchem Chorzów. Chorzowianie mają już tylko matematyczne szanse na utrzymanie się w Ekstraklasie, lecz ekipa prowadzona przez Janusza Niedźwiedzia i tak zdołała się postawić Lechowi. Dzięki bramce Michała Feliksa w ostatnim kwadransie meczu “Niebiescy” wygrali 2:1. Było to czwarte zwycięstwo Ruchu w tym sezonie. Mariusz Rumak wie, że jego drużyna straciła bardzo dobrą szansę na zmniejszenie strat do Jagiellonii Białystok, która na ten moment jest liderem Ekstraklasy.
– Zawiedliśmy dzisiaj na całej linii. Zaczęliśmy niemrawo, szczególnie w momencie, kiedy odbieraliśmy piłkę. Nie ruszaliśmy do przodu, a o tym rozmawialiśmy. Troszeczkę udało się nam zareagować po straconej bramce. Szybko był rzut karny, wydawało się, że to jest taki dzwonek, który obudzi zespół. Druga połowa nie była dobra w naszym wykonaniu. Druga bramka dla Ruchu padła po dośrodkowaniu, którego nie zablokowaliśmy. Po straconej bramce zespół ponownie zaczyna lepiej grać, ale to jest zbyt mało. Zawiedliśmy, i za to przepraszam. – powiedział trener Lecha Poznań.
– Ruch nas nie zaskoczył. Wiedzieliśmy, w jaki sposób chce otwierać grę, jak chce tworzyć sytuacje. Wahadłowi bardzo wysoko, bardzo duża liczba dośrodkowań. Uczulaliśmy na to. Mówiliśmy, jak przejąć kontrolę nad tym meczem, jak wciągnąć Ruch, gdzie będą przestrzenie. Ruch grał dokładnie tak, jak we wcześniejszym meczu ze Śląskiem Wrocław. – dodał.
Obecnie Lech utrzymuje się na drugim miejscu w tabeli Ekstraklasy. “Kolejorz” traci cztery punkty do Jagiellonii, ale musi też oglądać się za siebie – w tej kolejce Lecha może dogonić Śląsk Wrocław, Legia Warszawa, a także Raków Częstochowa, który ma lepszy bilans w starciach bezpośrednich. W ostatnich pięciu meczach ekipa prowadzona przez Mariusza Rumaka zdobyła tylko siedem “oczek”.