Rola Marka Papszuna przy transferach
W ubiegłym tygodniu podano do publicznej wiadomości, że Marek Papszun ponownie nawiązał współpracę z Rakowem Częstochowa i wkrótce znów zasiądzie na ławce trenerskiej. 49–latek w minionym roku zrezygnował z posady szkoleniowca w drużynie z południowej części kraju. Teraz wraca na stanowisko głównodowodzącego słynnych Medalików i ma za zadanie rywalizować o najwyższe cele w Ekstraklasie w przyszłym sezonie.
Co zatem sprawiło, że właścicielom Rakowa udało im się namówić Marka Papszuna? Wedle doniesień zaoferowano mu gigantyczne wynagrodzenie, a także zapewniono mu – wedle jego życzenia – znaczący udział przy przeprowadzanych transferach.
Klub z Częstochowy podczas letniego okienka ma “ruszyć na zakupy” i sprowadzić nowych piłkarzy. Dużą rolę odegra tu stary–nowy szkoleniowiec. O to, jak silne wpływy na dokonywane transakcje zagwarantował sobie Marek Papszun, zapytano podczas przytoczonej rozmowy z mediami. Co na to sam zainteresowany?
– Do legend przechodzą moje wpływy w klubie. Będzie to działać, jak do tej pory – jest kolegium transferowe. To są decyzje podjęte kolegialnie w oparciu o dane i analizy. Natomiast oczywiste jest to, że – jak w każdym normalnie funkcjonującym klubie – to trener powinien podejmować ostateczną decyzję, bo odpowiada za wyniki i wie, jakich zawodników do zrealizowania wizji potrzebuje. To wizja i strategia klubu, nie moja, ale skoro ja tu siedzę, to jestem wykonawcą tej strategii. Nie ma żadnych podziałów – powiedział Papszun na powitalnej konferencji prasowej.