Papszun mógł pracować za granicą?
W trakcie rocznej przerwy między pracą w Rakowie Częstochowa, Marek Papszun był bardzo rozchwytywanym trenerem. Przynajmniej według medialnych doniesień. Szkoleniowiec co chwila łączony był z kolejnymi klubami, ale żadna z plotek nie doczekała się dalszego ciągu. W rozmowie z Przemysławem Langierem, Marek Papszun potwierdził jednak medialne doniesienia.
– Mogę powiedzieć, że nazwy, które przewijały się w mediach, to z reguły była prawda. Z jednym zastrzeżeniem – w Polsce nie rozumie się różnicy między zainteresowaniem, rozmowami, a ostatecznym transferem. Droga pomiędzy tymi etapami często jest bardzo długa. Przykładowo: nazwisko trenera faktycznie pojawia się w klubie, tylko że jest jednym z pięciu. Można być w orbicie zainteresowań, ale jest ogromna różnica, czy jesteś na pozycji numer jeden, dwa, czy pięć. Na którym byłem, tego nikt nie wie, nawet ja, a co dopiero opinia publiczna – zaznaczył szkoleniowiec Rakowa Częstochowa.
Na liście potencjalnych pracodawców Marka Papszuna znalazły się m.in. Ajax Amsterdam, Shalke 04, Brighton czy Sunderland. Nie zabrakło na niej również reprezentacji, z kadrą Polski na czele. Trener zdecydował się na zdradzenie tego, jak cała sytuacja wyglądała z jego perspektywy.
– Kluby, z którymi rozmawiałem, były naprawdę duże, tylko że nie jest łatwo polskiemu trenerowi się przebić. Telefon nie dzwoni codziennie, a jak już zadzwoni, to trzeba się naprawdę świetnie zaprezentować w rozmowach. Czasami to dwa-trzy spotkania i dopiero po nich zapada decyzja, czy przechodzimy do konkretów – zdradził Marek Papszun.
Ostatecznie Marek Papszun wrócił do Rakowa Częstochowa, z którym odnosił największe sukcesy w trenerskiej karierze. W nowym sezonie znów powalczy z Medalikami o mistrzostwo i Puchar Polski.