Ile zmienia jeden sezon
Gdyby ktoś obwieścił taki scenariusz rok temu, byłby wzięty za wariata. Sezon 2022/23 był bowiem najlepszym w karierze Marcusa Rashforda i wydawało się, że po kilku zakrętach Anglik wyszedł na prostą i zaczął dodawać gazu. Pod wodzą Erika Ten Haga odzyskał na boisku wolność i mógł w swoim stylu siać spustoszenie w polu karnym po zejściach z lewego skrzydła. To przełożyło się na 17 bramek w Premier League, czyli tyle, ile w najlepszym przedtem sezonie, a w sumie we wszystkich rozgrywkach goli było 30 – najwięcej w karierze. Do tego doszło 10 asyst. Mowa więc o liczbach godnych napastnika światowej klasy.
Minął jednak kolejny sezon i zjazd jest ogromny. Rashford zdobył dla MU tylko osiem bramek, licząc Premier League, FA Cup, Puchar Ligi i Ligę Mistrzów. Liczba asyst spadła o połowę. Wprawdzie łącznie rozegrał mniej minut niż sezon wcześniej – w sumie ich liczba zmalała o prawie 400, na co wpływ miały dwie krótkie absencje – ale to nie tłumaczy aż takiego pogorszenia. Poza przepięknym golem w derbach z Manchesterem City, które Czerwone Diabły i tak przegrały 1:2, trudno przypomnieć sobie w ogóle jakiś moment błysku Rashforda na murawie.
Rozkojarzony i spóźniony
Dużo za to mówiło się o tym, co 26-latek robił poza boiskiem. W tym sezonie zaliczył chociażby wycieczkę prywatnym samolotem na imprezę do Belfastu, z której wrócił nad ranem i nie przyszedł następnego dnia na trening. Wcześniej pod koniec września tabloidy rozpisywały się też o stłuczce, kiedy po meczu z Burnley (1:0) rozbił swojego Rolls-Royce’a. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Ten Hag ukarał wtedy Rashforda, choć podobną sytuację miał ze swoim piłkarzem już w bardzo udanym sezonie 2022/23. W Sylwestra Manchester United grał z Wolverhampton i Anglik spóźnił się na podróż na mecz, dlatego menedżer posadził go wtedy na ławce. Spotkanie się jednak nie układało, więc Rashford wszedł na końcówkę i ostatecznie strzelił decydującego gola. Sprawa rozeszła się po kościach.
Teraz tak kolorowo nie było i nie dość, że Rashford rozczarował trenera, to jeszcze w tym sezonie mocno podpadł kibicom. Jedną z migawek tego sezonu w jego wykonaniu jest spotkanie wyjazdowe z Newcastle. Manchester United od początku drugiej połowy przegrywał 0:1, a 26-latek zamiast walczyć z pełnym zaangażowaniem o odrobienie strat, dreptał po boisku, nie wracał do obrony i nie pokazał zupełnie niczego w ataku. Jego postawę pod lupę brano we wszelkiej maści analizach i już wtedy zaczynały się pytania, co stało się z piłkarzem, który czarował sezon wcześniej.
Coraz gęstsza atmosfera
Frustracja w końcu przelała się na kibiców. Przed kolejnym meczem z Newcastle, który był jednocześnie ostatnim spotkaniem MU na Old Trafford, Rashford wrócił do meczowej kadry, ale Ten Hag zostawił go na ławce. Media społecznościowe obiegły wtedy nagrania z rozgrzewki, podczas której Anglika zaczepiali i obrażali kibice, a on wchodził z nimi w utarczki.
Ten Hag nie wziął go wtedy specjalnie w obronę. W zasadzie nie odpowiedział na pytanie o ten incydent, a w zachowaniu podkreślił to, że stworzyli świetną atmosferę i pokazali wielką pasję w ostatnim domowym meczu sezonu, co pomogło MU wygrać z Newcastle 3:2. O Rashfordzie wypowiadał się jednak wcześniej.
– To zastanawiająca kwestia – mówił menedżer Czerwonych Diabłów, pytany o powody zjazdu formy swojego piłkarza. – On zna przyczynę i ja również. To wynika z jego własnej postawy, ale też nie pomogła gorsza gra w ofensywie całej drużyny, szczególnie w pierwszej części sezonu. Kiedy widziałem, że nie pokazuje właściwej postawy na boisku, od razu z nim o tym rozmawiałem. Te wszystkie rzeczy są ze sobą powiązane – dodawał Ten Hag.
Rashford już dostał ostrzeżenie
Po tak słabym sezonie trudno było spodziewać się, że Rashford znajdzie się w kadrze na Euro 2024, ale decyzja Garetha Southgate’a i tak poniosła się szerokim echem. Selekcjoner reprezentacji Anglii znany jest z tego, że ma swoich ulubieńców i wydawało się, że wśród nich jest także gracz MU. Ponadto mowa nie o właściwej kadrze na turniej, tylko o szerokiej kadrze, z której Southgate i tak odsunie kilku piłkarzy.
Już w marcu trener Anglików wysyłał Rashfordowi ostrzeżenia. Mówił o tym, że konkurencja na jego pozycji jest bardzo duża, w związku ze świetną formą Phil Fodena, Cole’a Palmera czy Anthony’ego Gordona, a także wspomniał o zachowaniu poza boiskiem. Wtedy akurat wychowanek Czerwonych Diabłów przeżywał lepszy okres, kiedy w trzech kolejnych spotkaniach zdobywał bramki i pojechał na zgrupowanie Anglików, ale w towarzyskich meczach z Brazylią i Belgią wystąpił w sumie przez 16 minut. Można było przeczuwać, że jeżeli nie da argumentów na finiszu sezonu ligowego, to jego miejsce w reprezentacji jest zagrożone.
Czas pomyśleć o przyszłości
Brak wyjazdu na Euro może okazać się jednak tym, czego Rashford potrzebował. Przyda mu się odpoczynek od piłki i mediów, a czas z dala od boiska powinien posłużyć mu do tego, by ustalić z klubem kwestię swojej przyszłości. Jego umowa z Manchesterem United jest ważna jeszcze przez cztery lata i nie brakuje głosów – nawet wśród fanów tego zespołu – że to najwyższy czas na rozstanie.
Rashford ma 26 lat, rozegrał ponad 400 meczów dla klubu, ale sezony udane przeplata tymi słabymi. W zakończonych właśnie rozgrywkach ligowych strzelił siedem goli, wcześniej było ich 17, a dwa lata temu 11, do których dorzucił najlepszy wynik asyst w karierze (10). W tym wieku przydałoby się, żeby Anglik był już graczem ustabilizowanym i liderem drużyny, a tego nie można ciągle powiedzieć z pełnym przekonaniem.
Moment na odejście może być odpowiedni. Na Old Trafford zachodzi wiele zmian, odkąd część udziałów w klubie i zarządzanie stroną przejął Jim Ratcliffe. Owszem, Rashford w odpowiedniej dyspozycji może być świetnym piłkarzem, gwarancją goli i ulubieńcem trybun. Z drugiej strony, jako wychowanek znajduje się w niewdzięcznej pozycji. Gdy MU nie idzie, krytyka szybko kieruje się w jego stronę, bo kibic wymaga więcej od lokalnego piłkarza. Być może wyrwanie się ze środowiska, gdzie raz poklepuje się go po plecach, a za chwilę się go obraża, jest konieczne – niezależnie od tego, jak bolesna byłby to ruch dla każdej ze stron.
MICHAŁ GUTKA