Ogrom emocji w hicie Ligi Narodów
Niedzielne starcie na Signal Iduna Park pomiędzy Niemcami i Włochami w ćwierćfinale Ligi Narodów było zdecydowanie jednym z największych hitów tej serii gier. W uprzywilejowanej sytuacji po pierwszym spotkaniu byli nasi zachodni sąsiedzi, którzy kilka dni wcześniej wygrali na wyjeździe 2:1.
Po pierwszej połowie meczu wydawało się, że sprawa szybko została rozstrzygnięta i mistrzowie Europy z 2021 roku nie będą mieli już czego szukać. W ostatnim kwadransie pierwszej części do siatki trafiali Joshua Kimmich, Jamal Musiala i Tim Kleindienst. W dwumeczu było już 5:1.
Po zmianie stron Włosi ruszyli do odrabiania strat i niemal im się to udało. Sygnał do ataku w 49. minucie dał Moise Kean, który 20 minut później trafił po raz drugi. W doliczonym czasie z rzutu karnego wyrównał Giacomo Raspadori, ale gościom zabrakło już czasu na czwartą bramkę i doprowadzenie do dogrywki.
Zarzuty po decyzji Marciniaka
Prowadzący to spotkanie Szymon Marciniak w drugiej połowie musiał podjąć ważną decyzję. Przy wyniku 3:2 Di Lorenzo został sfaulowany przez Nico Schlotterbecka. Polski arbiter wskazał na jedenasty metr, ale po chwili VAR zmienił tę decyzję i odwołał przyznanie jedenastki.
– Wydarzenie, które mogło zmienić przebieg meczu: Marciniak najpierw przyznał rzut karny za faul Schlotterbecka na Di Lorenzo, a potem, po wezwaniu VAR, odwołał swoją decyzję. To był moment, który wygasił entuzjazm Włochów, którzy zostali wytrąceni z rytmu na kwadrans – podsumował to zdarzenie dziennik “Tuttomercato”.
Po końcowym gwizdku sam Di Lorenzo odniósł się do tego zdarzenia. – Rzut karny przyznany i odebrany przez VAR? Z boiska wyglądało to jak faul. Dla mnie to był rzut karny. Nie wiem, dlaczego sędzia go odwołał – mówił.
Jeszcze w trakcie spotkania sytuację na gorąco skomentował włoski dziennikarz Tancredi Palmeri. – Co za kradzież ze strony Niemiec i Marciniaka: odebrano rzut karny na 3:3 za sprawą VAR, mimo że obrońca Niemiec uderzył Włocha kolanem – napisał na Twitterze.