Manchester United może być rozczarowany
Manchester United był bardzo aktywny, jeśli chodzi o transfery. Na Old Trafford trafił m.in. Benjamin Sesko, Matheus Cunha i Bryan Mbeumo. Władze “Czerwonych Diabłów” wydały na wzmocnienia ponad 200 milionów euro. Mimo tego ekipa Rubena Amerima rozpoczęła sezon 2025/26 od skromnej porażki z Arsenalem.
W 2. kolejce Premier League angielski gigant pojechał do Londynu na mecz z Fulham. Trzeba przyznać, że w pierwszych 45 minutach to Manchester United był bliżej strzelenia gola. Już 3. minucie groźny strzał oddał Matheus Cunha. Po uderzeniu Brazylijczyka piłka trafiła w słupek.
Szczęścia nie miał też Bruno Fernandes. W 38. minucie reprezentant Portugalii podszedł do rzutu karnego. Choć gwiazda “Czerwonych Diabłów” zwykle nie myli się z jedenastu metrów, tym razem strzał poszybował wysoko nad poprzeczką.
Goście nie zamierzali się zatrzymywać mimo wpadki Fernandesa. W 58. minucie Portugalczyka wyręczył jeden z piłkarzy Fulham. Po stałym fragmencie gry piłka odbiła się od pleców Rodrigo Muniza i wpadła do siatki.
Radość ekipy z Manchesteru nie trwała długo, bowiem w 73. minucie do wyrównania doprowadził Emile Smith-Rowe. Były gracz Arsenalu wyprzedził Luke’a Shawa i pokonał Altaya Bayindira.
W końcówce spotkania obie drużyny chciały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie wynik meczu nie uległ jednak zmianie. Manchester United podzielił się punktami z Fulham. “Czerwone Diabły” mogą pocieszać się na tym, że w następnej kolejce Premier League będą gościć u siebie Burnley, a więc jednego z beniaminkiem. Z kolei Fulham zagra z Chelsea na Stamford Bridge.