Wandzel zwrócił uwagę, że sama decyzja o zatrudnieniu Żewłakowa jest właściwa. – To jest na pewno bardzo dobry ruch klubu. Po pierwsze – dlatego, że Michał był współtwórcą sukcesów sportowych Legii. Po drugie – ta decyzja uspokoi opinie publiczną. Widać pewnego rodzaju entuzjazm i nadzieję w rozczarowanym środowisku Legii.
Pytanie czy sama zmiana będzie skuteczna. To już jest bardziej złożone. Będzie to wynikało z tego, w jakich warunkach Michał będzie pracował i jak będzie wyglądał ekosystem podejmowania decyzji w dziale sportowym. Tu mam jednak małą wiedzę o obecnej sytuacji w Legii. I nieco obaw – podzielił się współwłaściciel “KS”.
– Teraz wszyscy się cieszą, ale już za chwilę będą go rozliczać. Ważne, by Michał wywalczył sobie pozycję i mógł pracować, a nie być tylko od ocieplenia wizerunku. Gdy byliśmy w Legii, mieliśmy pewien team. Michał był jego bardzo ważnym elementem. W teamie byli też Dominik Ebebenge, Jacek Mazurek i Bogusław Leśnodorski. Oni wszyscy bardzo sobie ufali, ale na końcu był prezes, który miał tę “czutkę” sportową i umiejętność podejmowania decyzji.
Potrafiliśmy szczerze rozmawiać, a rozmów było dużo. Michał nie tylko pozyskiwał i przekonywał zawodników o pewnym dorobku, żeby przyszli grać do Warszawy. Dobrze funkcjonował także na linii sztab, drużyna – prezes. Robił to umiejętnie, dyskretnie, z szacunkiem. Wszystko opierało się na dużym zaufaniu – wspominał Wandzel.
– Żewłakow sprowadził do Legii wielu dobrych zawodników. Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijović, Vadis Odjidja-Ofoe… Był czarujący, sam grał w dużych klubach. Dla piłkarzy jest superdobrym rozmówcą; atutem w przyciąganiu zawodników do klubu. Potrafi rozmawiać z największymi agencjami menadżerskimi – podsumował Wandzel.
(mars)