Liverpool dominował od początku
Dość niespodziewanie od samego początku nie oglądaliśmy wyrównanego widowiska, a nieco bardziej jednostronną grę. Liverpool od samego początku przeważał nad Realem, co potwierdzał kolejnymi ofensywnymi akcjami. Dobre sytuacje strzeleckie miał przed sobą Darwin Nunez, ale w jednej z nich trafił prosto w Thibaut Courtoisa, a w drugiej minimalnie się pomylił posyłając piłkę obok bramki Realu Madryt.
Po drugiej stronie boiska ofensywne poczynania nie wyglądały już tak dobrze. Królewscy mieli poważne problemy w ofensywie, przez co nie byli w stanie poważnie zagrozić bramce gospodarzy. Dużo o przebiegu tego spotkania mówi fakt, że Hiszpanie przez całą pierwszą połowę nie oddali nawet jednego celnego strzału.
Do przerwy bramek się nie doczekaliśmy. Te wisiały jednak w powietrzu, co nie było dobrą informacją dla Realu.
Liverpool dopiął swego
Gospodarze dopięli swego dopiero na początku drugiej połowy. W 52 minucie Alexis Mac Allister rozegrał szybką akcję z Conorem Bradleyem, wpadł w pole karne i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce Realu Madryt.
Osiem minut później mogliśmy, a w zasadzie nawet powinniśmy, oglądać kolejną bramkę. Po faulu w polu karnym sędzia zdecydował się odgwizdać rzut karny dla Realu Madryt. Do piłki podszedł Kylian Mbappe i… pomylił się. Strzał Francuza wyczuł Caoimhín Kelleher i odbił piłkę w bok pola karnego. Tam najszybciej dobiegł do niej jeden z obrońców Liverpoolu i oddalił zagrożenie spod własnej bramki.
Dziesięć minut później prawidłową egzekucję rzutu karnego mógł pokazać Mohamed Salah. Egipcjanin stanął oko w oko z bramkarzem Realu i… pomylił się jeszcze gorzej niż Mbappe. Piłka po strzale lidera Liverpoolu nie poleciała nawet w kierunku bramki, jedynie znacząco minęła słupek wędrując w stronę trybun.
Co się odwlecze, to nie uciecze, dlatego kilka minut później The Reds byli już na dwubramkowym prowadzeniu. Cody Gakpo skorzystał z dobrego podania, które posłał Andy Robertson i bez większych problemów wpakował piłkę do siatki Realu, posyłając Królewskich na deski.
W kolejnych minutach gospodarze jedynie powiększali swoją przewagę. Ofensywna niemoc Realu z kolei została delikatnie złamana, choć nie na tyle, żeby nawiązać walkę z rywalami. Do końcowego gwiazda sędziego wynik nie uległ już zmianie, więc to podopieczni Arne Slota mogli cieszyć się z piątego w tym sezonie zwycięstwa w Lidze Mistrzów.
Liverpool 2:0 Real Madryt
Bramki: Mac Allister 52′, Gakpo 77′
Żółte kartki: Nunez, Gravenberch, Mac Allister – Asencio, Mendy, Ceballos, Endrick
Liverpool: Kelleher – Bradley, Van Dijk, Konate, Robertson – Mac Allister, Gravenberch, Jones – Salah, Nunez, Diaz.
Real: Courtois – Valverde, Asencio, Rudiger, Mendy – Camavinga, Modrić, Bellingham – Guler – Brahim, Mbappe.