W czwartek rano gruchnęła tragiczna wiadomość. Diogo Jota, świeżo upieczony mistrz Anglii z Liverpoolem, zginął w wypadku samochodowym. 49-krotny reprezentant Portugalii, zaledwie kilka dni po sowim śłubie, podróżował ze swoim bratem, graczem portugalskiego Penafiel Andre Silvą. W trakcie wyprzedzenia miała pęknąć opona w ich Lamborghini, przez co pojazd miał wypaść z drogi i stanąć w płomieniach.
– To nie ma sensu. Dopiero co byliśmy razem w reprezentacji, przed chwilą się ożeniłeś. Twojej rodzinie, żonie i dzieciom składam kondolencje i życzę wszelkiej siły tego świata. Wiem, że zawsze będziesz z nimi. Spoczywajcie w pokoju, Diogo i Andre. Wszyscy będziemy za Wami tęsknić – napisał Cristiano Ronaldo, kolega z reprezentacji. Jota był piłkarzem m.in. Liverpoolu, Wolverhampton czy Atletico Madryt. Zarząd The Reds podjął ważną decyzję po jego śmierci.
Angielski klub zastrzegł nr. “20”, z którym Jota biegał po boisku. Od tej pory już nikt nie będzie występował z tym numerem.

Pięć lat temu Liverpool zapłacił za Jotę Wolverhampton ok. 45 milionów euro. W barwach The Reds Portugalczyk rozegrał łącznie 182 spotkania, strzelił 65 goli i miał 26 asyst. W 2022 roku zdobył Puchar Anglii i Puchar Ligi Angielskiej. Dwa lata później świętował Ligę Mistrzów, a kilka tygodni temu mistrzostwo Premier League. W żadnym innym klubie nie rozegrał aż tylu meczów.
Pogrzeb Joty
Pogrzeb Joty oraz jego brata Andre Silvy zaplanowano na sobotę o 10.00 w Gondomar w Porto – donosi portugalska telewizja SIC Noticias. Na pogrzebie ma pojawić się m.in. prezydent Portugalii.